niedziela, 24 sierpnia 2014

Bestie znikąd


Uzodinma Iweala
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007
tłumaczenie: Paweł Łopatka
projekt okładki: Thenjiwe Niki Nkosi
opracowanie graficzne: Marek Pawłowski


Bestie znikąd to utrzymana w narracji pierwszoosobowej historia dwunastolatka Agu, rozgrywająca się gdzieś, w bliżej nie sprecyzowanym regionie Afryki, Agu mając wybór między śmiercią i przyłączeniem się do antyrządowego oddziału zbrojnego wybiera to drugie. Konsekwencją takiego wyboru jest udział w okrucieństwach, jakich dopuszczają się towarzysze broni, bo odmowa równa się śmierci z ich rąk. Tylko że Agu mimo młodego wieku jest już na tyle ukształtowany moralnie, iż ma świadomość zła, w jakim uczestniczy. Wspomina wcześniejsze szczęśliwe lata, rodzinę, szkołę. Kiedyś był dobrym, posłusznym synem, lubianym kolegą, pilnym uczniem, marzył o zostaniu inżynierem albo lekarzem. Nie tak miało być, nie wybierał sobie takiego losu, ale aby przeżyć, posuwa się do czynów okrutnych. Kim więc jest dziś: bestią czy ofiarą?

*

Szacuje się, że liczba dzieci czynnie uczestniczących w działaniach wojennych w różnych regionach świata może sięgać nawet 300 tysięcy. Dzieci walczą po stronach rządowych i w oddziałach rebelianckich, dobrowolnie albo porywane i przymuszane. Tak dzieje się w Azji, Ameryce Południowej, ale najszerzej zjawisko to występuje obecnie w Afryce i dotyczy dzieci nawet młodszych niż dziesięcioletnie..Werbowanie, przymusowe wcielanie dzieci do wojska i zmuszanie ich do walki traktowane jest jak przestępstwo,skazano za nie już kilku afrykańskich przywódców, że wymienię choćby najsłynniejszych: Charlesa Taylora - byłego prezydenta Liberii i Thomasa Lubangę z Demokratycznej Republiki Konga, a na przywódcę Armii Bożego Oporu Josepha Kony'ego z Ugandy wystawiono międzynarodowy nakaz aresztowania. Jednak schwytanie i postawienie przed sądem, a później udowodnienie winy nie jest proste, bo – mówiąc w wielkim skrócie – sytuacja w targanych konfliktami regionach nie sprzyja ściganiu i sądzeniu lokalnych przywódców. Tak więc przymusowe wcielanie dzieci do oddziałów zbrojnych to nadal zjawisko występujące masowo, zwłaszcza w Afryce, gdzie w samej tylko Ugandzie liczbę „małych wojowników” określa się na 25-30 tysięcy.
Źródło
 I pewnie długo jeszcze tak będzie, bo w krajach, gdzie wojny toczone są od dawna, dzieci stanowią znaczący odsetek społeczności i gdy brakuje dorosłych mężczyzn, chętnie sięga się po nie dla uzupełnienia przerzedzonych oddziałów zbrojnych. A to, co staje się ich udziałem, mrozi krew w żyłach. Dzieci są dobrym materiałem na żołnierzy, łatwe do przyuczenia, zindoktrynowania, zastraszenia. Ich życie i utrzymanie jest tanie, a gdy zginą, łatwo je zastąpić porywając następne. Nie wszystkie walczą z bronią w ręku. Niektóre są łącznikami, zwiadowcami, tragarzami, kucharzami, często – zwłaszcza dziewczynki – niewolnikami seksualnymi. Ale spora część bierze jednak czynny, aktywny udział w starciach zbrojnych, zostają sterowanymi przez dowódców oddziałów sprawcami okrutnych zbrodni, tortur, gwałtów, dopuszczają się czynów strasznych, wręcz bestialskich. Kim więc oni są: zbrodniarzami czy ofiarami?

W 2009 roku wydana została świetna książka-reportaż  Nocni wędrowcy o takich dzieciach autorstwa Wojciecha Jagielskiego. Jeśli nie czytaliście, to gorąco polecam. A jeśli temat Was zainteresuje, to nagrodzona wieloma prestiżowymi nagrodami debiutancka powieść amerykańskiego pisarza nigeryjskiego pochodzenia Uzodinmy Iweali stanowić może literacką kontynuację. W Nocnych wędrowcach problem odpowiedzialności i winy dzieci-żołnierzy został wprawdzie dość wyraźnie zaakcentowany, jednak w ujęciu zewnętrznym, natomiast Iweala pokusił się o ukazanie tego dylematu od wewnątrz,   od strony chłopca, który przeszedł przez piekło bycia „małym wojownikiem” i musi osądzić sam siebie, a to dwa zupełnie inne punkty odniesienia. I dlatego warto sięgnąć po obie te książki.


A w necie o dzieciach-żołnierzach można poczytać na przykład tutaj:

2 komentarze:

  1. Przerażający temat. "Nocnych wędrowców" czytałam - szokujący reportaż. Właściwie niczego mądrego na ten temat nie jestem w stanie dodać. Chyba mnie on przerasta.

    Widziałaś może "Wiedźmę wojny"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ale dość dawno. I choć wtedy film zrobił na mnie wrażenie, to dziwnie jednak nie pozostał w pamięci. Zupełnie przeciwnie niż książka Jagielskiego, mimo że czytałam ją jeszcze dawniej.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...