sobota, 1 grudnia 2012

Dzień Zwycięstwa

Wiktor Hagen
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012
478 stron

W trzecim tomie kryminalnego cyklu o komisarzu Robercie Nemhauserze wyjaśniona zostaje nie tylko kolejna fikcyjna zagadka powieściowa, ale też ta prawdziwa, wiążąca się z osobą autora. 
Pierwszemu tomowi - Granatowej krwi - towarzyszyły plotki, kim naprawdę jest jej autor Wiktor Hagen, przy drugim tomie – Długim weekendzie – czytelnicy mieli już co do osoby autora przekonanie graniczące z pewnością, ale dopiero w Dniu Zwycięstwa we wkładce do książki pojawia się oficjalna informacja potwierdzająca, że Wiktor Hagen to w istocie Leszek Talko, autor nie tylko kryminałów. Swego czasu regularnie czytywałam w Wyborczej sympatyczne i zabawne felietony Talków (a właściwie Leszka Talki i Moniki Piątkowskiej). A skoro Hagen to Talko, stało się oczywiste, dlaczego w książkach o Nemhauserze cały ten „wypełniacz” około kryminalny wydaje mi się co najmniej tak wciągający, jak sama zbrodnia i jej rozwiązanie. A może nawet bardziej. I mam wrażenie, że nie tylko mnie, ale autorowi również; w Dniu Zwycięstwa dopiero gdzieś tak przy sto czterdziestej stronie przypomniał sobie, że pisze kryminał (to nie zarzut, a wręcz przeciwnie) i kogoś wreszcie uśmiercił.
Tym kimś jest pułkownik Gasztołd, weteran II wojny światowej, lotnik biorący udział w bitwie o Anglię i idealny kandydat na ikonę narodowej walki o niepodległość. To on miał swoją obecnością uświetnić obchody „cudu pod Jazdowem”, bitwy z 1920 roku, którą organizatorzy uroczystości chcą podnieść do rangi głównego i decydującego zwycięstwa w wojnie z bolszewikami. Jednak powojenna działalność Gasztołda nie była już tak świetlana. Pojawia się ryzyko, że upublicznione zostaną różne niezbyt chwalebne historie z jego przeszłości (jako ciekawostkę warto odnotować pewną zbieżność życiorysu Gasztołda z biografią legendarnego polskiego lotnika Jana Zumbacha z Dywizjonu 303). Śmierć pułkownika została upozorowana na samobójstwo tak nieudolnie, ze nie potrzeba bystrości Nemhausera, aby wiedzieć, że Gasztołd został zamordowany. Trochę gorzej już z ustaleniem, kto jest sprawcą, choć od początku wiadomo, że i z tym komisarz sobie poradzi. Pytanie tylko, czy prawda ujrzy światło dzienne, bo są w nią zamieszani ludzie z mediów, polityki i biznesu. Nie wiadomo, jak daleko sięgają macki tych, którym nie w smak będzie podanie do publicznej wiadomości całej prawdy i czy ktoś wysoko postawiony nie ukręci sprawie łba.

Właściwie nie jestem pewna, czy ta książka to bardziej kryminał, czy satyra obyczajowa. Zbrodnia schodzi właściwie na drugi plan, choć od chwili, gdy na kartach powieści pojawia się trup, opowieść kręci się przede wszystkim wokół prowadzonego śledztwa. A jednak nawet wtedy ważniejsze od ustalenia mordercy jest pokazanie zjawisk z naszej codzienności, i to pokazanie w krzywym zwierciadle. Autor nie oszczędza nikogo, ani polityków, ani korporacji, ani artystów. Dostaje się księdzu, dziennikarzom i gangsterom. Nowobogackim i starej szlachcie.
Ale na tym nie koniec. Dostaje się też nam wszystkim, którzy w książce nie występujemy, nam, którzy w osądach kierujemy się stereotypami. Wszystkie występujące w powieści postaci są tak sztampowe, tak przejaskrawione, aby w sposób jasny i absolutnie czytelny odpowiadały naszym wyobrażeniom o tym, jak wyglądają tacy ludzie. A więc jeśli bandzior, to tępak, jeśli polityk, to zakłamany, a jeśli artysta, to stuknięty i homo. No i jeszcze coś specjalnie dla tej części społeczeństwa, która czyta – jak współczesna powieść, to musi być w niej o gotowaniu, z przepisami, rzecz jasna (sama złapałam się na przepis na placki ziemniaczane z imbirem i gharam masalą z któregoś z poprzednich tomów, ale za bigos z Dnia Zwycięstwa to raczej podziękuję). 
 
Na tylnej okładce czytam opinię Roberta Ostaszewskiego, przytoczoną przez wydawcę, że jak dla niego (R.O.) ostatnimi czasy w naszych kryminałach rządzi Nemhauser. Nie jestem przekonana, że Nemhauser i że w kryminałach, ale jak dla mnie Talko w satyrze na współczesne społeczeństwo rządzi z pewnością.


12 komentarzy:

  1. Mam w planach te kryminalno-satyryczne książki Talko/Hagena. Czytałam wiele pozytywnych opinii i mam nadzieję, że nie zawiodę się na tych lekturach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję :) W porównaniu do innych kryminałów powieści Hagena są dość oryginalne.

      Usuń
  2. Nieznana mi była postać autora i cykl, ale akurat czegoś takiego szukałam! Z chęcią przeczytam, ale zacznę chyba od pierwszego tomu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście raczej od pierwszego, choć i bez zachowania kolejności można łatwo zorientować się w życiu prywatnym głównego bohatera. Dwa pierwsze tomy wydają mi się troszkę inne, jakby mniej ironiczne, i cieplejsze, bo o bliźniakach w nich chyba więcej było. Ale ogólnie wszystkie trzymają bardzo zbliżony poziom.

      Usuń
  3. Oj tak, ten bigos jest dość... egzotyczny;-) Ale książka świetna, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świetna. Ale po dwóch poprzednich właściwie byłam pewna, że taka będzie :)

      Usuń
  4. Brzmi ogromnie zachęcająco. Trzeba czytać po kolei, czy można na zasadzie "co w łapy wpadnie"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam po kolei, ale nie ma takiej konieczności. Właściwie w każdej części autor opowiada "z grubsza", jaka jest sytuacja życiowa komisarza.

      Usuń
  5. mam DZ w planach, tylko nie wiem, kiedy znajdę czas... Zaciekawiło mnie, że ten wymiar satyryczny jest aż tak dominujący

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wszyscy tak mamy, dłuuuuga lista książek w planach i niewiele czasu.
      A co do owego satyrycznego obrazu, to oczywiście mój subiektywny odbiór, ale sądzę, że nie odosobniony.

      Usuń
  6. ja jeszcze oprócz tej cudownej hagenowej satyry uwielbiam dialogi nemhausera i maria, oraz - hm, nie wiem jak to prawidłowo powiedzieć - opisy? tychże dialogów, zwłaszcza z udziałem maria, np:
    (mniej więcej)
    "- zaraz Ci przypierdolę - zasyczał Golonka trzymając się za obolałe kolano
    - przypierdol mi - zgodził się Mario"
    :D

    hagen to mój ulubiony polski autor kryminałów, zaraz obok jest r. ćwirlej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moimi faworytami są Cyryl i Metody. W trzeciej części zdecydowanie czułam niedosyt bliźniaków.
      Ćwirleja nie znam, muszę nadrobić :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...