Alice Munro
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa
2009
395 stron
Obsypana
nagrodami, od lat brana pod uwagę przy typowaniu kandydatów do
literackiego Nobla, kanadyjska pisarka Alice Munro uważana jest za
mistrzynię krótkiej formy prozatorskiej. Aż dziwne, że w Polsce
dopiero w 2009 roku przetłumaczono po raz pierwszy jej zbiór opowiadań,
dziesiąty w dorobku autorki – Uciekinierkę, która w
Kanadzie ukazała się w 2004.
Na zbiór
składa się osiem opowiadań, wszystkie o kobietach, wszystkie
nawiązujące do przełomowych (w jakiś sposób) momentów życia
bohaterek. Przełom ten sprowokowany jest przez same bohaterki,
czasem świadomie i zamierzenie, kiedy indziej z pomocą przypadku,
bywa, że pod wpływem decyzji podjętej w ułamku sekundy. Brzmi to
może, jak zapowiedź nadzwyczajnych, nietypowych wydarzeń, ale tak
nie jest. Wręcz odwrotnie, są to zwroty w zwyczajnym życiu
zwykłych kobiet. Jedne z nich są samodzielne i odważne, inne
zahukane i podporządkowane losowi i konwenansom do chwili, gdy
postanawiają (bardziej lub mniej świadomie) dokonać jakiegoś
zwrotu w życiu, może uciec, a może tylko zaznać czegoś
wyjątkowego, niezapomnianego, może nawet z pozoru szalonego, żeby
nie pogrążyć się w szarej codzienności albo zanim się w nią
zatopią. W większości (choć nie we wszystkich) opowiadań
czytelnik ma tę uprzywilejowaną pozycję, że dowiaduje się, czym
zaowocowały te decyzje, bo spotyka bohaterki opowiadań u schyłku
ich życia. I czym skutkował ten ich chwilowy, spontaniczny bunt
przeciw przypisanej im społecznej roli. Jednak ta uprzywilejowana
pozycja czytelnika nie obejmuje rzeczywistości alternatywnej – jak
potoczyłoby się ich życie, gdyby w owym decydującym momencie
postąpiły inaczej. Sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie nie tylko o to, czy
można uciec od tego, jak nas ukształtowano, od samej siebie, ale i o to, czy
było warto.
Alice Munro
udowadnia, że realistyczne pisarstwo, to nie przeżytek, nie
dziewiętnastowieczna domena, że współcześni pisarze wciąż
jeszcze mają czytelnikowi wiele do powiedzenia, bez konieczności
uciekania się do karkołomnych wybiegów stylistycznych, żeby
dostarczyć materiału do przemyśleń, żeby pobudzić do refleksji i emocji, odkryć to, co jeszcze nieodkryte.
Te opowiadania rzeczywiście napisane są świetnie: proste,
przejrzyste, wciągające. Mimo, że takie niemal o niczym, bo czymże są
doświadczenia i przeżycia zwykłego śmiertelnika? Jednak pod pozorem
zwyczajności kryją się codzienne emocje i dylematy, wielkie i małe
dramaty przeciętnych ludzi, opowieści o złożoności życia,
nieprzewidywalności losu, skutkach podejmowanych co chwila decyzji,
tych ważkich, z których znaczenia zdajemy sobie sprawę w chwili
ich podejmowania, ale i tych maleńkich wyborów, o których nawet
nie myślimy, kierując się instynktem albo chwilowym nastrojem.
Uciekinierka,
to świetna literatura o kobietach, ale nie tylko dla kobiet. I choć
w swoich opowieściach o kobietach zdecydowanie bliższa jest mi
Doris Lessing, to i pisarstwo Alice Munro ma w tej dziedzinie swoją
niezaprzeczalną wartość. Z tą może różnicą, że o ile Doris
Lessing przemawia do mnie niemal zawsze, o tyle opowiadania Alice Munro
wydały mi się nie do czytania w każdym momencie życia. A raczej w
każdym do czytania, ale nie w każdym do docenienia. Choć niby
proste i przystępne, to tak naprawdę wymagają skupienia, oddania
się w pełni lekturze, przyjęcia sposobu myślenia i odczuwania
tego, co jest udziałem bohaterek opowiadań. W przeciwnym przypadku
istnieje ryzyko, że wiele stracimy z ich wymowy, że pozostaną po
prostu zwykłymi historyjkami, opowiastkami o przeciętności. A to byłaby naprawdę strata.
Nie znam twórczości Munro, ale Lessing bardzo cenię i podziwiam. Chętnie zapoznam się z recenzowanym przez Ciebie zbiorem opowiadań :)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto, choćby po to, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat twórczości pisarki uznawanej za jedną z najwybitniejszych współcześnie żyjących autorek opowiadań.
UsuńBrzmi ciekawie, ale jakoś ciężko zabrać mi się za opowiadania. Wolę dłuższe formy.
OdpowiedzUsuńMunro napisała podobno jedną powieść, ale w Polsce na razie wydano tylko zbiory opowiadań.
UsuńLubię książki, które zmuszają do refleksji. W tych czasach to rzadkość. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrówka ;)
Sol
Ja tez lubię takie książki, a Munro jeszcze raz polecam.
UsuńNie podzielam wprawdzie Twojej opinii, że w dzisiejszych czasach są rzadkością, ale to może być wynikiem szczęśliwego trafu przy wyborze przypadkowych lektur.
A skoro zaczęłaś zaglądać na blogi, to znaczy, że wygospodarowaliście już trochę czasu dla blogosfery. Zaraz do Was idę zobaczyć, co nowego wrzuciliście :)