Marcin
Ciszewski
Społeczny Instytut
Wydawniczy Znak, Kraków 2014
Trzecia
część „pogodowego” cyklu Marcina Ciszewskiego o dzielnym
policjancie Jakubie Tyszkiewiczu1,
to wprawdzie nie arcydzieło literatury sensacyjnej, ale prawie,
prawie. No, może przesadzam, ale już w stwierdzeniu, że to bardzo,
ale to bardzo przyzwoity kawałek sensacyjno-rozrywkowej prozy,
przesady nie ma ani odrobiny. Oczywiście – rzecz gustu, ale ja tu
w opisach swoim się kieruję, i choć mój gust nie preferuje
książek akcji, tylko raczej takie, gdzie króluje dedukcja, to
Wiatr złapał mnie w swój wir i trzymał do ostatniej
strony, z krótką przerwą na sen. A wszystko za sprawą
niewiarygodnej właściwie intrygi, w jaką przypadkiem wplątało
się małżeństwo Tyszkiewiczów i ich przyjaciel Krzeptowski.
Tyszkiewiczowie
za namową przyjaciela postanawiają powitać Nowy Rok na Kasprowym
Wierchu, w towarzystwie kilku nieznanych im wcześniej osób.
Krzeptowski załatwił wynajęcie schroniska na imprezę i transport
na górę, bo przy takiej sile wiatru, jak tego sylwestrowego
wieczoru, tylko jego koligacjom rodzinnym grupa zawdzięczała, że
obsługa kolejki linowej nagięła nieco przepisy i zawiozła
imprezowiczów na szczyt, gdzie zostali odcięci (wydawałoby się)
od świata do czasu, aż wichura odpuści.
Tymczasem z Warszawy
wyrusza grupa pościgowa za zdrajcą, którego trzeba pilnie
unieszkodliwić, i jest to sprawa najwyższej wagi dla obronności
kraju. No a gdzie mógł ukryć się obiekt pościgu, jak nie wśród
osób, które wybrały się na Kasprowy, tym samym ściągając na
nie wielkie niebezpieczeństwo, bo specgrupa nie może zostawiać
świadków. Na szczęście Tyszkiewicz i Krzeptowski to nie bezbronne
owieczki, z którymi można sobie łatwo poradzić. Oni nie należą
do tych, którzy dadzą się „zlikwidować” bez walki. Więcej
nie ma co zdradzać, wystarczy jeszcze tylko powiedzieć, że „będzie
się działo” i bez ofiar się nie obejdzie.
Oceniając
Ciszewskiego jedynie na podstawie Wiatru
(bo innych jego książek jeszcze nie czytałam) zaryzykuję
twierdzenie, że to kolejny polski autor literatury
sensacyjno-kryminalnej, który w niczym nie ustępuje pisarzom
zachodnim. Mamy tu wszystko, co podoba się zwolennikom tego gatunku,
tyle że na polskim gruncie. Szlachetni główni bohaterowie o
ponadprzeciętnych umiejętnościach i wytrzymałości, bezwzględni
agenci i wszechmocni szefowie służb specjalnych, niemoralni
politycy, super spec od internetu. Są piękne kobiety, a więc i
wątki romansowo-miłosne. Jest nawet wymagająca analizy faktów
zagadka, która z uczestników sylwestrowej zabawy to jednocześnie
poszukiwany zdrajca (i czy faktycznie zdrajca?). No i przede
wszystkim wartka akcja, z pościgami, bójkami, strzelaniną, a
wszystko to w śnieżnej scenerii i przy ekstremalnych warunkach
pogodowych, które potęgują zagrożenie. Wprawdzie początkowo
tempo opowieści nie jest szczególnie wartkie, ale to czas na
wprowadzenie czytelnika, który nie zna poprzednich części, na
przedstawienie mu bohaterów i wzbudzenie sympatii do nich, aby nie
było wątpliwości, komu kibicować na dalszym etapie powieści. Za
to później wydarzenia mocno przyspieszają, by pod koniec przybrać
nieprawdopodobną wręcz prędkość i wyhamować dopiero na
ostatnich dosłownie stronicach, czyli tam, gdzie już na spokojnie
wyjaśnione zostaje, o co tak naprawdę szła gra i jaka była jej
stawka.
Szybkość
akcji nie pozwala czytelnikowi na roztrząsanie nieprawdopodobieństwa
całej historii. Nie ma czasu na zastanawianie się, czy istnieją
ludzie, którzy potrafią to, co dla bohaterów powieści (i
pozytywnych, i negatywnych) jest całkiem naturalne, albo czy
możliwe, by agenci legalnych państwowych służb poważyli się na
to, przed czym ci książkowi nie mają żadnych oporów, czy
wreszcie możliwe jest takie spiętrzenie przypadków, jak tutaj. Ale
– umówmy się – przecież nie o prawdopodobieństwo zdarzeń
chodzi w tego typu powieściach, ale o emocje, o budowanie napięcia.
A to się autorowi Wiatru udało.
Jednym
słowem Wiatr to bardzo dobra w swoim gatunku książka,
całkowicie spełniająca wymogi dla powieści sensacyjnej i mogąca
w pełni usatysfakcjonować czytelnika pod warunkiem, że nie będzie
doszukiwał się znanych mu polskich realiów i podobieństw do
rzeczywistych osób i zdarzeń i z góry zaakceptuje określoną
konwencję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz