czwartek, 9 października 2014

Uwikłanie

Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2007

Uwikłanie to pierwsza część trylogii o prokuratorze Teodorze Szackim i pierwszy kryminał Miłoszewskiego, bardzo dobrze przyjęty przez krytykę i czytelników. Później było Ziarno prawdy, a teraz do księgarń wchodzi Gniew – ostatnia powieść z tym samym bohaterem.

*
Premiera Gniewu niby dopiero 22 października, ale jedna z sieci księgarskich handluje e-bookiem już od zeszłej środy, a od tej oferuje też papierowe wydanie. Inne księgarnie na razie mają zaledwie fragmenty, jednak tak to bywa, gdy nie należy się do właściwej paczki. Normalna praktyka, na przykład e-book tegorocznego laureata NIKE też na razie można nabyć tylko w jednej księgarni i dziwnym trafem promocja skończyła się zaraz po ogłoszeniu wyników, a bez promocji cena wyższa niż za papier. Modzelewskiego więc sobie odpuściłam, czekam aż stanieje, ale Gniew kupiłam już pierwszego dnia. Wcale nie dlatego, że jestem fanką Szackiego albo Miłoszewskiego, tylko pod domowym naciskiem. Codziennie słyszę, że znowu kupuję książkę, choć w czytnikach i na półkach góry nieprzeczytanych, więc jak padło hasło „Kupuj”, to jak mam to odbierać?; tylko jako nacisk, presję wywieraną na moje niezłomne postanowienie wstrzemięźliwości zakupowej. Co było robić, musiałam się ugiąć i od 1 października jestem dumną posiadaczką trzeciej części dokonań Szackiego. Mąż już przeczytał, minę ma tajemniczą, co nie znaczy, że zachwyconą, ale pocieszam się, że nasze książkowe upodobania często się rozmijają.

*
Tymczasem ja, zamiast rzucić się na świeżutką nowość, zdecydowałam się nadrobić zaległe Uwikłanie. Jakoś tak wyszło, że nie zabrałam się za nie od razu. Później był film, który co prawda oceniano dużo gorzej niż książkę, głównie z powodu zmian w stosunku do pierwowzoru, ale zmiany dotyczyły głównej postaci i miejsca akcji, a nie samej zbrodni i osoby sprawcy. Tak więc przed Ziarnem prawdy zbyt świeżo miałam w pamięci całą tę kryminalną intrygę z części pierwszej. Za to teraz pomyślałam, że Uwikłanie swoje odczekało i czas już na nie. W końcu powieść okrzyknięto jednym z najlepszych polskich kryminałów, a w 2008 roku nagrodzono Nagrodą Wielkiego Kalibru. Jest tak znana, że większość z Was z pewnością wie, o co w niej chodzi, ale tak dla przypomnienia:
Prokurator Szacki prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa, do którego doszło w poklasztornym budynku w śródmieściu Warszawy. Ofiara to warszawski przedsiębiorca, który w przeddzień zbrodni uczestniczył w jednym z tzw. ustawień – terapii metodą Hellingera. Najogólniej mówiąc teoria Hellingera sprowadza się do twierdzenia, że każdy człowiek uwikłany jest nie tylko w swoje własne życie, ale też w doświadczenia i uczucia swoich przodków, a metoda terapeutyczna polega na tym, że zupełnie obce pacjentowi osoby wcielają się w jego bliskich i dzielą się tym, co wówczas czują. Aby odkryć, kto jest zabójcą, Szacki musi odpowiedzieć na pytanie, czy motyw tkwi w przeszłości denata, a uczestnicy sesji wczuli się w bliskich ofiary tak bardzo, że ktoś z nich posunął się do zabicia całkiem obcego sobie człowieka, czy może zbrodni dokonał ktoś spoza ich grona. A niezależnie od prowadzonego śledztwa musi zdecydować, na ile on sam da się uwikłać w to, co dzieje się w teraźniejszości.




