Qiu
Xiaolong
Wydawnictwo AMBER,
Warszawa 2007
tłumaczenie: Sławomir
Kędzierski
W natłoku kryminałów
skandynawskich, angielskich i amerykańskich oraz przy wciąż
rosnącej popularności polskich giną książki autorów z innych
krajów. A szkoda, bo i tam przyszła moda na szerokie tło
społeczno-obyczajowe w powieści sensacyjnej. I o ile zbrodnie i ich
motywy pozostają w zasadzie jednakowe niezależnie od miejsca i
czasu, to sceneria wydarzeń potrafi bardzo różnić się w
zależności od tego, gdzie i kiedy rozgrywa się akcja powieści.
Czasem bywa bardzo dla nas egzotyczna, jak w przypadku książki Qiu
Xiaolonga, jedynego chyba chińskiego autora kryminałów
przetłumaczonych na polski.
Qiu Xiaolong urodził się i
do 1988 roku mieszkał w Chinach. Mimo że doceniany i nagradzany w
ojczyźnie, po wydarzeniach na Placu Tian'anmen
postanowił pozostać w USA. Pisze po angielsku, a na polski
przetłumaczone zostały na razie dwie jego książki i mam nadzieję,
że będą następne.
![]() |
Śmierć czerwonej
bohaterki jest pierwszą z cyklu o starszym inspektorze Chenie
Cao, poecie duchem, ale z zawodu policjancie, bo tak zdecydowała
partia. Toteż gdy w maju 1990 roku w szanghajskim kanale odnalezione
zostają zwłoki nagiej, prawdopodobnie zgwałconej przed śmiercią
młodej kobiety, śledztwo obejmuje nie kto inny właśnie, jak Chen
Cao i kierowana przez niego sekcja spraw specjalnych Wydziału
Zabójstw Komendy Policji w Szanghaju, Początkowo tożsamość
kobiety nie jest znana, lecz gdy po kilku dniach udaje się ustalić,
że ofiara to Guan Hongying, narodowa bohaterka pracy, znana w
całym kraju – w działania sekcji wkracza wielka polityka i
zaczynają ingerować partyjni towarzysze. W trakcie śledztwa
wychodzą na jaw powiązania ofiary z osobami zbliżonymi do
najwyższych kręgów władzy, z tak zwanymi ND – nomenklaturowymi
dziećmi, nienawidzonymi przez zwykłych Chińczyków za przywileje,
z jakich korzystają dzięki pozycji swoich wysoko postawionych w
partii rodziców, wujków i teściów. Ujawnienie udziału takich
ludzi w zbrodni, i to zbrodni dokonanej na narodowej bohaterce
mogłoby bardzo negatywnie odbić się na wizerunku partii w
społeczeństwie. Pomimo otrzymywanych z różnych stron sygnałów,
a nawet nacisków partyjnych dygnitarzy Chen Cao nie zamierza
jednak zaniechać dochodzenia, choć wydaje się, że lepiej rozumie
racje przemawiające za zamknięciem sprawy, niż powody własnego
uporu:
„Po latach zmarnowanych na walki polityczne Chiny wreszcie energicznie przeprowadzały reformy gospodarcze. Przy dwucyfrowym wzroście produktu narodowego brutto ludziom zaczynało się żyć coraz lepiej. Pojawiały się też zalążki demokracji. W tym historycznym momencie „stabilizacja polityczna” - popularne określenie po tragicznym lecie 1989 roku – stanowiła wstępny warunek dalszego rozwoju. W takiej sytuacji niekwestionowana władza partii mogła być ważniejsza niż kiedykolwiek.
Śledztwo musiało więc zostać zawieszone, aby nie narażać na szwank politycznego autorytetu partii i stabilizacji politycznej.
A co z ofiarą?
Cóż, życie Guan także było podporządkowane interesowi partii. Wydawało się więc logiczne, że umarła też w interesie partii. A zatuszowanie sprawy byłoby również korzystne dla samej Guan – jej obraz bohaterki pracy pozostałby nieskalany.
To nie pierwszy i pewnie nie ostatni przypadek, kiedy oficer policji musi przerwać śledztwo. Niewiele osób domyśli się prawdziwych powodów. O co więc chodzi?
W najgorszym przypadku o utratę twarzy. A przy okazji, być może, o uratowanie własnej skóry.
Nie tylko sekretarz partii Li dziwił się uporowi starszego inspektora Cena.
