Sergiusz Piasecki
Świat Książki, Warszawa 1994
445 stron
Kochanek
Wielkiej Niedźwiedzicy wydany został po raz pierwszy w 1937
roku. Książka błyskawicznie zdobyła ogromną popularność i
doczekała się nie tylko wielu wydań po polsku, ale też przekładów
na inne języki. Przed wojną, w ciągu dwóch lat, wydano ją
czterokrotnie w kraju i przetłumaczono na angielski, czeski, duński
i szwedzki, a w 1938 roku Akademia Szwedzka rozpatrywała ponoć
kandydaturę Piaseckiego do nagrody Nobla. Po wojnie Kochanek…
przetłumaczony został na kolejne języki, m.in. na francuski,
włoski, niemiecki, w Polsce jednak aż do 1989 roku twórczość
Piaseckiego dostępna była tylko w drugim obiegu z uwagi na
nieprzejednaną wrogość Piaseckiego do bolszewizmu.
Kochanek...
to pierwsza wydana, ale nie pierwsza napisana książka Piaseckiego.
Dwie wcześniejsze zostały skonfiskowane przez cenzurę więzienną.
Sergiusz Piasecki narodził się bowiem jako pisarz w więzieniu
właśnie, gdy odbywał karę za napad. Jego biografia nie jest do
końca i szczegółowo poznana i udokumentowana, ale nawet to, co o
nim wiadomo, wystarczyłoby z pewnością na niejedną pasjonującą
książkę, tak powikłane i niesamowite były koleje jego życia. On
sam hojnie zresztą czerpał z własnych doświadczeń, tworząc
kolejne powieści. Bywał i bohaterem i bandytą, współpracownikiem
polskiego wywiadu, ale i grup przestępczych. W czasie okupacji był
w AK szefem komórki wykonującej wyroki podziemnego trybunału, po
wojnie przedostał się na zachód, gdzie pomimo popularności, jaką
cieszyły się jego książki żył i umarł w biedzie.
W 1927 roku
Piasecki został skazany na karę śmierci za bandytyzm na obszarze
pogranicza i dwukrotnie ułaskawiony: raz zamieniono mu karę śmierci
na 15 lat więzienia, drugi raz karę tę skrócono po wieloletnich
staraniach nie tylko samego więźnia, ale też wydawców, pisarzy i
ludzi kultury, m.in. Melchiora Wańkowicza. To Wańkowicz właśnie
odkrył Piaseckiego jako pisarza. Literacka polszczyzna Piaseckiego
pozostawiała sporo do życzenia (z czego sam zdawał sobie sprawę i
dał temu wyraz w listach do Wańkowicza), jako że polskiego nauczył
się dopiero jako dwudziestolatek, a i wtedy obracał się w
środowiskach posługujących się groteskową mieszaniną różnych
języków i gwar. Literacką polszczyznę szlifował dopiero w
więzieniu, dzięki regularnie otrzymywanym i czytywanym
„Wiadomościom Literackim”. Wańkowicz dostrzegł jednak w jego
pisarstwie rzadko spotykany talent narracyjny, lekkość pióra i
znajomość niewątpliwie atrakcyjnego dla czytelnika świata i życia
tych kręgów społeczeństwa, w których przez lata obracał się i
funkcjonował Piasecki. A to, co nawet sam autor uważał za
przywarę, za mankament, czyli słaba znajomość literackiego języka
polskiego, w rzeczywistości przyczyniła się do popularności
Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy i była wartością dodaną
powieści, bo często, zwłaszcza w dialogach, sięgał do gwary i
języka mówionego, jakim posługiwali się mieszkańcy pogranicza. I
choć wszystkie książki Sergiusza Piaseckiego powstały w oparciu o
to, czego sam doświadczył i co znał z własnego życia, to jednak
Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy właśnie stał się i
pozostaje jego najpopularniejszą powieścią, mającą ów walor
poznawczy środowiska w pewien sposób egzotycznego, wcześniej nie
opisanego, nie mającego sobie równych nigdzie w literaturze.
