wtorek, 11 marca 2014

Klątwa Konstantyna

Małgorzata Fugiel-Koźmińska, Michał Koźmiński
Świat Książki Grupa Wydawnicza Weldbild, Warszawa 2011
na okładce zdjęcie H.Karwińskiej

Na wstępie uprzedzam: z góry byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tej książki, bo parę lat temu czytałam Sekret Kroke, który do dziś często wspominam. Nie dlatego, że taka rewelacyjna była (bo nie była), ale urzekł mnie pomysł z wykorzystaniem znanych i rozpoznawalnych fikcyjnych postaci kultury masowej, na przykład Tomka Wilmowskiego (u Koźmińskich dorosły już Tomek pojawia się jako oficer przedwojennego polskiego kontrwywiadu) albo bohaterów piosenek śpiewanych przez kapele podwórkowe . W Klątwie Konstantyna autorzy zmodyfikowali pomysł o tyle, że nawiązania nie są już tak rozpoznawalne i bez przypisów prawie niczego i nikogo bym nie rozszyfrowała. Za to w Klątwie sama fabuła podobała mi się bardziej.

Tytułowa klątwa, to przepowiednia, którą cesarz Konstantyn zawarł w swoim testamencie. Testament przetrwał ponoć w ukryciu do naszych czasów, a tropy prowadzą do Krakowa. Przepowiednia jest szczególnie groźna dla tych, którzy chcieliby zapanować nad całą Europą, co tłumaczy usilne poszukiwania dokumentu najpierw przez hitlerowskie Niemcy, a tuż po wojnie przez wywiady USA i ZSRR.
Amerykanie wyciągają więc z bagien Luizjany lumpa, który kiedyś był księciem Michaiłem Mikołajewiczem Romanowem (zamiennie nazywanego w powieści szpiegiem) i stawiają mu ultimatum: udział w misji odnalezienia testamentu albo wydanie Rosjanom. Do pomocy dodają mu Andrzeja „Segala” Mewę (zamiennie: komandos z uwagi na odbyte w czasie wojny przeszkolenie dla cichociemnych). Beria natomiast wysyła na poszukiwania do Krakowa jednookiego majora Torfowa (inaczej – enkawudzistę). Jest jeszcze przybysz z Palestyny, agent żydowskiej organizacji Hagana – Awner Koen (czyli bojownik), któremu towarzyszy Rebeka, znana już czytelnikom Sekretu Kroke. Awner i Rebeka nie szukają testamentu, ich zadanie jest zupełnie inne, a właściwie zadanie mężczyzny, bo obecność Rebeki ma być tylko przykrywką. Mimo różnych celów w Krakowie wciąż przecinają się i zazębiają działania tych trzech grup (powiedzmy, że Torfow to też grupa, jeśli uwzględnić, że korzysta z usług polskich ubeków). A to jeszcze nie wszyscy, bo na scenie pojawia się czwarty, najbardziej tajemniczy i niebezpieczny gracz.

Szybka akcja, mylenie tropów, przypadkowe i krótkotrwałe sojusze, nagłe zwroty – wszystko na przyzwoitym poziomie i zgodnie z konwencją szpiegowskiego thrillera. A ponadto sugestywnie oddana atmosfera powojennego (sierpień 1945r.) Krakowa, z jego przeludnionymi mieszkaniami, kłopotami aprowizacyjnymi i antyżydowskimi nastrojami, które doprowadziły do pogromu 11 sierpnia, opisanego w książce z wplątaniem weń naszych bohaterów.
Krakowianie, a zwłaszcza znawcy czasów krakowskich okołowojennych doceniliby też pewnie lepiej wstawki, odnośniki i aluzje do rzeczywistych osób, zwyczajów, tekstów. Mnie one mówiły niestety tylko tyle, ile wyczytałam w przypisach, którymi na szczęście opatrzono tekst powieści.

Ogólnie rzecz biorąc całkiem zgrabna i intrygująca całość z tego wyszła. Moim skromnym zdaniem wcale nie gorsza, aniżeli podobne gatunkowo polskie powieści goszczące ostatnio na listach bestsellerów, a niestety dużo mniej znana. Na ile jest to subiektywna ocena kogoś z góry pozytywnie nastawionego do Klątwy Konstantyna – o czym uprzedziłam już na wstępie – każdy może przekonać się osobiście. Wystarczy przeczytać.
  
Wyzwania:
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html


 
http://wszystkotojuzbylo.blogspot.com/

5 komentarzy:

  1. Hm, książka wydaje mi się trochę pogmatwana i raczej po nią nie sięgnę, choć recenzja bardzo mi się podoba ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogmatwana owszem jest, ale nie bardziej, niż bywa to w innych sensacyjnych powieściach. Ja takie lubię, ale jeśli Ty nie podzielasz takich upodobań, to na pewno lepiej zamiast niej przeczytać co innego.
      Dziękuję za miłe słowo o recenzji.

      Usuń
  2. Brzmi bardzo ciekawie, a że klimaty moje, to chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doszedłem do połowy i odstawiłam. Ilość ewidentnych bzdur (agenci kupujący osobowe, prywatne auto zaraz po wojnie, skutery na przedwojennych ulicach, milicjant wypuszczający szpiegów itp) i obsmarowywanie Polaków wg modelu "pedagogika wstydu" GW i Michnika przerosła moją wytrzymałość. Zresztą, mam wrazenie, że połowa książek tej pary została zasponsorowana przez GW w zamian za robienie z Polaków morderców. Za to żydzi to supermeni. Ten z recenzji powyzej przyjeżdża z Izraela i grasuje po Krakowie i morduje gołymi "ręcami" szmalcownikow, wg listy dostarczonej przez UBeka ,zastępując polskie sądy. Czytanie tego to masochizm.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...