poniedziałek, 11 czerwca 2012

Marzenie Celta


Mario Vargas Llosa
Wydawnictwo Znak, Kraków 2011
436 stron


Tematem pierwszej po Noblu książki Maria Vargasa Llosy są dzieje Rogera Casementa, bardzo kontrowersyjnej niegdyś, a i obecnie niejednoznacznie ocenianej postaci w historii Irlandii.
 
Patriotyczny wizjoner , czy zdrajca ojczyzny? Bohater narodowy, czy nacjonalistyczny fanatyk? Bezkompromisowy obrońca praw człowieka, czy hipokryta wykorzystujący swoją pozycję i przewagę ekonomiczną nad zależnymi od niego ludźmi do zaspokojenia własnych popędów? Autor nie daje jednoznacznych odpowiedzi, i choć wzbogaca historyczne fakty swoją interpretacją zdarzeń, choć wyposaża swojego bohatera w myśli i uczucia, których nie może udokumentować w sposób przyjęty dla typowej biografii, to jednak pozostawia czytelnikowi szeroki margines dla własnych poglądów i ocen. Marzenie Celta na pewno nie jest klasyczną biografią, niemniej jednak dostarcza czytelnikowi wystarczająco dużo wiarygodnych danych po temu, aby poznać Rogera Casementa i wyrobić sobie własny osąd na jego temat, a przy okazji poznać coś, o czym dotąd większość z nas niewiele wiedziała, jak choćby dramat afrykańskich ludów pod kolonialnymi rządami belgijskiego Leopolda II, czy indiańskich plemion na peruwiańskich terenach amazońskiej dżungli, ale też historię bliższej nam geograficznie Irlandii i walkę Irlandczyków o niepodległość.

*

Mario Vargas Llosa rozpoczyna swą opowieść od 1916 roku, gdy jego tytułowy bohater przebywa już w celi śmierci za zdradę Wielkiej Brytanii, by za chwilę powrócić do początków, do urodzin Rogera Casementa w Dublinie, w protestanckiej i probrytyjskiej rodzinie irlandzkiej. Autor stopniowo wprowadza czytelnika w zawiłe koleje losu Casementa, prowadzące od ofiarnej pracy dla brytyjskiego imperium do silnego osobistego zaangażowania się w walkę o odzyskanie przez Irlandię niepodległości spod brytyjskiej dominacji. Opowieść o tym przeplatana jest scenami z ostatnich dni Casementa w celi więziennej, wypełnionych oczekiwaniem i nadzieją na ułaskawienie, ale i wątpliwościami: nie co do słuszności celu, lecz obranych środków mających prowadzić do wyzwolenia ojczyzny spod obcego jarzma.

Zanim Roger Casement trafił do celi śmierci, przebył długą drogę, zaczynając jako oddany pracownik, najpierw kampanii handlowych, a następnie brytyjskiej służby dyplomatycznej. Jego udziałem był ogromny, niekwestionowany wkład w ujawnienie prawdziwego, bestialskiego oblicza kolonializmu w belgijskim Kongu, a później równie, jak nie bardziej jeszcze, okrutnych praktyk stosowanych wobec Indian w Putumayo na pograniczu Peru i Kolumbii przez notowaną na angielskiej giełdzie spółkę Peruvian Amazon Company.