Z jednej strony Uwikłanie ma cechy jak najbardziej współczesnego kryminału, czyli solidnie zarysowane tło społeczne, odniesienia do rzeczywistych wydarzeń, wykorzystanie współczesnych teorii naukowych, z drugiej zaś nie idzie w powielanie znanych i sprawdzonych schematów. Wystarczy przywołać postać prokuratora Szackiego.
Główny bohater Miłoszewskiego różni się od typowych detektywów z kryminałów. Dosyć przeciętny (jeśli nie liczyć siwizny) facet po trzydziestce, żonaty i dzieciaty. Może trochę za wcześnie wszedł w kryzys wieku średniego. Jak prawdziwy urzędnik preferuje wzywanie świadków do swojego biura, zamiast uganiać się za nimi po mieście. Taki ktoś to nie tylko przeciwieństwo stereotypowego bohatera sensacyjnych powieści, ale przede wszystkim postać bliższa prawdziwemu obrazowi rzeczywistego prokuratora. W Ziarnie prawdy Szacki ma już niestety więcej cech najczęściej spotykanego bohatera tego gatunku. Jednak kierunek, w którym poszło jego życie, ma też swoją zaletę – daje czytelnikowi wizję tego, jak ci wszyscy z innych książek mogli zaczynać zanim doszli do punktu, w którym spotykamy ich po raz pierwszy.

Nie bez powodu książka zebrała doskonałe recenzje i spotkała się z powszechnym uznaniem czytelników. Uwikłanie ma wszystkie atuty dobrej powieści kryminalnej: interesującego głównego bohatera, dość wartką akcję, nietypową scenerię i okoliczności zbrodni, ciekawy motyw i rzetelne zakotwiczenie w realiach czasu, w jakim osadzone są wydarzenia. Ważna jest tu dbałość Miłoszewskiego o szczegóły, co nie o każdym autorze kryminałów można powiedzieć. W dodatku nastrój książki świetnie wpisuje się w emocje społeczne, w powszechne przekonanie o bezwzględności i wszechmocy starych ubeków oraz że mają haki na każdego, kto coś w tym kraju znaczy albo znaczyć może, a przede wszystkim w przekonanie o tym, że prawo nie zawsze idzie w parze ze zwykłym, ludzkim poczuciem sprawiedliwości.

6 komentarzy:

  1. "Uwikłanie" czytałam już dość dawno temu i podobało mi się średnio. Powiedzmy tak: widziałam walory, ale miałam poważne wątpliwości co do intrygi. Wydawała mi się zbyt wydumana, przekombinowana. Potem było "Ziarno prawdy", które zachwyciło mnie bez reszty, "Bezcenny", choć to inna broszka, dobrze mnie ubawił, a parę dni temu skończyłam "Gniew" (tak, wzięłam ten e-book w promocji...) i teraz już wiem. Wiem, że Miłoszewski pisze jedne z najlepszych kryminałów w Polsce. I już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że i dla mnie intryga była wydumana, ale mi to nie przeszkadzało. Może dlatego, że byłam na nią przygotowana filmem, ale raczej dlatego, że przy takiej ilości kryminałów, jaka zalewa nasz rynek, trudno o oryginalność i jest do wyboru albo wydumana intryga, albo coś, co już było.
      „Gniewu” jeszcze nie skończyłam, ale na razie mi się podoba.
      Prawdę mówiąc nie jestem fanką Miłoszewskiego, ale obiektywnie uważam, że bardzo sprawnie pisze. Myślę, że fenomen jego powieści polega na tym, że są dla każdego, kto lubi sensację, i że nawet jeśli po przeczytaniu człowiek ma jakieś wątpliwości, to i tak z chęcią sięgnie po następną rzecz, którą Miłoszewski napisze.

      Usuń
  2. Ponieważ jego trylogia ma tendencję "zwyżkową" - jestem pewna, że "Gniew" mnie zachwyci totalnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak. Mnie się bardzo podoba, ale jeszcze nie skończyłam, jestem dopiero po połowie, więc póki co nie będę „chwalić dnia...”

      Usuń
  3. Ciekawa jestem "Gniewu" bardzo, gdyż obydwie poprzednie powieści z Szackim podobały mi się. Chociaż w Uwikłaniu trochę męczył swoją osobą, tym że nie wiedział czego chce od życia poza zawodowego, ale w "Ziarnie..." jest go trochę mniej na tle intrygi kryminalnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie Szacki w „Gniewie” podoba mi się najbardziej z całej trylogii. Dotychczas niezbyt lubiłam go jako człowieka, choć cenię jego zawodową moralność. Natomiast jako bohater bardzo mi odpowiada głównie dlatego, że jest na swój sposób normalny: ma wady, ale inne niż klony z kryminałów.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...