W
Kochanku... Sergiusz Piasecki opisał świat, jaki poznał,
gdy na początku lat dwudziestych trudnił się przemytem między
Polską, Litwą i Rosją sowiecką. Narracja prowadzona jest w
pierwszej osobie przez Władka Łabrowicza – alter ego pisarza.
Wałęsający się i klepiący biedę po zdemobilizowaniu po wojnie
polsko-bolszewickiej Władek zostaje ściągnięty do przygranicznego
Rakowa przez kolegę z wojska, jednego z lepszych maszynistów1
w miasteczku. Tak zaczyna się jego przemytnicza „kariera” i
opowieść o pełnym niebezpieczeństw życiu na pograniczu, życiu
przestępcy – wypełnionym niebezpiecznym, ale szybkim i dużym
zarobkiem na przerzucie przez granicę towarów i ludzi, i równie
szybkim wydawaniem wielkich pieniędzy na zabawę, bez planów, bez
zabezpieczania sobie przyszłości, w myśl zasady, że „łatwo
przyszło, łatwo poszło”. Sergiusz Piasecki barwnie opisuje
panującą na pograniczu przestępczość, przemoc, życie wypełnione
obficie lejącym się na każdej stronie powieści alkoholem i daleko
posuniętą swobodą obyczajową, gloryfikując ten świat, jako
świat wolności, prostych wartości, koleżeństwa, budując w ten
sposób mit przemytnika jako szlachetnego zbójcy, gotowego poświęcić
życie w imię lojalności i solidarności w stosunku do przyjaciół.
Postacie występujące w książce to na ogół ludzie
nieskomplikowani, szczerzy, jednoznaczni, nie ma tu miejsca na
złożoność charakterów, na odcienie szarości. Bohaterowie są
dobrzy i szlachetni, ich przeciwnicy podstępni, źli i okrutni, a
zatem słuszne i prawe jest tępienie ich wszelkimi sposobami. Pomimo
takiego obrazu świata, pomimo tych prostych podziałów powieść
ani przez chwilę nie trąci naiwnością, w końcu takie są prawa
złodziejskiej ballady, opowieści o romantycznym bandycie.
Prostota
powieści, oczywisty podział na dobro i zło powoduje, że łatwo
nabrać się na tę wizję prawdziwszego i lepszego świata, świata
moralnie czystszego, bo prostego i kierującego się jednoznacznymi
zasadami. Łatwo jest uwierzyć w istnienie szlachetnego bandyty,
pojmować sprawiedliwość z jego punktu widzenia i cieszyć się,
gdy zatriumfuje niezależnie od tego, że idzie pod prąd prawu. Pod
tym względem powieść Piaseckiego przywodziła mi na myśl
późniejszego, ale o wiele bardziej znanego Ojca chrzestnego
Maria Puzo, jednej z moich ulubionych powieści. W jednej i w drugiej
czytelnik automatycznie trzyma stronę szlachetnego, ale jednak
bandyty. Ale jak się tak przez chwilę zastanowić, to płynący z
tych powieści morał wcale nie jest oczywisty. A właściwie jest,
tylko nie taki, jak wygląda na pierwszy rzut oka, nie taki, jaki był
celem autorów. Tak naprawdę bowiem pod skorupą niby heroicznego
bohatera mamy obraz człowieka bezwzględnego, nie kierującego się
ani prawem, ani empatią, ani miłosierdziem – po prostu
społecznego degenerata, w dodatku osamotnionego i opuszczonego przez
wszystkich. Takimi z pozoru tylko pociągającymi i atrakcyjnymi
bohaterami są członkowie rodziny Corleone, takimi są Władek
Ławrowicz i jego kompan Szczur. Można widzieć w nich dzielnych,
nieustraszonych bojowników o wartości im bliskie, ludzi
przekładających wierność zasadom i przyjaciołom ponad własne
dobro, bezpieczeństwo, życie. Takich chciał pokazać Puzo, takich
opisał Sergiusz Piasecki. Ma to swój urok, jest pociągające, bo
inne niż otaczająca czytelnika rzeczywistość. A to, czy odróżnimy
literacką kreację postaci od prawdziwego życia, to już nasz
wybór.
