wtorek, 13 listopada 2012

Ta piękna mitomanka: O Izabeli Czajce-Stachowicz

Paulina Sołowianiuk
Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2011
255 stron

Wyobrażam sobie, że pisanie biografii osoby, która dawno już nie żyje, to spore wyzwanie dla autora. Odtwarzanie i składanie w całość czyjejś przeszłości z tego, co po sobie zostawił, musi być mozolną robotą. Zwłaszcza, gdy brakuje informacji o całych latach, a te, które pozostały są niepełne lub co gorsza wzajemnie sprzeczne, wykluczające się.
Paulina Sołowianiuk nie miała łatwego zadania, bo nie dość, że o wielu latach z życia Izabeli Czajki-Stachowicz nie zachowały się żadne materiały, które mogłyby posłużyć za źródło wiedzy, to w dodatku część z tych, do których autorce udało się dotrzeć, zawiera informacje wzajemnie sprzeczne, wykluczające się. Dodatkowym utrudnieniem musiała być skłonność Czajki do konfabulacji, zmyśleń, wyolbrzymień, przez co zarówno jej twórczość, mająca bezsprzecznie cechy autobiograficzne, jak i wspomnienia tych, co Czajkę znali, nie mogły być odbierane przez biografkę za pewnik, ale musiały zostać poddane krytycznej analizie. Uwzględniając trudności, na jakie napotkała Paulina Sołowianiuk, trzeba przyznać, że poradziła sobie całkiem nieźle i na miarę tego, co było możliwe, sprostała wyzwaniu.

Kim właściwie była Izabela Czajka-Stachowicz i czym zasłużyła sobie na dwie pełne, książkowe biografie1
 
Urodziła się prawdopodobnie w 1898, natomiast miejsce urodzenia jest dziś właściwie niemożliwe do ustalenia, ona sama wymieniała trzy różne; Mińsk Mazowiecki, Warszawę i Sosnowiec. Pochodziła z majętnej rodziny spolszczonych Żydów, zaliczanych do klasy burżuazyjnej. Jej ojciec, Wilhelm Szwarc był cenionym inżynierem metalurgiem, przyrodnim bratankiem żydowskiego myśliciela, erudyty, zwolennika asymilacji i europeizacji Żydów – Izuchera Szwarca. Zachowane źródła zdają się wskazywać na niezbyt dobre relacje Beli z matką i silny związek uczuciowy z ojcem, któremu zawdzięczała wychowanie na kobietę niezależną, przebojową, wyemancypowaną.
Izabela Szwarc odebrała staranne wykształcenie, studiowała na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego u takich sław, jak Tadeusz Kotarbiński czy Władysław Tatarkiewicz oraz na uniwersytecie w Berlinie. W młodości (ale i również później) sympatyzowała z ruchem socjalistycznym, choć oficjalnie nie należała do partii socjalistycznej. Pierwsze małżeństwo zawarła właśnie z socjalistą Aleksandrem Hertzem, wyszła za niego wbrew woli rodziców (zwłaszcza ojca). Po latach Bela opisała poznanie Hertza w Królu węży i salamandrze, a okres małżeństwa z nim w Małżeństwie po raz pierwszy. Decyzja o ślubie nie okazała się szczęśliwa dla żadnego z małżonków, związek rozpadł się po kilku latach.  
W 1925 roku w Paryżu Bela ponownie wyszła za mąż, za wziętego architekta Jerzego Gelbarda. Drugie małżeństwo oparte było na wzajemnej tolerancji i daleko posuniętej swobodzie małżonków; oboje miewali liczne romanse, a nawet długoletnie pozamałżeńskie związki, co nie przeszkadzało im pozostawać w przyjaźni, a Beli – korzystać w sposób nieograniczony z pieniędzy męża.

Przed wojną Izabela Gelbard była raczej kimś w rodzaju ówczesnej celebrytki, niż osobą znaną z własnej twórczości, była takim żeńskim odpowiednikiem Franciszka Fiszera (choć na skromniejszą skalę i w innym stylu), z którym zresztą łączyła ją wieloletnia zażyłość. W młodości brylowała wśród artystycznej bohemy na paryskim Montparnassie i w warszawskich kawiarniach, w których lubili spotykać się znani artyści; skamandryci, kwadryganci i wielu, wielu innych. Była ich muzą, przyjaciółką i kochanką, ich mecenaską i opiekunką, Helą Bertz z Pożegnania jesieni Witkacego, panną Leopard ze Wspólnego pokoju Uniłowskiego. 
 
