Katarzyna
Bonda
Wydawnictwo MUZA SA,
Warszawa 2014
projekt
okładki: Paweł Panczakiewicz
e-book
Pochłaniacz
to jedna z najgłośniejszych polskich premier w swoim gatunku w
ostatnich miesiącach. Każdy, kto interesuje się kryminałem, bez
wątpienia słyszał o tej książce, a większość zapewne już ją
przeczytała. Katarzyna Bonda ma już na swoim koncie kilka książek
o tematyce kryminalnej, w tym reportażową Polskie
morderczynie i cykl powieściowy
o policyjnym profilerze Hubercie Meyerze. Prawdziwy rozgłos
przyniósł jej jednak dopiero pierwszy kryminał z nowego cyklu,
pierwsza część tetralogii Cztery żywioły Saszy
Załuskiej.
Sasza
Załuska podobnie jak poprzedni bohater Bondy, jest policyjnym profilerem (a raczej profilerką). Wykształcona zagranicą wraca po latach do rodzinnego
Trójmiasta i zostaje konsultantką policyjnego zespołu zajmującego
się wyjaśnieniem zabójstwa piosenkarza, gwiazdy jednego przeboju
sprzed lat. Jej teoria, że zbrodnia może mieć związek z
przeszłością ofiary nie znajduje uznania w oczach zespołu
dochodzeniowego, podobnie jak całość nowomodnych psychologicznych
metod typowania sprawców przestępstw. O wiele bardziej w ten trop
skłonny jest wierzyć czytelnik, bowiem nie bez powodu kilkadziesiąt
pierwszych stron książki zajmuje opowieść o wydarzeniach sprzed
dwudziestu lat, o bliźniakach Wojtku i Marcinie oraz ich wuju
kalece, który trząsł wówczas całym trójmiejskim światkiem
podziemnym. A także o tragedii, która się wówczas rozegrała
niszcząc życie wielu ludzi.
Czy rzeczywiście i w jakim stopniu
przeszłość odcisnęła piętno na współczesnych wydarzeniach,
można przekonać się już pod koniec Pochłaniacza. Za to na
wyjaśnienie niektórych tajemnic wiążących się z przeszłością
głównej bohaterki przyjdzie czytelnikowi poczekać do kolejnych
powieści cyklu. A jest tych tajemnic niemało, bo Sasza Załuska to
kobieta dotkliwie doświadczona przez życie, nie wolna od nałogów,
o skomplikowanym życiorysie, mająca pogmatwane relacje rodzinne i
zawodowe. Jednym słowem bohaterka godna swoich odpowiedników z
najmroczniejszych kryminalnych serii.
Jako
powieść mająca dostarczyć rozrywki Pochłaniacz sprawdza
się znakomicie. Trafiłam na opinie, że książka jest zbyt
obszerna i można byłoby ją odchudzić. Pewnie wycięcie niektórych
opisów i scen możliwe byłoby bez straty dla sensu opowieści, ale
i w obecnym kształcie powieść jest przyjemna w czytaniu i
wciągająca. A jej długość wydaje się doskonale odzwierciedlać
naturę samej Katarzyny Bondy – kto słyszał choć jeden wywiad
autorki, ten wie, o czym mowa.
Czytałam więc Pochłaniacz z przyjemnością, tak jak z przyjemnością słucham wywiadów z autorką. Bonda przebojowa niewątpliwie jest i wie, jak wypromować swoją książkę. A przynajmniej teraz wie, bo z poprzednimi tak nie było. Może gdyby wokół Sprawy Niny Frank zrobić taki „dym” jak wokół Pochłaniacza, to już kilka lat temu uznalibyśmy, że królową polskiego kryminału jest Katarzyna Bonda. Ale czy tak jest rzeczywiście, czy to tylko dobry PR?
Pochłaniacz
ma niewątpliwie sporo plusów. Główna bohaterka potrafi
zaintrygować, inne kobiece postaci również warte są uwagi, pomysł
na zbrodnię interesujący, a pozostawienie kilku otwartych wątków
skłania czytelnika do oczekiwania na kontynuację.
Najciekawszy
i najbardziej wciągający jest jednak obraz przestępczego świata
i powiązań z policją na początku kształtowania się nowego
systemu politycznego, kryminalne początki legalnych teraz biznesów i
uwikłanie w mafijne interesy z powodu rodzinnych powiązań.
