Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań
2012
tłumaczenie:
Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Początek lat
sześćdziesiątych ubiegłego wieku to okres, gdy na południu
Stanów Zjednoczonych segregacja rasowa trzymała się jeszcze mocno,
a prawa Jima Crowa były silnie zakorzenione w mentalności
społecznej. Akcje protestacyjne przeciw segregacji, głównie w
postaci aktów nieposłuszeństwa, przybierały na sile, zyskiwały
rozgłos i popularność. Jednak na południu zwolennicy segregacji
zawzięcie bronili się przed zmianami, a przodował w tym stan
Missisipi, niemal synonim ówczesnej nietolerancji rasowej, co znamy
z wielu książek i filmów, choćby z głośnego i świetnego
Missisipi w ogniu Alana
Parkera.
Wydarzenia opisane w
Służących dzieją się
właśnie w tamtym okresie,
w miasteczku Jackson w
Missisipi. Autorka znała ten stan, bo urodziła się tam i
wychowała. Zdawała sobie też sprawę ze skojarzeń, jakie
budzi Missisipi w reszcie kraju, skojarzeń ułatwiających zrozumienie, czym
ryzykowały jej bohaterki: te czarne i ta biała, porywając się na
coś, co wpisywało się w działania obywatelskiego
nieposłuszeństwa. Za to, za co w normalnym kraju ryzykuje się co
najwyżej cywilnym procesem, one i ich rodziny mogły zapłacić
utratą bezpieczeństwa, materialnej stabilności, a w skrajnym
wypadku nawet życiem. A mimo to porwały się na heroiczny w tamtych
warunkach czyn. Ujawniły jeszcze jedno oblicze segregacji rasowej:
stosunki panujące między białymi paniami domów i ich kolorowymi
pomocami licząc, że przyczyni się to do zmian na lepsze, może
nie w ich życiu, ale przynajmniej w życiu ich dzieci.
Segregacja segregacją,
a potrzeba posiadania taniej służby swoją drogą. Czarne pomoce
przez lata, a nawet i dziesięciolecia sprzątały więc, gotowały,
wychowywały dzieci białych rodzin. Kathryn
Stockett ukazuje złożone relacje łączące tych ludzi, czasem
oparte na zaufaniu i szacunku, nawet miłości, a przynajmniej
współczuciu i chęci pomocy drugiemu człowiekowi, będącemu w
gorszej sytuacji. Ale często też takie, których nie można nazwać
nawet przyzwoitym traktowaniem: pełne pogardy, wyższości,
podejrzeń o złodziejstwo i wyuzdanie. W książce to te drugie
biorą górę, przyciągając uwagę czytelnika. Czarne kobiety, dość
dobre, by karmić i przytulać białe dzieci swoich „państwa”
czy gotować dla rodziny, nie były godne korzystać z tych samych
talerzy ani wspólnych toalet z domownikami, nie liczono się z ich
uczuciami, z ich poczuciem godności. Co więcej, niezgodne z
oczekiwaniami wykonywanie obowiązków albo uchybienie któremuś z
licznych zakazów mogło spotkać się z restrykcjami sięgającymi
dalej aniżeli potrącenie z i tak już nędznej pensji czy
zwolnienie z pracy. Odwet urażonej białej pani bywał straszny, a
mściwość nierychliwa, lecz trwała i sięgająca daleko.
„Zbyt
mało, zbyt późno” zatytułowała Kathryn Stockett ostatni
rozdział Służących,
ten od siebie, osobisty, będący bardziej posłowiem odautorskim
aniżeli integralnym rozdziałem powieści, ale jednak niezbędny, bo
uzmysławiający nam, że książka zarazem jest i nie jest jedynie
fikcją literacką. Autorka wspomina w nim swoje dzieciństwo na Południu
USA i Demetrie – czarną służącą pracującą dla rodziny ojca
przez dziesiątki lat, o której latami myślała, że „spotkało
ją niesłychane
szczęście, bo ma nas, stabilną pracę w ładnym domu i może
sprzątać po białych chrześcijanach.”1.
A gdy była już wystarczająco dorosła i myśląca, by zrozumieć,
że warto byłoby zapytać Demetrie, jak to jest być czarną służącą
pracującą dla białych w Missisipi, ona dawno już nie żyła. Musiała więc sama odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Dla
autorki i jej czarnej służącej może rzeczywiście Kathryn
Stockett
napisała zbyt mało i zbyt późno. Służące
wydane zostały w 2009 roku, obecnie
segregacja w Stanach nie istnieje, przynajmniej oficjalnie, stała
się już tylko wstydliwym wspomnieniem, brzydką plamą na honorze
szczycącego się tolerancją i prawami obywatelskimi amerykańskiego
społeczeństwa.
Po
co więc wracać dzisiaj do tamtych czasów? Może po to, że pewne
sprawy, zachowania, sposób myślenia nie odeszły w przeszłość
razem z prawami Crowa.
Książka
Kathryn Stockett nadal
pozostaje
aktualna, a to za przyczyną uniwersalizmu opisanych w niej relacji
między kobietami. Jeśli bowiem zechcemy spojrzeć szerzej na
łączące je więzi, na panujące między nimi stosunki, to
zobaczymy, że te same zachowania odnaleźć można w każdym miejscu
i czasie u kobiet,
które są ze sobą powiązane, które są sobie wzajemnie potrzebne,
nawet jeśli nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że owa
zależność działa w obie strony. Jakie jesteśmy dla tych, nad
którymi „mamy władzę”, a jakie wobec tych, od których zależy
coś dla nas ważnego? Służące
to prawdziwa opowieść o kobiecych naturach, w których znajdzie
się i babska solidarność i skrywana mściwość, bezinteresowna
dobroć, serdeczność, ale też fałszywa, pozorna przyjaźń na
pokaz.
Ale
jeśli nawet nie dopatrzymy się w książce uniwersalizmu, jeśli
nie skłoni nas do rozważań nad własnymi charakterami, do szukania
podobieństw z opisanymi w niej postaciami, to niewątpliwie
dostarczy wielu emocji, trudno bowiem nie kibicować bohaterkom
Służących
- tym dzielnym kobietom, które w pewnym momencie przełamały lęki
i postanowiły zawalczyć o godność i lepszą przyszłość takimi
metodami, jakie były dla nich dostępne.
1s.
576.
Byłam oczarowana, ale miałam w wersji audio, moim zdaniem świetnie wyszło czytanie.
OdpowiedzUsuńMnie też książka bardzo wciągnęła.
OdpowiedzUsuńCzytam na blogach, że wiele osób korzysta teraz z audiobooków, a mnie jakoś nie przypadły do gustu.Próbowałam już z kilkoma i żadnego nie dosłuchałam do końca. Ale jeszcze nie rezygnuję, może za którymś razem się przekonam do nich, Z czytnikiem też tak było na początku, a teraz wolę e-booki od papierowych.
Najważniejsze to "nic na siłę". :)
OdpowiedzUsuńRacja, może kiedyś "samo przyjdzie" :)
UsuńPragnę przeczytać tę książkę odkąd tylko pojawiła się na rynku, ale zawsze coś stoi mi na drodze. Cieszę się, że przynajmniej mam na co czekać;)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, przymierzałam się do niej, odkąd została wydana. Aż wreszcie los za mnie zdecydował, bo w bibliotece ktoś przede mną właśnie ją oddał. Ale warto było, mimo że wiedziałam już dokładnie o czym jest, bo wcześniej obejrzałam film.
Usuń