Urodzony w rodzinie irlandzkiej Roger Casement początkowo nie miał żadnych zadatków na bojownika o niepodległość Irlandii, za to już w dzieciństwie fascynowały go opowieści o podróżach. Realizując swoje najwcześniejsze pasje, jako dwudziestolatek wyjechał do Afryki, wtedy pełen jeszcze ideałów i wiary w cywilizacyjną misję białego człowieka. Podczas kilkuletniego pobytu na Czarnym Lądzie przekonał się, że owa „misja” to całkowita fikcja, za którą kryje się okrutna rzeczywistość; nieludzkie traktowanie tubylczych plemion, przemoc, tortury, okaleczenia i gwałty, to były codzienne praktyki na plantacjach kauczukowych w prywatnym imperium króla Leopolda II na terenach belgijskiego Konga. Porzucił więc pracę dla spółek zajmujących się pozyskiwaniem kauczuku, jednak z Afryką i Kongiem się nie rozstał: wyruszył bowiem wzdłuż rzeki Kongo, aby jako brytyjski konsul zwizytować plantacje kauczuku i sporządzić sprawozdanie dla Foreign Office.
Efektem kilkumiesięcznej podróży wzdłuż rzeki Kongo był raport o sytuacji tubylców w Kongo, który wstrząsnął władzami i opinią publiczną Wielkiej Brytanii, a jemu samemu przyniósł sławę i powszechne poważanie, ale także nasilenie się różnych dolegliwości (tropikalnych i nie tylko), nabytych już wcześniej w afrykańskiej dżungli. Dla podratowania zdrowia powrócił więc do ojczystej Irlandii i wtedy po raz pierwszy los zetknął go z irlandzkimi patriotami marzącymi o wyzwoleniu spod brytyjskiej dominacji. Wtedy właśnie ich marzenia stały się także jego udziałem, owym Marzeniem Celta, jak tytułowy poemat, który stworzył.
I choć już wówczas powziął wątpliwości co do słuszności swojej służby dla Korony Brytyjskiej, to jednak podjął się kolejnego zadania jako brytyjski dyplomata: wyruszył do Iquitos w Peru i dalej do Putumayo w amazońskiej dżungli, stając na czele komisji badającej doniesienia miejscowego dziennikarza o bezprawiu, jakiego dopuszczają się wobec tubylczej ludności władze i pracownicy Peruvian Amazon Company. Misja zakończyła się sukcesem pomimo niebezpieczeństw nie tylko ze względu na klimat, zabójczy przy stanie zdrowia Casementa, ale przede wszystkim grożących ze strony gotowych na wszystko nadzorców pracujących dla spółki. Raport ujawnił ogrom potworności i okrucieństw, jakich dopuszczali się wobec Indian pracownicy spółki, przy milczącej zgodzie władz i mieszkańców Iquitos. Było to jednakże ostatnie zadanie, jakie Casement wykonywał dla brytyjskiej dyplomacji. Obserwując losy Indian coraz częściej i silniej odczuwał niedolę swoich rodaków pod brytyjskim panowaniem. Po powrocie z Peru odszedł na emeryturę, by całkiem poświęcić się sprawie teraz dla niego najważniejszej: walce o niepodległość swojej celtyckiej ojczyzny. W krótkim czasie stał się jedną z głównych postaci ruchu na rzecz wyzwolenia Irlandii.
Irlandzcy patrioci, zgodni co do celu, byli jednak podzieleni co do metod, jakimi należy do tego celu dążyć. Jedni uważali, że drogą pokojowych rozmów można uzyskać dla Irlandii osobny parlament oraz samodzielność administracyjną i gospodarczą. Inni wierzyli, że jedynie wybuch zbrojnego powstania przywróci ich ojczyźnie niezależność. Casement, skłaniając się ku tym drugim, był jednak przekonany, że bez pomocy z zewnątrz powstanie skazane będzie na klęskę. Wykorzystując sytuację polityczną w Europie, po wybuchu I wojny światowej osobiście silnie zaangażował się w organizowanie zbrojnej pomocy dla powstania ze strony Niemiec. Jego próby sformowania irlandzkich brygad spośród wziętych do niemieckiej niewoli irlandzkich żołnierzy spotkały się jednak z pogardą rodaków, nie chcących walczyć u boku wczorajszego wroga, a próba dostarczenia niemieckiej broni dla uczestników Powstania Wielkanocnego skończyła się totalnym fiaskiem. Zdradzony przez tych, którym bezgraniczne ufał, uznany za zdrajcę przez tych, których wspierał, został pojmany przez Brytyjczyków i sądzony jako zdrajca ojczyzny. Droga, którą obrał, zamiast do zwycięstwa i niepodległej Irlandii, zaprowadziła go na szubienicę.
Jednak Brytyjczykom nie dość było napiętnowania go jako zdrajcy. Do prasy dotarły przecieki o homoseksualizmie Rogera Casementa, ujawnionym na podstawie jego własnych, prowadzonych latami dzienników, przejętych przez brytyjskie służby. Jest początek dwudziestego wieku, odmienne preferencje seksualne, to powód skandalu i niechęci większy jeszcze niż zdrada. Taka sensacja obyczajowa powoduje, że od Rogera Casementa odwracają się nawet ci, którzy nie podzielają wprawdzie jego metod walki, ale gotowi byliby je zrozumieć, pozostają tylko nieliczni, najwierniejsi. I choć do dziś nie ujawniono owych sławetnych dzienników, i nie wiadomo, czy istniały (a jeśli tak, to co zawierały), to jednak doniesienia o jego homoseksualizmie niewątpliwie miały wpływ na decyzję w sprawie odmowy ułaskawienia, a później, już w niepodległej, katolickiej Irlandii, na skazanie go na zapomnienie, zamiast wyniesienia na piedestał jako bohatera i bojownika o niepodległość.