I szkoda, że autorka nie poszła tym tropem, bo była szansa na
polskich Chłopców z ferajny. Wybrała jednak inny model,
stawiając na (nienowe w polskiej literaturze kryminalnej) budowanie
mitu policyjnego profilera, A skutek?
Co
z tego, że Sasza Załuska ma angielską „maturę i kursa
niektóre”, skoro do rozwiązania kryminalnej zagadki wystarcza
intuicja, którą równie dobrze, co profilerkę, można byłoby
obdarzyć woźną w szkole ofiary sprzed lat albo parkingowego przed
klubem, w którym współcześnie doszło do zbrodni. W Pochłaniaczu
nader skąpo o profilowaniu sprawców. Wprawdzie osmologia jest
jasno i kompleksowo przedstawiona, jak przystało na tę część
Czterech żywiołów..., która dotyczy powietrza, jednak nie
wyczerpuje to, a właściwie nawet nie uzasadnia udziału profilera w
prowadzeniu dochodzenia. Jestem właśnie po lekturze „Polskiego
psychopaty” i moim zdaniem Czubaj daleko lepiej przedstawił, na
czym polega i na czym opiera się ta praca.
Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że zasady profilowania
rozwinięte zostaną w następnych tomach Żywiołów.
A
jak już mowa o samym wyjaśnieniu okoliczności jednej ze zbrodni,
to i ono nieco kuleje, jeśli policzyć czas trwania ciąży i
zestawić z wyglądem ciężarnej kobiety. A przecież w kryminale
takie elementy powinny składać się idealnie niczym doskonałe
jakościowo puzzle.
A
jednak Pochłaniacz zbiera chyba wyłącznie pozytywne
recenzje. Nie wykluczam, że nie poznałam się na geniuszu tej
powieści. Długo zastanawiałam się, czy na pewno nie dostrzegę w
Pochłaniaczu genialnej historii, a w Katarzynie Bondzie
królowej polskiego kryminału. Przebojowość i osobisty urok pani
Bondy każe trzy razy pomyśleć, zanim powie się pół słowa
krytyki o jej książce. W końcu zostałam jednak przy tym, że
entuzjastyczny odbiór powieści jest efektem PR-owego wysiłku
autorki, która odhacza na FB każdą pozytywną opinię i promuje
Pochłaniacz przy każdej okazji, a wspierają ją w tym
wydawnictwo i koledzy „po piórze”.
W
dzisiejszych czasach nie wystarczy bowiem napisać książkę, trzeba
jeszcze zrobić jej odpowiednią reklamę. W przypadku Pochłaniacza
to się powiodło. Polscy pisarze powinni brać przykład z pani
Katarzyny Bondy, zamiast ubolewać, iż nikt nie czyta ich książek.
Katarzyna Bonda na pewno nie będzie miała powodu do narzekania, że
ludzie nie kupują kolejnych części Czterech żywiołów Saszy
Załuskiej. Także ja, mimo wytykania niedoskonałości
pierwszej, czekam na następną z cyklu.
Czytałam, dobrze wspominam tę książkę i czekam na kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńBylebyśmy nie musieli czekać za długo, bo zapomnimy, co było w pierwszej :)
UsuńPoczątkowo zdawałoby się, że to powieść nie dla mnie, ale z każdą recenzją zmieniam zdanie... :)
OdpowiedzUsuńJa też początkowo zarzekałam się, że nie sięgnę po ,,Pochłaniacza", a teraz gorączkowo szukam jakiejś solidnej promocji na tę książkę.
UsuńWarto przeczytać choćby dlatego, że tyle osób o niej mówi i przekonać się, czy jest o czym :)
UsuńGdzieś Ty właściwie przepadła?
OdpowiedzUsuńKryzys twórczy przeżywam ;D
UsuńŚrednio ze dwa razy w tygodniu budzę się z postanowieniem, że dzisiaj coś napiszę, a później nic. I tak mijają kolejne miesiące. Mam już nawet upisaną notkę powrotową (o Tobie też w niej jest). Ale wymyśliłam, że zanim opublikuję, to stworzę jeszcze ze dwa opisy książkowe na zapas, żeby falstartu nie wykonać. I tak schodzi.
Muszę się zabrać za tą lekturę, bo "Okularnik" już czeka ;)
OdpowiedzUsuńOj, to zabieraj się, bo to takie cegły, że jak będziesz dalej odkładać, Bonda wyda trzecią, jeszcze grubszą i nie wyrobisz się przed czwartą :D
Usuń