Kochanek
Wielkiej Niedźwiedzicy zapewne nie byłby jednak tak popularny,
gdyby tylko był romantyczna balladą o „rycerzach” pogranicza.
Ale ta powieść jest czymś więcej, jest dokumentem autentycznego
przestępczo-przemytniczego środowiska pogranicza, dokumentem
codzienności mieszkańców przygranicznego małego miasteczka i
opowieścią o wchodzeniu w dorosłość młodzieży z biedniejszych
środowisk w międzywojennej polskiej prowincji. I to chyba jest
podstawowa wartość tej powieści, której forma ballady
łotrzykowskiej przydaje tylko atrakcyjności.
A
podsumowaniem niniejszego opisu Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy
niech będzie fragment z posłowia Władysława Boleckiego
załączonego do wydania Świata Książki z 1994 roku:
„Książka Piaseckiego ma swoje miejsce w literaturze polskiej nie tylko dzięki narracyjnemu talentowi jej autora i niezwykłości przedstawionego świata, lecz przede wszystkim jako jeden z największych i zadziwiających sukcesów wydawniczych. Józef Mackiewicz napisał o Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy, że ››powieść ta w swej całości (…) była i pozostała znakomitością. Dziś należy niewątpliwie, choć nie do „klasyków” literatury polskiej, to w każdym razie do rzędu książek, o których się potocznie mówi, że trzeba je przeczytać, trzeba je znać‹‹.”2
1Maszynista
- przewodnik przemytników
2Z
posłowia Władysława Boleckiego, s. 440.
Notka zgłoszona do wyzwania "Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę"
Notka zgłoszona do wyzwania "Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę"
Wygląda na to, że wygrzebałaś niezłą perełkę. Szkoda tylko, że jak zwykle z tego typu książkami bywa, nie jest łatwa do zdobycia w bibliotekach. =/
OdpowiedzUsuńMam słabość do tego typu facetów (na szczęście tylko w wersjach filmowo-literackich ;). "Ojca chrzestnego" uwielbiam, a i biografię Piaseckiego chętnie bym przeczytała. Takie życiorysy to dla mnie prawdziwa gratka.
A odchodząc od tematu, ciekawa jestem jak Ci się podoba "Przystupa". :)
Zacznę od końca ;) jestem w połowie i jak na razie świetna, siłą musiałam się odrywać, żeby wreszcie skończyć jeszcze w tym roku notkę o "Kochanku..."
UsuńJest biografia Piaseckiego napisana przez jego przyjaciela, jest też książka jego wnuczki, ale obie pewnie jeszcze trudniej dostępne w bibliotece niż książki Piaseckiego.
Co zaś do słabości do takich filmowo-literackich bohaterów, to nie jesteś odosobniona :) Ale zdaje się, że i w prawdziwym życiu Sergiusz nie mógł narzekać na brak powodzenia u kobiet, natomiast jego powieściowy Władek... no, temu to już żadna się nie oparła, nawet się nie musiał starać :)
A książka rzeczywiście jest dla mnie perełką, może nie na max notę w Biblionetce, bo jednak istnieją książki lepsze od niej, ale na 5,5 z pewnością.
Nigdy nie słyszałam o panu Piaseckim, a szkoda, bo jego biografia wydaje się niesamowita! mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńZachęcam. Sama myślałam o przeczytaniu kiedyś jeszcze czegoś, co napisał Piasecki. ewentualnie jego biografii, ale na razie inne książki bardziej mnie kuszą.
Usuń