W 1937 roku debiutowała wydaną pod pseudonimem Iza Bell skromną książeczką Moja podróż: Szlakiem Południa, stanowiącą „relację” z podróży odbytej SM Batory w jego pierwszym rejsie i już wtedy zaserwowała czytelnikom próbkę stylu, któremu pozostała wierna we wszystkich swoich książkach:
„Fantazmaty, mające za matkę jej zawsze galopem pędzącą wyobraźnię, spozierały na czytelników z każdego niemal akapitu. Iza Bell kazała wierzyć odbiorcom, że w Hiszpanii spotkała się z Don Kichotem, a w Maroku została kochanką sułtana. Książka nie była rzecz jasna pozycją głośną, nawet wielu przyjaciół Izabeli nie zapoznało się z jej treścią. Ale Gelbardowa odniosła swego rodzaju sukces: już nie była wyłącznie bohaterką cudzych powieści – stała się również bohaterką swej własnej baśni.”2
Ten szczęśliwy dla niej okres przerwała okupacja. Wojenne losy Izabeli nie są jednoznaczne i do końca znane. Wprawdzie część tego czasu ona sama opisała w książce Ocalił mnie kowal, jednak inne źródła wskazują na to, że nie jest to opowieść wierna, co zresztą charakterystyczne dla całej jej twórczości, zarówno powieściowej, jak i publicystycznej. Pewne jest, że przebywała w getcie, że prowadziła w nim elitarną literacką kawiarnię oraz, że z niego uciekła i przez lata okupacji ukrywała się pod nazwiskiem Czajka, które po wojnie stało się jej literackim pseudonimem. Trafiła ponoć do ludowej partyzantki, później została porucznikiem Milicji Obywatelskiej. Pomagała w poszukiwaniach skarbów kultury wywiezionych przez okupanta. Nawiązane w okresie „milicyjnej kariery” kontakty zaowocowały możliwościami wstawiania się za ludźmi aresztowanymi i prześladowanymi przez UB; w tej dziedzinie wykazywała się wielką odwagą, czasami wręcz brawurą. 
 
Po wojnie wyszła za mąż po raz trzeci (Jerzy Gelbard zginął w obozie w Majdanku). Wraz z mężem Władysławem Stachowiczem zamieszkała w Warszawie, odnowiła część dawnych przyjaźni z kręgów artystycznych (m.in. z Gałczyńskimi), podróżowała do rodziny i znajomych, którzy po wojnie odnaleźli się za granicą: do siostry we Francji, do kuzynów w Ameryce Południowej (odwiedziła tam m.in. Gombrowicza). Podróże te opisywała w charakterystyczny dla siebie, pełen konfabulacji sposób w „Przekroju”, gdzie miała stałą rubrykę.
Pod koniec lat pięćdziesiątych i w latach sześćdziesiątych wydała kilka książek inspirowanych własną przeszłością, utrzymanych typowym dla niej stylu, którego próbkę dała już w debiucie z 37 roku. Powieści te były wątpliwej wartości literackiej, zarówno według krytyków, jak i według jej przyjaciół i osoby niewątpliwie jej przychylne. Ona sama dobrze zdawała sobie sprawę, że jej książkom daleko do arcydzieł:
„Czajka na piękne pisanie się nie siliła. Przy byle okazji wyrażała zdziwienie swoją popularnością, i nie była to chyba wyłącznie kokieteria. Możliwość pisania, dzielenia się z czytelnikami tworzonym przez siebie światem, kolorowym i magicznym miejscami, traktowała jako dar. Dzięki niemu i ona sama trwać mogła w lepszym, dalekim od siermiężności i powinności świecie. Ceną tego było fantazjowanie i skłonność do hiperbolizacji, które jako dominującą w jej pisarstwie metodę twórczą doskonale sparodiował Antoni Marianowicz w tekście pod tytułem Izabela Czajka – Byłam Rudolfem Valentino3
Pomimo owego „rozmachu”, z jakim opisywała rzeczywistość, a może właśnie dlatego zarówno powieści, jak i rubryka w „Przekroju” cieszyły się dużą poczytnością, która nie przekładała się jednak na pieniądze. Zachowały się jej pisane do ZLP prośby o zapomogi, które świadczą o tym, że nieustannie borykała się z kłopotami finansowymi, że brakowało jej na podstawowe wydatki: na jedzenie i mieszkanie.

Nadchodził rok 1968, a wraz z nim strach przed nasilającymi się nastrojami ksenofobicznymi, antysemickimi i powodowana nimi fala wyjazdów z kraju polskich Żydów. Czajka od dawna namawiana do osiedlenia się gdzieś zagranicą, powiedziała ponoć, że jest za stara, aby szukać sobie cmentarza poza krajem. Umarła w biedzie 11 grudnia 1969 roku.
Pozostało po niej kilka (do dziś czytywanych, a nawet niedawno wznowionych) książek i trochę publikacji w gazetach.
Dzięki książce Pauliny Sołowianiuk pozostało też po Izabeli Czajce-Stachowicz wspomnienie o nieprzeciętnej, żywiołowej, spontanicznej i pięknej kobiecie, która inspirowała największych artystów, która przez całe życie obracała się w świecie radosnym i beztroskim. A gdy otaczająca ją rzeczywistość nie przystawała do oczekiwań, zastępowała ją pogodnym i szczęśliwym światem, tworzonym w wyobraźni. Nie chciała pamiętać tego, co było złe, podłe, upokarzające, nie chciała wracać do traumy czasu okupacji, wolała stworzyć w to miejsce swój własny, wymyślony, cudowny. To stąd zapewne brały się pełne zmyśleń i nieprawdopodobieństw, aż do naiwności, fabuły jej powieści, pełne niewiele wnoszącego słowotoku, „takiego ple-ple” (jak to nazwał Józef Hen) z jej osobistego życia. I choć ten sposób pisania przysporzył jej zapewne rzesze czytelników, to jednak nie wyniósł jej na literacki Olimp. Nawet dawniej, a tym bardziej dziś czytelnicy muszą podchodzić do jej pisarstwa z rezerwą. 
Tym większa zasługa Pauliny Sołowianiuk, bo napisana przez nią biografia pozwala nam zobaczyć na życie Czajki-Stachowicz w zupełnie innym świetle niż przez pryzmat jej własnej niby autobiograficznej twórczości.

1 Pierwsza biografia, to książka Krystyny Kolińskiej Szatańska księżniczka: Opowieść o Izabeli Czajce-Stachowicz 1992, Krajowa Agencja Wydawnicza
2Paulina Sołowianiuk, Ta piękna mitomanka: O Izabeli Czajce-Stachowicz, Warszawa 2011, s.106-107
3Tamże, s. 225.

4 komentarze:

  1. Co prawda o Izabeli wiem tyle, ile przeczytałam w Twojej recenzji, ale z przyjemnością zapoznałaby się z tą książką. O ciekawych ludziach zawsze warto wiedzieć więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio wznowiono kilka książek Czajki, na blogach pojawiło się nawet trochę pozytywnych recenzji, ale po lekturze "Króla węży i salamandry" raczej sobie daruję. Natomiast "Tę piękną mitomankę" można przeczytać, nawet jeśli nie dla samej Izabeli Stachowicz, to dla epizodów z życia innych pisarzy, którzy są tam wspomniani: Gombrowicz, Gałczyński, Tuwim...

      Usuń
  2. Dla mnie to must have, bo lubię takie książki, a ten okres był bardzo ciekawy, jak i sama postać, o któej do niedawna nic nie wiedziałam, a książek nie czytałam. Nic to, nadrobię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że ten okres jest ciekawy. Zarówno sama Czajka, jak i wiele pojawiających się w jej biografii postaci, to osoby nietuzinkowe. A jeśli w dodatku lubisz tego rodzaju książki, jak pamiętniki, wspomnienia, biografie, to sądzę, że nie będziesz zawiedziona.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...