*

Notkę tę napisałam po dwóch miesiącach od przeczytania książki. I całe szczęście, bo gdybym pisała ją zaraz po skończeniu lektury, byłaby całkiem inna. Sięgając po Marzenie Celta spodziewałam się czegoś zgoła innego. Dotychczas czytałam dwie powieści szanownego Noblisty: Miasto i psy oraz Ciotkę Julię i skrybę. Nie wiem więc, czy styl Maria Vargasa Llosy zmienił się już dawno, czy dopiero w pierwszej powieści napisanej po nagrodzie, ale ten z wcześniejszych książek podobał mi się bardziej. I nadal go wolę, jednak sama treść Marzenia Celta zyskiwała wraz z upływem kolejnych dni od skończenia lektury. Może dlatego, że rozciągając w czasie napisanie recenzji więcej myślałam o książce, a może po prostu (i to wyjaśnienie wolę) pewne książki dojrzewają w nas w miarę upływu czasu dzielącego od przeczytania. 
 
Pod pretekstem przedstawienia biografii Rogera Casementa autor zahacza o wiele kwestii, mniej lub bardziej dziś kontrowersyjnych, daje asumpt do rozmaitych rozważań. Współcześnie nikt, kto godzien jest miana człowieka, nie ma już wątpliwości, że ówczesne traktowanie podbitych plemion Afryki czy Ameryki Południowej zasługuje na potępienie, a zatem w tej dziedzinie książka co najwyżej dostarcza wiedzy na temat tego, jak wyglądała „cywilizacyjna misja” białych na skolonizowanych terenach. 
 
Homoseksualna orientacja bohatera Marzenia Celta także nie wywoła już emocji u większości. Dziś już nie kładzie się cieniem na humanitaryzmie Casementa, a Irlandczycy mogą być dumni, że w epoce kolonializmu ich naród wydał z siebie człowieka tak szlachetnego, wrażliwego na cierpienia podbitych, zdominowanych ludów, prekursora w walce o prawa człowieka. W tym miejscu muszę jednak wspomnieć o tym, jak Mario Vargas Llosa potraktował doniesienia z (jakoby) dzienników Rogera Casementa, Autor postawił bowiem na to, że większość zapisków jego bohatera nie odnosi się do rzeczywistych zdarzeń, ale że to tylko produkty wyobraźni Casementa. Moim zdaniem Mario Vargas Llosa bardzo sprytnie, a zarazem przyzwoicie uporał się z koniecznością odniesienia się do tej części wiedzy o osobie swojego bohatera, który nie jest przecież postacią fikcyjną. Pamiętajmy, że do dziś nie wiadomo, czy osobiste zapiski Casementa nie zostały spreparowane w celu zdyskredytowania go. I choć obecnie homoseksualizm nie miałby znaczenia dla oceny jego postępowania, to jednak gdyby zapiski dotyczące jego seksualnych relacji z całkowicie zależnymi od niego chłopcami okazały się prawdziwe, kładłyby się cieniem na jego nieskazitelnej postawie człowieka brzydzącego się wykorzystywaniem słabszych i sytuacji zależności, w jakiej się znaleźli. Z tego względu zastosowany w powieści wybieg nie kwestionowania istnienia dzienników, ale też sprowadzenia ich do zapisów wizji i erotycznych fantazji bohatera wydaje mi się nadzwyczaj trafny i godny.

