niedziela, 30 grudnia 2012

Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy

Sergiusz Piasecki
Świat Książki, Warszawa 1994
445 stron


Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy wydany został po raz pierwszy w 1937 roku. Książka błyskawicznie zdobyła ogromną popularność i doczekała się nie tylko wielu wydań po polsku, ale też przekładów na inne języki. Przed wojną, w ciągu dwóch lat, wydano ją czterokrotnie w kraju i przetłumaczono na angielski, czeski, duński i szwedzki, a w 1938 roku Akademia Szwedzka rozpatrywała ponoć kandydaturę Piaseckiego do nagrody Nobla. Po wojnie Kochanek… przetłumaczony został na kolejne języki, m.in. na francuski, włoski, niemiecki, w Polsce jednak aż do 1989 roku twórczość Piaseckiego dostępna była tylko w drugim obiegu z uwagi na nieprzejednaną wrogość Piaseckiego do bolszewizmu.

Kochanek... to pierwsza wydana, ale nie pierwsza napisana książka Piaseckiego. Dwie wcześniejsze zostały skonfiskowane przez cenzurę więzienną. Sergiusz Piasecki narodził się bowiem jako pisarz w więzieniu właśnie, gdy odbywał karę za napad. Jego biografia nie jest do końca i szczegółowo poznana i udokumentowana, ale nawet to, co o nim wiadomo, wystarczyłoby z pewnością na niejedną pasjonującą książkę, tak powikłane i niesamowite były koleje jego życia. On sam hojnie zresztą czerpał z własnych doświadczeń, tworząc kolejne powieści. Bywał i bohaterem i bandytą, współpracownikiem polskiego wywiadu, ale i grup przestępczych. W czasie okupacji był w AK szefem komórki wykonującej wyroki podziemnego trybunału, po wojnie przedostał się na zachód, gdzie pomimo popularności, jaką cieszyły się jego książki żył i umarł w biedzie.


W 1927 roku Piasecki został skazany na karę śmierci za bandytyzm na obszarze pogranicza i dwukrotnie ułaskawiony: raz zamieniono mu karę śmierci na 15 lat więzienia, drugi raz karę tę skrócono po wieloletnich staraniach nie tylko samego więźnia, ale też wydawców, pisarzy i ludzi kultury, m.in. Melchiora Wańkowicza. To Wańkowicz właśnie odkrył Piaseckiego jako pisarza. Literacka polszczyzna Piaseckiego pozostawiała sporo do życzenia (z czego sam zdawał sobie sprawę i dał temu wyraz w listach do Wańkowicza), jako że polskiego nauczył się dopiero jako dwudziestolatek, a i wtedy obracał się w środowiskach posługujących się groteskową mieszaniną różnych języków i gwar. Literacką polszczyznę szlifował dopiero w więzieniu, dzięki regularnie otrzymywanym i czytywanym „Wiadomościom Literackim”. Wańkowicz dostrzegł jednak w jego pisarstwie rzadko spotykany talent narracyjny, lekkość pióra i znajomość niewątpliwie atrakcyjnego dla czytelnika świata i życia tych kręgów społeczeństwa, w których przez lata obracał się i funkcjonował Piasecki. A to, co nawet sam autor uważał za przywarę, za mankament, czyli słaba znajomość literackiego języka polskiego, w rzeczywistości przyczyniła się do popularności Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy i była wartością dodaną powieści, bo często, zwłaszcza w dialogach, sięgał do gwary i języka mówionego, jakim posługiwali się mieszkańcy pogranicza. I choć wszystkie książki Sergiusza Piaseckiego powstały w oparciu o to, czego sam doświadczył i co znał z własnego życia, to jednak Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy właśnie stał się i pozostaje jego najpopularniejszą powieścią, mającą ów walor poznawczy środowiska w pewien sposób egzotycznego, wcześniej nie opisanego, nie mającego sobie równych nigdzie w literaturze.


W Kochanku... Sergiusz Piasecki opisał świat, jaki poznał, gdy na początku lat dwudziestych trudnił się przemytem między Polską, Litwą i Rosją sowiecką. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie przez Władka Łabrowicza – alter ego pisarza. Wałęsający się i klepiący biedę po zdemobilizowaniu po wojnie polsko-bolszewickiej Władek zostaje ściągnięty do przygranicznego Rakowa przez kolegę z wojska, jednego z lepszych maszynistów1 w miasteczku. Tak zaczyna się jego przemytnicza „kariera” i opowieść o pełnym niebezpieczeństw życiu na pograniczu, życiu przestępcy – wypełnionym niebezpiecznym, ale szybkim i dużym zarobkiem na przerzucie przez granicę towarów i ludzi, i równie szybkim wydawaniem wielkich pieniędzy na zabawę, bez planów, bez zabezpieczania sobie przyszłości, w myśl zasady, że „łatwo przyszło, łatwo poszło”. Sergiusz Piasecki barwnie opisuje panującą na pograniczu przestępczość, przemoc, życie wypełnione obficie lejącym się na każdej stronie powieści alkoholem i daleko posuniętą swobodą obyczajową, gloryfikując ten świat, jako świat wolności, prostych wartości, koleżeństwa, budując w ten sposób mit przemytnika jako szlachetnego zbójcy, gotowego poświęcić życie w imię lojalności i solidarności w stosunku do przyjaciół. Postacie występujące w książce to na ogół ludzie nieskomplikowani, szczerzy, jednoznaczni, nie ma tu miejsca na złożoność charakterów, na odcienie szarości. Bohaterowie są dobrzy i szlachetni, ich przeciwnicy podstępni, źli i okrutni, a zatem słuszne i prawe jest tępienie ich wszelkimi sposobami. Pomimo takiego obrazu świata, pomimo tych prostych podziałów powieść ani przez chwilę nie trąci naiwnością, w końcu takie są prawa złodziejskiej ballady, opowieści o romantycznym bandycie.


Prostota powieści, oczywisty podział na dobro i zło powoduje, że łatwo nabrać się na tę wizję prawdziwszego i lepszego świata, świata moralnie czystszego, bo prostego i kierującego się jednoznacznymi zasadami. Łatwo jest uwierzyć w istnienie szlachetnego bandyty, pojmować sprawiedliwość z jego punktu widzenia i cieszyć się, gdy zatriumfuje niezależnie od tego, że idzie pod prąd prawu. Pod tym względem powieść Piaseckiego przywodziła mi na myśl późniejszego, ale o wiele bardziej znanego Ojca chrzestnego Maria Puzo, jednej z moich ulubionych powieści. W jednej i w drugiej czytelnik automatycznie trzyma stronę szlachetnego, ale jednak bandyty. Ale jak się tak przez chwilę zastanowić, to płynący z tych powieści morał wcale nie jest oczywisty. A właściwie jest, tylko nie taki, jak wygląda na pierwszy rzut oka, nie taki, jaki był celem autorów. Tak naprawdę bowiem pod skorupą niby heroicznego bohatera mamy obraz człowieka bezwzględnego, nie kierującego się ani prawem, ani empatią, ani miłosierdziem – po prostu społecznego degenerata, w dodatku osamotnionego i opuszczonego przez wszystkich. Takimi z pozoru tylko pociągającymi i atrakcyjnymi bohaterami są członkowie rodziny Corleone, takimi są Władek Ławrowicz i jego kompan Szczur. Można widzieć w nich dzielnych, nieustraszonych bojowników o wartości im bliskie, ludzi przekładających wierność zasadom i przyjaciołom ponad własne dobro, bezpieczeństwo, życie. Takich chciał pokazać Puzo, takich opisał Sergiusz Piasecki. Ma to swój urok, jest pociągające, bo inne niż otaczająca czytelnika rzeczywistość. A to, czy odróżnimy literacką kreację postaci od prawdziwego życia, to już nasz wybór.


Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy zapewne nie byłby jednak tak popularny, gdyby tylko był romantyczna balladą o „rycerzach” pogranicza. Ale ta powieść jest czymś więcej, jest dokumentem autentycznego przestępczo-przemytniczego środowiska pogranicza, dokumentem codzienności mieszkańców przygranicznego małego miasteczka i opowieścią o wchodzeniu w dorosłość młodzieży z biedniejszych środowisk w międzywojennej polskiej prowincji. I to chyba jest podstawowa wartość tej powieści, której forma ballady łotrzykowskiej przydaje tylko atrakcyjności.


A podsumowaniem niniejszego opisu Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy niech będzie fragment z posłowia Władysława Boleckiego załączonego do wydania Świata Książki z 1994 roku:

„Książka Piaseckiego ma swoje miejsce w literaturze polskiej nie tylko dzięki narracyjnemu talentowi jej autora i niezwykłości przedstawionego świata, lecz przede wszystkim jako jeden z największych i zadziwiających sukcesów wydawniczych. Józef Mackiewicz napisał o Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy, że ››powieść ta w swej całości (…) była i pozostała znakomitością. Dziś należy niewątpliwie, choć nie do „klasyków” literatury polskiej, to w każdym razie do rzędu książek, o których się potocznie mówi, że trzeba je przeczytać, trzeba je znać‹‹.”2

1Maszynista - przewodnik przemytników


2Z posłowia Władysława Boleckiego, s. 440.

Notka zgłoszona do wyzwania "Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę"


 

4 komentarze:

  1. Wygląda na to, że wygrzebałaś niezłą perełkę. Szkoda tylko, że jak zwykle z tego typu książkami bywa, nie jest łatwa do zdobycia w bibliotekach. =/

    Mam słabość do tego typu facetów (na szczęście tylko w wersjach filmowo-literackich ;). "Ojca chrzestnego" uwielbiam, a i biografię Piaseckiego chętnie bym przeczytała. Takie życiorysy to dla mnie prawdziwa gratka.

    A odchodząc od tematu, ciekawa jestem jak Ci się podoba "Przystupa". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca ;) jestem w połowie i jak na razie świetna, siłą musiałam się odrywać, żeby wreszcie skończyć jeszcze w tym roku notkę o "Kochanku..."

      Jest biografia Piaseckiego napisana przez jego przyjaciela, jest też książka jego wnuczki, ale obie pewnie jeszcze trudniej dostępne w bibliotece niż książki Piaseckiego.

      Co zaś do słabości do takich filmowo-literackich bohaterów, to nie jesteś odosobniona :) Ale zdaje się, że i w prawdziwym życiu Sergiusz nie mógł narzekać na brak powodzenia u kobiet, natomiast jego powieściowy Władek... no, temu to już żadna się nie oparła, nawet się nie musiał starać :)

      A książka rzeczywiście jest dla mnie perełką, może nie na max notę w Biblionetce, bo jednak istnieją książki lepsze od niej, ale na 5,5 z pewnością.


      Usuń
  2. Nigdy nie słyszałam o panu Piaseckim, a szkoda, bo jego biografia wydaje się niesamowita! mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. Sama myślałam o przeczytaniu kiedyś jeszcze czegoś, co napisał Piasecki. ewentualnie jego biografii, ale na razie inne książki bardziej mnie kuszą.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...