wtorek, 2 listopada 2010

Dom pod fioletową latarnią

Laura Restrepo
Wydawnictwo Amber, Warszawa 2004
339 stron

Ocena 6/6


Dom pod fioletową latarnią to pasjonująca powieść, Laura Restrepo niby w formie reportażu i wywiadów z mieszkańcami dzielnicy kolorowych latarni w magiczny sposób opowiada o Torze – mieście w kolumbijskiej dżungli i o legendarnej prostytutce Sayonarze, która popełniła niewybaczalny błąd, bo pokochała na całe życie.
To miasto założyły właściwie prostytutki, mieszkanki Katungi, nędznej dzielnicy uciech. Sława Katungi , jako najlepszego targowiska miłości, ściągała piękności z całego świata, parające się najstarsza profesją.
Aby nie doszło do nieporozumień w kwestii zróżnicowanych cen usług przed każdym domem wieszano kolorowe latarnie: inny kolor dla każdej narodowości. Zielony był dla francuskich blondynek; czerwony dla Włoszek o gorących temperamentach; niebieski dla kobiet z krajów sąsiadujących z Kolumbią; żółty dla Kolumbijek; i wreszcie biały – po prostu żarówka Philipsa – dla Indianek z Papitón, które za swoje usługi mogły dostać najwyżej kawałek chleba. Przynajmniej tak było do czasu, kiedy pojawiła się Sayonara, budząca zdziwienie i podziw.”1 To przed jej domem latarnia miała fioletowy kolor.
Wybierały takie życie z różnych powodów, z głodu właściwie tylko Indianki. I tylko one, gdy odżywiły trochę siebie i swoje dzieci, mogły wrócić do poprzedniego życia bez wstydu i wyrzutów sumienia. Inne, gdy raz weszły do Katungi, nie miały już drogi powrotnej. Była wśród nich piękna Claire, biorąca najwyższą stawkę, ale żyjąca ubogo, bo zarobione pieniądze wysyłała ukochanemu Mariano. Zabiła się, gdy Mariano został senatorem i ożenił się z inną. Była Correcaminos, którą rodzina wyrzuciła z domu, gdy zaszła w ciążę, Delia Ramos, przegnana z zazdrości przez matkę po tym, gdy zgwałcił ją ojczym, Machuca, lubiąca to, co robiła, Wdowa po Żołnierzu, modląca się więcej niż największa dewotka i wiele innych, których „motywy były na dłuższą metę (...|. Tak długą, że trwały całe życie”2. Bo jeśli raz wybrały ten zawód, to umierały już jako kobiety lekkich obyczajów.
A życie w Katundze toczyło się w rytmie podporządkowanym piątkowym wizytom robotników. To dla nich kobiety stroiły się przyozdabiały, porządkowały domy. A oni przychodzili w dni wypłaty. „Pojawiali się w Katundze czyści i pięknie pachnący. W białych koszulach, wysokich skórzanych butach, no i oczywiście z dobrym zegarkiem, złotym łańcuszkiem i sygnetem; tak, żeby było widać, że to ludzie z pieniędzmi. I każdy, jako dodatkowa ozdobę, wyraźnie widoczną w górnej kieszeni marynarki, nosił legitymację pracownika Tropical Oil – żeby wszystko było jasne.”3
Katunga żyła w symbiozie z pracownikami z kompanii naftowej. Oni nigdy nie nazywali jej mieszkanek dziwkami ani innymi obraźliwymi określeniami, mówili o nich „kobiety”, bo innych kobiet i innej miłości nie znali. W zamian dostawali nie tylko pieszczoty. To kobiety z Katungi wspierały ich podczas strajków, przynosiły jedzenie, pomagały wydawać i kolportować strajkowe biuletyny. Także w czasie ostatniego „ryżowego” strajku, za który Katunga zapłaciła najwyższą cenę – została zniszczona, zmieciona z powierzchni przez kompanię naftową, a jej tereny przeznaczone pod mieszkania dla żon i rodzin robotników, które przyjechały i wprowadziły swoje prawa.
Jednak zanim to się stało, do Katungi przybyła mała, zagłodzona dziewczynka. Przyjechała w konkretnym celu: żeby zostać dziwką. Przygarnęła ją stara prostytutka Antonia. „Wystarczyło jej jedno spojrzenie na to rozczochrane, dzikie stworzenie, żeby dojrzeć w dziewczynie niezwykłe połączenie bezradności i dumy, które rozpala męską pożądliwość bardziej niż jakikolwiek afrodyzjak”4. Pod jej skrzydłami biedny, chudy kurczak zamienił się w piękną Sayonarę, której sława obiegła całą chyba Kolumbię. Kapryśna i niepokorna „miała zwyczaj uwodzić wszystkie stworzenia Boże. Jaka rozkoszna była wtedy i jaka wyniosła. (...)biedna dziewczynka, nawet nie przypuszczała, jak trudne jest życie...”5. Kochali ją i pragnęli jej wszyscy mężczyźni, tym bardziej, im gorzej ich traktowała, na im więcej sobie pozwalała. Wszyscy oprócz tego jednego, który się dla niej liczył, dla którego zapomniała o przestrogach Antonii, że kobieta lekkich nie może kochać na całe życie, że wolno jej kochać tylko na godziny.
Laura Restrepo to podobno jedna z najlepszych latynoamerykańskich pisarek. Ta książka jest jak najbardziej potwierdzeniem takiej opinii. Streszczona przeze mnie historia wydaje się banalna, ale opowiedziana przez Laurę Restrepo ma w sobie czar, sprawia, że życie w Katundze pulsuje, bucha z niej żar kolumbijskiego lata, doskonale oddaje spontaniczność i temperament bohaterów, atmosferę opisywanych miejsc, egzotykę kraju. Nie ma w niej nic z ckliwego romansu, zawiedzie się też ten, kto wiedziony charakterem opisywanego miejsca, szukałby w niej erotyki. To historia o głodzie miłości i potrzebie bliskości z drugim człowiekiem, napisana w magiczny sposób, jaki tylko w latynoamerykańskiej literaturze można znaleźć. Tych kilka cytatów nie oddaje nawet cząstki atmosfery powieści i jest niczym w porównaniu z fragmentami, które chciałabym zamieścić. W tej książce nie ma zbędnych słów, wszystko jest ważne, wszystkie spostrzeżenia celne. Mogłabym cytować całą. Ale lepiej sami ją przeczytajcie.


1s. 10.
2s. 44.
3s. 8.
4s. 15
5s. 116.

2 komentarze:

  1. Lubię ksiażki z serii Zakazane biografie. Napewno przeczytam tę opisaną przez Ciebie, jak tylko wpadnie mi w ręce. Temat dość nietypowy, klimaty Ameryki Środkowej,napewno warto:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna książka! Kiedy zaczynałam czytać, myślałam, że będzie jakaś wulgarna; a tu taka piękna historia o poszukiwaniu miłości! Tylko brakuje mi konkretnego zakończenia, tak bardzo by się chciało, żeby dwoje ludzi na zawsze byli razem...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...