poniedziałek, 27 października 2014

Pochłaniacz

Katarzyna Bonda
Wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2014
projekt okładki: Paweł Panczakiewicz
e-book

Pochłaniacz to jedna z najgłośniejszych polskich premier w swoim gatunku w ostatnich miesiącach. Każdy, kto interesuje się kryminałem, bez wątpienia słyszał o tej książce, a większość zapewne już ją przeczytała. Katarzyna Bonda ma już na swoim koncie kilka książek o tematyce kryminalnej, w tym reportażową Polskie morderczynie i cykl powieściowy o policyjnym profilerze Hubercie Meyerze. Prawdziwy rozgłos przyniósł jej jednak dopiero pierwszy kryminał z nowego cyklu, pierwsza część tetralogii Cztery żywioły Saszy Załuskiej
 
Sasza Załuska podobnie jak poprzedni bohater Bondy, jest policyjnym profilerem (a raczej profilerką). Wykształcona zagranicą wraca po latach do rodzinnego Trójmiasta i zostaje konsultantką policyjnego zespołu zajmującego się wyjaśnieniem zabójstwa piosenkarza, gwiazdy jednego przeboju sprzed lat. Jej teoria, że zbrodnia może mieć związek z przeszłością ofiary nie znajduje uznania w oczach zespołu dochodzeniowego, podobnie jak całość nowomodnych psychologicznych metod typowania sprawców przestępstw. O wiele bardziej w ten trop skłonny jest wierzyć czytelnik, bowiem nie bez powodu kilkadziesiąt pierwszych stron książki zajmuje opowieść o wydarzeniach sprzed dwudziestu lat, o bliźniakach Wojtku i Marcinie oraz ich wuju kalece, który trząsł wówczas całym trójmiejskim światkiem podziemnym. A także o tragedii, która się wówczas rozegrała niszcząc życie wielu ludzi. 
Czy rzeczywiście i w jakim stopniu przeszłość odcisnęła piętno na współczesnych wydarzeniach, można przekonać się już pod koniec Pochłaniacza. Za to na wyjaśnienie niektórych tajemnic wiążących się z przeszłością głównej bohaterki przyjdzie czytelnikowi poczekać do kolejnych powieści cyklu. A jest tych tajemnic niemało, bo Sasza Załuska to kobieta dotkliwie doświadczona przez życie, nie wolna od nałogów, o skomplikowanym życiorysie, mająca pogmatwane relacje rodzinne i zawodowe. Jednym słowem bohaterka godna swoich odpowiedników z najmroczniejszych kryminalnych serii.

Jako powieść mająca dostarczyć rozrywki Pochłaniacz sprawdza się znakomicie. Trafiłam na opinie, że książka jest zbyt obszerna i można byłoby ją odchudzić. Pewnie wycięcie niektórych opisów i scen możliwe byłoby bez straty dla sensu opowieści, ale i w obecnym kształcie powieść jest przyjemna w czytaniu i wciągająca. A jej długość wydaje się doskonale odzwierciedlać naturę samej Katarzyny Bondy – kto słyszał choć jeden wywiad autorki, ten wie, o czym mowa. 

Czytałam więc Pochłaniacz z przyjemnością, tak jak z przyjemnością słucham wywiadów z autorką. Bonda przebojowa niewątpliwie jest i wie, jak wypromować swoją książkę. A przynajmniej teraz wie, bo z poprzednimi tak nie było. Może gdyby wokół Sprawy Niny Frank zrobić taki „dym” jak wokół Pochłaniacza, to już kilka lat temu uznalibyśmy, że królową polskiego kryminału jest Katarzyna Bonda. Ale czy tak jest rzeczywiście, czy to tylko dobry PR?
Pochłaniacz ma niewątpliwie sporo plusów. Główna bohaterka potrafi zaintrygować, inne kobiece postaci również warte są uwagi, pomysł na zbrodnię interesujący, a pozostawienie kilku otwartych wątków skłania czytelnika do oczekiwania na kontynuację.
Najciekawszy i najbardziej wciągający jest jednak obraz przestępczego świata i powiązań z policją na początku kształtowania się nowego systemu politycznego, kryminalne początki legalnych teraz biznesów i uwikłanie w mafijne interesy z powodu rodzinnych powiązań. 
I szkoda, że autorka nie poszła tym tropem, bo była szansa na polskich Chłopców z ferajny. Wybrała jednak inny model, stawiając na (nienowe w polskiej literaturze kryminalnej) budowanie mitu policyjnego profilera, A skutek?

