Aleksandra Marinina
W.A.B., Warszawa 2012
wydanie w serii Polityki „Lato z
kryminałem 2012”
351 stron
W
Złowrogiej pętli Marinina łączy kilka z pozoru niczym nie
związanych spraw: szantażowania spokojnej rodziny adopcyjnej,
pozorowanej na samobójstwo śmierci człowieka, który ujawnił
szantażyście tajemnicę tej adopcji oraz dziwne zniknięcie z
milicyjnego komisariatu teczek w czterech innych, zupełnie
niezależnych od siebie śledztwach. Jeśli ktoś potrafi wykryć
związek między tymi sprawami, to osobą tą może być jedynie
nadworna analityczka milicyjna Marininy, major Anastazja Kamieńska.
Jej fachowość i nadzwyczajny zmysł logicznego myślenia i
kojarzenia faktów i tym razem nie zawodzi, a nawet więcej, bo
pozwala odkryć niepokojącą mapę wzrostu przestępczości we
wschodniej dzielnicy Moskwy: wzmożona fala przestępstw układa się
na planie miasta w złowrogą pętlę. A to oznacza, że pani major
musi zająć się nie tylko rozwiązaniem spraw w oficjalnym
śledztwie, ale jeszcze nadprogramowo ustalić przyczynę dziwnego
zjawiska, które właśnie zaobserwowała. Tymczasem wokół
Kamieńskiej atmosfera zaczyna się zagęszczać, weszła w paradę
siłom na tyle potężnym, że zaczyna grozić jej śmiertelne
niebezpieczeństwo.
Po
Ukradzionym śnie to drugi kryminał Marininy, jaki
przeczytałam. Tamten niezbyt mi się podobał, ale wiedząc, jaką
popularnością cieszy się autorka, chciałam dać i jej i sobie
drugą szansę. Nadal jednak nie przekonałam się do jej sposobu
pisania. Tym razem intryga wprawdzie jest nieźle pomyślana,
poprowadzona tak, aby do wykrycia sprawcy doszło drogą dedukcji, a
przy tym wskazówki do tego prowadzące obudowane są sensacyjną
fabułą. Powieść mogłaby naprawdę trzymać czytelnika w
napięciu, gdyby nie to, że jest zdecydowanie przegadana. W pełnym
skupieniu się na warstwie kryminalnej przeszkadzały mi niestety
łopatologiczne dialogi i płaskie postaci. Bohaterowie zupełnie jak
z czasów sowieckiej propagandy, czyli paskudni złoczyńcy bez
skrupułów i dobrzy milicjanci, którzy zarywają noce, żeby
ochronić lud pracujący przed zakusami zła. Takim stylem pisano
kryminały socjalistyczne. A ten powstał przecież już w połowie
lat dziewięćdziesiątych, w scenerii Moskwy po pieriestrojce, a
brzmi jakby był jeszcze z poprzedniej epoki. No, może poza jednym
ogniwem, którego na pewno by w socjalistycznych kryminałach nie
było, ale nie ma co o nim dokładniej pisać, bo to by mogło
zdradzać rozwiązanie, a i tak, moim zdaniem, nie ratuje jakości
ogólnej wymowy powieści.
Jeśli
pozostałe książki Marininy też są takie, to doprawdy nie wiem,
jakim cudem mogą być bestsellerami. Złowrogą pętlę
przeczytać owszem można, zwłaszcza w okresie wakacyjnego
rozluźnienia (a i cena przystępna), ale zachwycać się nie ma czym.
"Złowrogą pętlę" czytałam dość dawno temu, podobnie zresztą jak "Ukradziony sen", ale gusta czytelnicze jednak są odmienne :) "Ukradziony sen" bardzo mi się podobał i zaliczam go do swoich ulubionych kryminałów Marininy, a "Złowrogą pętlę" zapamiętałam jako dość słabą propozycję. Niemniej jednak, lubię książki Marininy, choć jest ona nierówna. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKaye
UsuńOj tak, gusta są różne, a moje chyba są w mniejszości, jeśli chodzi o kryminały rosyjskie, bo jednak książki Marininy są bardzo popularne :)
Ale już się pogodziłam z myślą, że Marinina nie dla mnie i więcej nie będę próbowała przekonać się do niej.