On sam, zasypiając, zadał sobie pytanie: po co?”1
![]() |
Tablica na dworcu. Jak widać, łatwo się zorientować, o której odchodzi nasz pociąg :) |
![]() |
W Szanghaju też wszędzie łatwo trafić. Zwłaszcza samochodem :) |
Skąd my to znamy? Iluż to
bohaterów znanych nam powieści sensacyjnych musi borykać się z
podobnymi problemami. No, może nie mają takich ideologicznych
rozterek, jak starszy inspektor Chen, ale niejeden z nich stawał
przed podobnym dylematem, czy warto ryzykować własną karierę albo
nawet życie w imię dochodzenia prawdy. No i oczywiście zamiast
wszechmocnej partii kłody pod nogi rzucali im niegodziwi,
skorumpowani politycy. niemoralni przedstawiciele wielkiego biznesu
czy wreszcie zwykli bandyci, tyle że potężni. Poza tym wszystko
inne jest takie samo, łącznie z motywami zbrodni – starymi jak
świat. To powoduje, że oferowana nam przez Qiu Xiaolonga intryga
nie jest zbyt oryginalna. Za to cała jej otoczka już tak, i to
bardzo.
Qiu Xiaolong wiele miejsca
poświęca w książce na ukazanie społeczności Szanghaju. Akcja
Śmierci czerwonej bohaterki rozgrywa się wiosną 1990 roku,
czyli krótko po tym, jak autor opuścił Chiny. Nic w tym kraju nie
zdążyło się więc zmienić na tyle, aby nie znał tego z
autopsji. Wie, że pisze nie na chiński rynek, ale dla
Europejczyków, a więc jego target to ludzie raczej nie mający
pojęcia, jak żyli na co dzień jego rodacy. Dla Chińczyków jego
książka byłaby może przegadana, roztyta o niepotrzebne fragmenty,
o oczywiste oczywistości, jak np. te:
„Przewodniczący Mao popierał liczne rodziny, przyznając im nawet dodatki żywnościowe i darmowe przedszkola. Katastrofalne skutki tej polityki nie dały na siebie długo czekać. Dwu-, a nawet trzypokoleniowe rodziny tłoczyły się w jednym pokoju na dwunastu metrach kwadratowych. Wkrótce kwestia mieszkaniowa stała się problemem ludowych jednostek pracowniczych - fabryk, przedsiębiorstw, szkół, szpitali czy komendy policji – którym władze miejskie corocznie przydzielały określoną liczbę lokali. Do zakładu pracy należała decyzja, kto z zatrudnionych otrzyma mieszkanie”2
„Komitet mieszkańców uchodził za komórkę miejscowego komisariatu policji i częściowo, choć nieoficjalnie, działał pod jego nadzorem. Organizacja była odpowiedzialna za wszystko, co działo się poza zakładami pracy – urządzała cotygodniowe szkolenia polityczne, kontrolowała liczbę mieszkańców, prowadziła ośrodki dziennej opieki, rozprowadzała kartki żywnościowe, przydzielała limity urodzeń, rozstrzygała sąsiedzkie i rodzinne spory. A co najważniejsze, bacznie obserwowała wszystko, co dzieje się w okolicy. Komitet był upoważniony do składania meldunków o każdej osobie, które potem załączano jako poufne do dokumentacji policyjnej.”3
„Od przejścia na emeryturę Stary Myśliwy służył w patrolu sąsiedzkim. Na początku lat osiemdziesiątych, kiedy prywatny handel wciąż uważano za działalność nielegalną albo przynajmniej „kapitalistyczną” , według partyjnej terminologii, ojciec Yu wziął na siebie odpowiedzialność za ideologiczną czystość państwowego rynku. Wkrótce jednak rynek prywatny stał się legalny i nawet uznany za niezbędne uzupełnienie socjalistycznego handlu. Rząd nie wtrącał się już do prywatnych interesów, pod warunkiem że biznesmeni płacili podatki, ale stary gliniarz wciąż patrolował rynek. Tylko po to, aby cieszyć się poczuciem, że jest przydatny dla socjalistycznego systemu.”4
Ale dla nas to kopalnia
wiedzy o zmianach zachodzących tam w mentalności społecznej i w
polityce, a także o codzienności w wielkim chińskim mieście i o
warunkach życia przeciętnego szanghajczyka. Zmiany następują
naprawdę szybko, jednak nie tak szybko, aby książka zdążyła do
dziś się zdezaktualizować. U
Qiu Xiaolonga odnalazłam wiele z tego, co opowiadali przewodnicy i
co sama widziałam, a przecież byłam w Szanghaju kilkanaście lat
później, bo w 2009 roku i na mgnienie oka raptem. Obok kilka zdjęć
z tamtej wycieczki.
![]() |
O Wielkim Murze Qiu nie wspomina, ale chyba też już wtedy był :) |
1Str.
252-253
2Str.
14
3Str.
104
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz