piątek, 5 listopada 2010

Zabójca z miasta moreli: Reportaże z Turcji

Witold Szabłowski
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010
208 stron

Ocena 4,5/6

Turcja dla większości z nas nie jest krajem całkiem nieznanym. Słyszeliśmy o Atatürku, kobietach w chustach, Alim Ağcy i honorowych zabójstwach, a także o tym, że Turcja stara się o przyjęcie do Unii Europejskiej. Jeździmy tam: większość turystycznie, niektórzy w interesach. Coś tam o Turcji wiemy, ale nie znamy jej dobrze, natomiast Witold Szabłowski – owszem, tak. Studiował w Stambule, pracował jako stażysta CNN Türk, przejechał całą Turcję. Widział to, czego nie zobaczymy jako turyści i dowiedział się o sprawach, o których mógł rozmawiać dzięki temu, że zna turecki. Zależało mi, żeby jak najszybciej przeczytać jego książkę, bo to, co reporter widzi i opisuje dziś, jutro już może być zupełnie inne.
I faktycznie reportaże opisują świeżutką, aktualną rzeczywistość, tyle tylko, że chyba jednak niepełną. A żebym była dobrze zrozumiana, chcę wyraźnie powiedzieć, że uważam je za naprawdę dobre. Wszystkie są ciekawe, opowiadają o nieznanych mi albo mało znanych dotychczas sprawach i zjawiskach. Rozumiem doskonale autora, że szuka tematów, które poruszą czytelnika, nie pozwolą mu pozostać obojętnym, pokażą świat odmienny od naszego. To jak najbardziej Szabłowskiemu się udało.Pierwszy raz na przykład usłyszałam o Nagıbie Hakimie Borzęckim, bardzo cenionym w Turcji poecie o polskich korzeniach, który przyjął polskie obywatelstwo, bo nie chcieli mu dać rosyjskiego, a w komunizm wierzył tak bardzo, że nawet to, co na własne oczy zobaczył w stalinowskim ZSRR, nie zachwiało jego wiary. Silne emocje wzbudziły we mnie reportaże o sytuacji tureckich kobiet i mentalności mężczyzn, którzy w specyficzny sposób pojmują honor. Obruszyłam się, gdy czytałam o uchodźcach, gardzących Zachodem i naszym stylem życia, ale nawet z narażeniem życia próbujących dostać się do Europy.
Wierzę oczywiście, że wszystkie te poruszające, bulwersujące historie są prawdziwe, jestem przekonana, że wielu Turków i Kurdów myśli tak, jak to pokazał Szabłowski. Jednak z jego reportaży wyłania się obraz zadętych ksenofobów, przekonanych o swojej wyższości nad innymi narodami. I tylko czasem gdzieś w tle mignie ktoś otwarty na rzeczywiste zmiany, a nie tylko na takie na pokaz dla Europy i Brukseli. Ale czy taki obraz jest reprezentatywny dla całego społeczeństwa?
Zanim sięgnęłam po tę książkę, słyszałam, że pokazuje ona Turcję rozdartą między Wschodem a Zachodem, islamem a islamofobią, przesiąkniętej konserwatyzmem i ponowoczesnością, tęsknotą za Europą i eurosceptycyzmem.”1 Jednak ja zaraz po przeczytaniu tych reportaży odniosłam wrażenie, jakby Turcja tylko udawała przed Europą, że się zmienia, europeizuje, byleby dostać się do Unii, a później się zobaczy. Teraz, gdy piszę tę notkę, trochę ochłonęłam i myślę, że Turcja nie do końca jest taka, że autor pokazał zjawiska skrajne, bo takie właśnie budzą ciekawość. Wyobraziłam sobie, jak mógłby wyglądać zbiór reportaży z Polski. Czy ktoś pisałby o Polakach wyjeżdżających na długie weekendy i nie traktujących Niemców jak wrogów? Raczej znalazłyby się w nim reportaże o obrońcach krzyża przed pałacem prezydenckim, o liderze Samoobrony, pegeerach z filmu „Arizona” i młodzieży „czekającej na sobotę”2. Żyjąc w Polsce wiem, że byłyby to historie prawdziwe, nawet ciekawe, ale obrazujące tylko cząstkę naszej rzeczywistości, lecz co o Polsce pomyśleliby sobie np. Szwedzi, to już inna sprawa. Gdybym mieszkała kilka lat w Turcji, może nawet dałabym książce Szabłowskiego szóstkę, a tak – tylko cztery i pół, bo czuję niedosyt. Powtarzam, że rozumiem autora, chcącego opisać odmienności, tylko nie jestem pewna, czy wziął pod uwagę, że pisze dla Polaków, nie dla Turków i czy nie pominął tego, co po kilku latach pobytu w Turcji było dla niego tak oczywiste, że nie warte poświęcenia temu reportażu.
I jeszcze coś o stylu. Owszem świetny, tyle, że nie nowy. Mariusz Szczygieł stwierdził: „Witold Szabłowski pisze o Turcji tak, jak ja bym chciał pisać, gdybym znał się na Turcji.”3. I na pewno by tak pisał, bo gdybym nie wiedziała, że autorem reportaży jest Szabłowski, pomyślałabym, że Zabójca z miasta moreli  wyszedł spod tej samej ręki, co Gottland.

1Z noty wydawcy
2W październiku HBO wyemitowała film o wiejskiej młodzieży, która żyje z dnia na dzień, a jedyną rozrywkę i cel życia widzi w sobotniej dyskotece.
3Z okładki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...