Lato chyba wszystkim kojarzy się z wakacjami, nawet jeśli pesel i zawód nie pozwalają cieszyć się nimi w pełni. Latem nawet stateczni ludzie zachowują się mniej poważnie niż na co dzień i wyruszają na wyprawy do miejsc stworzonych z myślą o dzieciarni, a przy okazji - w świat lektur z dzieciństwa.
To tak tytułem
wyjaśnienia, dlaczego w jeden z weekendów wybraliśmy się z mężem
do Tatanki - indiańskiej wioski, która wyrosła niedaleko Zgierza. Nie,
żebyśmy czymś tam specjalnie się powodowali, po prostu z nudy i w
oczekiwaniu na urlop. Myślałam nawet, że cała ta wioska to będzie
niewypał, ot, takie badziewie dla małolatów. Ale wycieczka okazała
się całkiem udana. W głównej mierze dzięki przesympatycznej
przewodniczce, która nas oprowadzała. Słuchając jej czułam, że
dziewczyna pasjonuje się tym, o czym opowiadała, czyli
północnoamerykańskimi Indianami.
Wioska Tatanka położona jest w Solcy Małej gm, Ozorków.
Więcej znajdziecie tutaj: http://www.indianie.pl/
|
A
mnie sentyment jakiś taki ogarnął, że znalazłam się na powrót
w świecie moich ulubionych bohaterów z dzieciństwa. W czasach, gdy
moje koleżanki fascynowały się Anią z Zielonego Wzgórza,
Pollyanną i kim tam jeszcze, o kim nie mam nawet pojęcia, ja
zaczytywałam się w powieściach z prerii. Podczas gdy one wieszały
nad łóżkami plakaty piosenkarzy, ja wzdychałam do Unkasa,
ostatniego Mohikanina. A tak à propos
tytułu drugiego tomu Pięcioksięgu przygód Sokolego Oka, to
dopiero w tej indiańskiej wiosce dowiedziałam się, że Unkas wcale
nie był ostatni i Mohikanie istnieją i żyją w USA do dziś.
Ale,
bardziej niż dziewczęce zauroczenie jakimś powieściowym
bohaterem, pamiętam świat opisywany w tych książkach, tchnący
innością, wolną przestrzenią i rządzony prostymi sprawiedliwymi
zasadami (co oczywiste, jeśli uwzględnić, że to w końcu były
książki dla młodzieży). Taki właśnie był świat powieści
Karola Maya o Old Shatterhandzie i jego przyjacielu, szlachetnym
wodzu Apaczów – Winnetou, prawdziwej ikonie powieści o
Indianach. Czy jest ktoś, kto nie czytał, nie oglądał, albo
przynajmniej nie słyszał o
Winnetou? Wiem, wiem, Karol May nie był nigdy w Ameryce, a swoje
książki pisał siedząc w więzieniu. Ale czy to ważne w obliczu
tego, jak porywające są przygody jego bohaterów i jak działające
na wyobraźnię są jego opowieści? Natomiast prawdziwszy obraz
życia na Dzikim Zachodzie znaleźć można zapewne w powieściach
Wiesława Wernica i Stanisława Supłatowicza (Sat Okh). Cykl Wernica
o przygodach doktora Jana to, jak pamiętam, jeden z moich ulubionych
w okresie, gdy byłam już młodszą nastolatką. U Wernica dodatkowo
jeszcze można było liczyć na wątek kryminalny, oczywiście
złoczyńcy i ich uczynki były na miarę wieku czytelników, do
których adresowane były te lektury.
Nie
mam pojęcia, czy obecnie dzieciaki czytują jeszcze książki o
Indianach, czy tylko o Harrym Potterze albo komiksy. Ale patrząc na
wiek naszej przewodniczki z indiańskiej wioski, sądzę, że
jeszcze kilka lat temu czytywały i fascynowały się nie mniej, niż
ja. I choć te zainteresowania dawno mi minęły, to jednak wizyta w
indiańskiej wiosce uświadomiła mi, że sentyment do
północnoamerykańskich Indian pozostał. Może nawet sobie odświeżę
coś o Dzikim Zachodzie, tak w ramach wakacyjnego wyluzowania. Choćby
Tomka na wojennej ścieżce.
Wow, nie miałam pojęcia, że coś takiego można w Polsce zobaczyć :) Dobrze wiedzieć na przyszłość.
OdpowiedzUsuńA Tomka też bym sobie chętnie odświeżyła (ale Anią z Zielonego Wzgórza też się zaczytywałam) :)
Z tego, co wiem, takie wioski są także w innych miejscach w Polsce. Nie wiem, skąd jesteś, ale jeśli z daleka (od Łodzi), to może znajdziesz coś bliżej. Przypuszczam, że ta przyszłość, o której wspominasz, będzie wtedy, gdy Krzyś dorośnie do interesowania się Indianami :)?
UsuńA ja się Anią nie zaczytywałam nigdy. Owszem, zapoznałam się, ale chyba tylko z pierwszym tomem, żeby nie czuć się wyalienowana :). Ale nie wspominam dobrze tej lektury. Panią Montgomery lubię natomiast za Błękitny zamek.
Moje indiańskie wigwamy to trylogia K. i A. Szklarskich "Złoto Gór Czarnych" - a zwłaszcza jej pierwsza częsć "Orle pióra" :-)
UsuńTeż czytałam,ale zupełnie o tej trylogii zapomniałam. Dopiero gdy zajrzałam do Biblionetki i znalazłam imię Tehawanka, zaczęło mi się kojarzyć, jak przez mgłę. Dzięki za przypomnienie :)
UsuńNie wiedziałem, że dziewczyny też czytały takie książki :-)
UsuńPewnie dlatego, że zainteresowanie takimi książkami przypada na ten sam okres w życiu człowieka, co kompletny brak zainteresowania płcią przeciwną :D
UsuńUwielbiam takie indiańskie klimaty, choć ze wstydem przyznaję, że książki Maya akurat jakimś dziwnym trafem pominęła. Już od dawna planuję nadrobienie zaległości, ale jak to z planami czytelniczymi bywa - jest ich o wiele więcej niż czasu na ich realizację.
OdpowiedzUsuńZa to czytałam "Ostatniego Mohikanina", a niedawno widziałam film na podstawie tej powieści.
Wernica znam tylko jedną książkę "Znikające stado". Czytałam ją baaaardzo dawno, ale pamiętam, że bardzo mi się podobała. Tomka Wilmowskiego uwielbiałam w dzieciństwie. :)
a pomysł na stworzenie indiańskiej wioski szalenie mi się podoba.
Och, ja pominęłam nie takich klasyków, jak May i za niektóre braki też się wstydzę, ale Maya by to chyba nie obejmowało :) Czytając jego powieści jako dorosła, możesz się rozczarować. Dziś mogłam kupić za bezcen trzy Wernice, ale zrezygnowałam bojąc się właśnie rozczarowania, niech lepiej pozostaną dobre wspomnienia, nawet jeśli mgliste.
UsuńOdnośnie Tomka Wilmowskiego, to kilka lat temu czytałam całkiem wtedy nowy kryminał "Sekret Kroke", są tam w dość swobodnej formie nawiązania do różnych popularnych książek, piosenek itp. W pewnym momencie pojawia się Tomasz Wilmowski, oczywiście już jako dorosły (rzecz dzieje się w 1938) i jako, wyobraź sobie, oficer polskiego kontrwywiadu! Nawet mi się podobał ten pomysł :)
Nasz Tomaszek jako oficer kontrwywiadu? Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. ;) Właśnie sprawdziłam moją bibliotekę i okazuje się, że mają "Sekret Kroke". Czyli może któregoś dnia uda mi się tę książkę wypożyczyć.
UsuńMaya kupowałam mojemu bratu na imienino-urodziny, więc jakby co, to mam od kogo pożyczyć. :P
Tomek (a właściwie Tomasz) jest tam postacią drugoplanową, ale książka jest ok, w dodatku można pobawić się w tropienie śladów innych nawiązań literackich i nie tylko. A skoro nie będziesz "Sekretu Kroke" kupować, tylko możesz wypożyczyć, to już z czystym sumieniem mogę ją polecić. Podobnie z Mayem. W razie czego bez strat zrezygnujesz po paru kartkach :)
Usuń