wtorek, 15 listopada 2011

Rumunia. Podróże w poszukiwaniu Diabła

Michał Kruszona
Zysk i S-ka, Poznań 2007
299 stron

Ocena 2,5/6

Zaskoczyła mnie ta książka negatywnie, niestety. Pięknie wydana, pełna ciekawych zdjęć, przy pobieżnym przejrzeniu obiecuje ciekawą lekturę na temat Rumunii. I ten podtytuł: Podróż w poszukiwaniu Diabła – sugerujący, że nie będzie to przewodnik po zwyczajnym kraju, ale opowieść ukierunkowana na przekazanie określonego klimatu ojczyzny najsławniejszego, choć zmyślonego wampira i nie mniej słynnego, szkoda że nie fikcyjnego komunistycznego zbrodniarza. Miałam więc nadzieję przeczytać o Rumunii nie z tego świata, pełnej rzeczy i zjawisk niezwykłych, wierzeń, dziwów i spraw nadprzyrodzonych. Liczyłam, że autor pokusił się o poszukiwanie śladów i źródeł różnych mrocznych historii, kojarzonych z rumuńskimi krainami.

I z każdym rozdziałem rozczarowywałam się coraz bardziej. Tekst popełniony przez pana Kruszonę, to zbiór jego snów, wizji i omamów, przerywany opowieściami o tym, co zjadł i wypił. Może pod wpływem tej diety, a może z innej przyczyny w głowie autora co i rusz rodziły się opowieści o spotkaniach z istotami nie z tego świata. Cały mistycyzm książki sprowadza się do tego, że dojrzał diabła w bezpańskim koniu, w obrazach na szkle, antykwariuszu z Sigiszoary, a nawet w znajomej z Bukaresztu. Swoją drogą ciekawe, jak czuliby się ci biedni ludzie, gdyby byli świadomi jego rojeń.

Niewiele natomiast można dowiedzieć się o Rumunii, a przecież Kruszona był w tym kraju wielokrotnie, w dużych miastach i w odciętych od świata wioskach. Mógłby podzielić się z czytelnikiem fascynującymi spostrzeżeniami, miałby z pewnością do opowiedzenia wiele ciekawych rzeczy, ale wolał opowiadać o sobie. Może dla kogoś jest to ciekawe, dla mnie nie. 
Taki tekst bardziej pasuje mi do książek wydawanych na koszt i ryzyko autora. Zastanawiam się, czym kierowało się wydawnictwo, drukując tę książkę, nie dość, że w świetnej jakości (twarda okładka, kredowy papier, mapki, gęsto od zdjęć), to w dodatku w serii Poznaj świat. Jest wprawdzie parę ciekawostek, kilka interesujących historii, ale trzeba było wyławiać je ze zmyślonych majaków, czasami zastanawiać się, czy to prawda, czy nadal urojenia autora. Miałam wrażenie, że w ogóle nie jest ciekawy kraju, który odwiedza i zamieszkujących go ludzi. Wiele razy spotykał kogoś niezwykłego, zaczynał jakąś ciekawą historię i zamiast do końca ją badać, a przynajmniej starać się poznać rzeczywiste zakończenie czy znaczenie obserwowanego wydarzenia, wolał dopisać coś od siebie i o sobie.

Jeśli zatem jesteście ciekawi, co się zdawało Michałowi Kruszonie podczas podróży po Rumunii, bo czytajcie na zdrowie. Ale jeśli szukacie jakiejś pogłębionej wiedzy na temat żyjących tam ludzi, ich wierzeń i obyczajów, to w tekście niewiele znajdziecie. Najlepsze, co w książce jest na ten temat, zawarto na zdjęciach i w opisach do nich. I te polecam, bo są naprawdę fajne.

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam serię "Poznaj Świat" i kupuje w ciemno wszystkie książki jakie się w niej ukazują.
    Na Kruszonę trafiłam przypadkiem w bibliotece i przyznaję... nie przebrnęłam. Zupełnie nie mój klimat i styl pisania. Nie tego oczekuję od książki podróżniczej. To chyba do tej pory jedyne rozczarowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również bardzo lubię serię "Poznaj Świat", ale właśnie ta książka była jedyną z tych, które przeczytałam, która zawiodła moje oczekiwania. I jak widzę nie tylko moje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej a ja tak lubuję się w tej serii.
    Aż tak słaba? W takim razie nie kupię ale nie wykluczam wypożyczenia :) Kilka razy przejeżdzałam przez Rumunię, widok choć tylko zza okien autokaru zauroczył i zmotywował do dłuższych odwiedzin tego kraju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Isabelle
    Nie znam aż tak serii Poznaj świat, czytałam dotychczas jedną, może dwie pozycje z tej serii i przymierzam się do książek Kingi Choszcz, bo wiele dobrego o nich słyszałam. Przez tę przebrnęłam wprawdzie bez większych problemów, tylko po co? Kruszona ma dość lekkie pióro i tym bardziej szkoda, że postawił na opisywanie swojego świata wewnętrznego zamiast skupić się na Rumunii. Podobnie jak Ty, nie tego oczekuję od książek o podróżach.

    Kaye
    Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja nie doceniłam twórczości p.Kruszony, to znaczy, że przyczyna może leżeć jednak w książce, a nie w moim malkontenctwie.

    Kinga
    Aż tak słaba nie jest, w końcu ocena to nie 1, ale 2,5 w skali do 6. Zdjęcia i to głównie autorstwa p.Kruszony, są naprawdę super, więc jak trafisz w bibliotece, to wypożycz choćby po to, żeby je sobie spokojnie przejrzeć, zresztą może i treść Ci się spodoba, to, że nam trzem nie przypadła do gustu, jeszcze niczego nie przesądza. Jeśli jednak szukasz informacji o Rumunii, to nie licz na wiele. Pod koniec września byłam w Rumunii i chciałam uzupełnić sobie wiedzę, ale ta z książki jest jeszcze uboższa, niż moja z kilkudniowej wycieczki. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ciekawostki, których nie znałam. I ogólny obraz kraju też mam inny, niż ten opisany przez p.Kruszonę.

    OdpowiedzUsuń
  5. O to widzę, że nie jestem jedyna w ocenie tej książki. Miałam wrażenie, że autor bardziej skupia się na sobie niż na przedstawieniu nam Rumunii co wywnioskowałam po zdj. jest naprawdę piękna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kingę Choszcz to ja Ci bardzo, bardzo polecam! Przeczytałam wszystkie jej książki i aż żal, że niestety więcej już nie będzie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Sara Deever
    Na tych zdjęciach Rumunia jest rzeczywiście piękna. W naturze jest jak inne kraje, są miejsca piękne i miejsca, dyplomatycznie mówiąc, mniej piękne. Ale na pewno jest interesująca, szkoda że treść książki tego nie oddaje.

    Isabelle
    Na pewno przeczytam. Muszę tylko znaleźć w sobie więcej dyscypliny i brać z biblioteki to, co chcę, a nie to, co mi wpadnie w ręce. Może wtedy będę miała więcej trafień.
    A co do Kingi Choszcz to nie tylko strata dla literatury podróżniczej, ale też tak zwyczajnie i po ludzku bardzo smutna historia.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...