Najciekawszym natomiast aspektem powieści jest różnorodność ludzkich postaw w podejściu do kwestii niezależności własnej ojczyzny. Temat dominujący w ostatniej, irlandzkiej części, ale sygnalizowany już od początku, to według mnie główny i najważniejszy powód napisania tej książki. Wciąż aktualny i wzbudzający gorące emocje. Historia przygotowywania irlandzkiego Powstania Wielkanocnego i ostatnie lata życia Casementa posłużyły Mariowi Vargasowi Llosie do pokazania różnych poglądów na kwestie patriotyzmu, różnych postaw i wyborów Irlandczyków, ale to, co opisał, ma charakter uniwersalny. Odpowiedzi na pytania o dopuszczalne metody walki narodowowyzwoleńczej nadal dzielą nie tylko narody żyjące pod okupacją, ale i te, które dawno już odzyskały suwerenność, a teraz starają się uporać z własną historią. Wystarczy choćby wspomnieć dyskusję, jaka niedawno przetoczyła się w Polsce przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. Jak daleko mogą posunąć się przywódcy, czy powinni poprzestać na pokojowych sposobach odzyskania niepodległości, czy nawet za cenę wykrwawienia się powstańców porwać ludzi do zbrojnej walki, a może powinni sprzymierzyć się z każdym, nawet z wrogiem, jeśli będzie to po drodze do osiągnięcia własnego celu. Irlandczycy do dziś jeszcze nie uporali się z moralną oceną swoich bohaterów, co pokazuje przykład Rogera Casementa, ale nie są jedynym narodem, który ma z tym problem.
 Z uwagi właśnie na tę aktualność, na podobieństwo do naszych własnych ojczystych dylematów ostatnia, trzecia część powieści wydała mi się najciekawsza, choć najtrudniejsza w czytaniu. Co nie znaczy, że dwie pierwsze części są słabe, bo absolutnie tak nie jest, Marzenie Celta to naprawdę literatura na wysokim poziomie, godna pióra Noblisty.


2 komentarze:

  1. Mam wrażenie, że Llosa mógł korzystac "Ducha króla Leopolda" A. Hochschilda. Hochschild poświęca tam dużo uwagi Casementowi przedstawiając jego postac, moim zdaniem, obiektywnie i też nie kryjąc, mogących zbulwersowac, faktów które stawiają go w niekorzystnym świetle. Ale to w końcu inny rodzaj literatury z pretensjami właśnie do obiektywizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Duch króla Leopolda" stoi grzecznie i cierpliwie na mojej półce i czeka na swoją kolej :). Tak to już jest, że pierwszeństwo mają książki z biblioteki, nawet te nieplanowane, tylko wypożyczone przypadkiem.
      Wcześniej też już spotkałam się z opinią, że jest to lepsza książka od "Marzenia Celta". Tyle tylko, że w "Marzeniu Celta" inne rzeczy wydały mi się istotniejsze, niż sprawa belgijskiego Konga, a zresztą, jak słusznie zauważyłeś, to całkiem inny rodzaj literatury.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...