Co z tego, że Sasza Załuska ma angielską „maturę i kursa niektóre”, skoro do rozwiązania kryminalnej zagadki wystarcza intuicja, którą równie dobrze, co profilerkę, można byłoby obdarzyć woźną w szkole ofiary sprzed lat albo parkingowego przed klubem, w którym współcześnie doszło do zbrodni. W Pochłaniaczu nader skąpo o profilowaniu sprawców. Wprawdzie osmologia jest jasno i kompleksowo przedstawiona, jak przystało na tę część Czterech żywiołów..., która dotyczy powietrza, jednak nie wyczerpuje to, a właściwie nawet nie uzasadnia udziału profilera w prowadzeniu dochodzenia. Jestem właśnie po lekturze „Polskiego psychopaty” i moim zdaniem Czubaj daleko lepiej przedstawił, na czym polega i na czym opiera się ta praca. Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że zasady profilowania rozwinięte zostaną w następnych tomach Żywiołów.
A jak już mowa o samym wyjaśnieniu okoliczności jednej ze zbrodni, to i ono nieco kuleje, jeśli policzyć czas trwania ciąży i zestawić z wyglądem ciężarnej kobiety. A przecież w kryminale takie elementy powinny składać się idealnie niczym doskonałe jakościowo puzzle.

A jednak Pochłaniacz zbiera chyba wyłącznie pozytywne recenzje. Nie wykluczam, że nie poznałam się na geniuszu tej powieści. Długo zastanawiałam się, czy na pewno nie dostrzegę w Pochłaniaczu genialnej historii, a w Katarzynie Bondzie królowej polskiego kryminału. Przebojowość i osobisty urok pani Bondy każe trzy razy pomyśleć, zanim powie się pół słowa krytyki o jej książce. W końcu zostałam jednak przy tym, że entuzjastyczny odbiór powieści jest efektem PR-owego wysiłku autorki, która odhacza na FB każdą pozytywną opinię i promuje Pochłaniacz przy każdej okazji, a wspierają ją w tym wydawnictwo i koledzy „po piórze”.
W dzisiejszych czasach nie wystarczy bowiem napisać książkę, trzeba jeszcze zrobić jej odpowiednią reklamę. W przypadku Pochłaniacza to się powiodło. Polscy pisarze powinni brać przykład z pani Katarzyny Bondy, zamiast ubolewać, iż nikt nie czyta ich książek. Katarzyna Bonda na pewno nie będzie miała powodu do narzekania, że ludzie nie kupują kolejnych części Czterech żywiołów Saszy Załuskiej. Także ja, mimo wytykania niedoskonałości pierwszej, czekam na następną z cyklu.

9 komentarzy:

  1. Czytałam, dobrze wspominam tę książkę i czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylebyśmy nie musieli czekać za długo, bo zapomnimy, co było w pierwszej :)

      Usuń
  2. Początkowo zdawałoby się, że to powieść nie dla mnie, ale z każdą recenzją zmieniam zdanie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też początkowo zarzekałam się, że nie sięgnę po ,,Pochłaniacza", a teraz gorączkowo szukam jakiejś solidnej promocji na tę książkę.

      Usuń
    2. Warto przeczytać choćby dlatego, że tyle osób o niej mówi i przekonać się, czy jest o czym :)

      Usuń
  3. Gdzieś Ty właściwie przepadła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryzys twórczy przeżywam ;D
      Średnio ze dwa razy w tygodniu budzę się z postanowieniem, że dzisiaj coś napiszę, a później nic. I tak mijają kolejne miesiące. Mam już nawet upisaną notkę powrotową (o Tobie też w niej jest). Ale wymyśliłam, że zanim opublikuję, to stworzę jeszcze ze dwa opisy książkowe na zapas, żeby falstartu nie wykonać. I tak schodzi.

      Usuń
  4. Muszę się zabrać za tą lekturę, bo "Okularnik" już czeka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to zabieraj się, bo to takie cegły, że jak będziesz dalej odkładać, Bonda wyda trzecią, jeszcze grubszą i nie wyrobisz się przed czwartą :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...