czwartek, 14 lipca 2011

Weź moją duszę

Yrsa Sigurðardóttir
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2011
382 strony

Ocena 4/6

Zaczyna się tak, że aż się serce ściska. Mężczyzna zabiera gdzieś czteroletnią Kristin samochodem, dziewczynka boi się go, nie ufa mu, w kieszeni ściska list, który mama kazała oddać komuś dorosłemu, ale pod żadnym pozorem nie mężczyźnie, który ją wiezie. Przyjeżdżają do domu Kristin, do opuszczonego gospodarstwa. Mężczyzna obiecuje małej, że spotka się tam z matką, ale na miejscu nie ma żywej duszy, choć Kristin wydaje się, że w jednym z okien widzi czyjąś twarz. Nie idą jednak do domu, kierują się w stronę zabudowań gospodarczych. My domyślamy się co będzie dalej, ona jeszcze nie, ale przeczuwa już coś strasznego. Niedaleko obory jest właz, mężczyzna otwiera go i każe dziecku zejść na dół.
Bała się ciemności, a to była zła dziura. Mama jej to mówiła. Dziewczynka spojrzała na mężczyznę i wiedziała już, że pójdzie do dziury czy tego chce, czy nie. (...) Zanim klapa się zatrzasnęła, usłyszała, jak mężczyzna mówi:
- Powodzenia. Pozdrowienia dla mamusi. I Boga. I pamiętaj o modlitwach.
Wszystko utonęło w czerni. Dziewczynka starała się złapać oddech, ale szloch jej to utrudniał.
Najbardziej żałowała tego, że koperta nie dotrze do właściwej osoby. Mocno zacisnęła powieki, bo kiedy wyobraziła sobie, że jest jasno, stawała się spokojniejsza. Może ktoś po nią przyjdzie, na pewno ten ktoś w oknie ją uratuje. Niech przyjdzie, niech przyjdzie, niech przyjdzie. Nie chciała już tu być. Zacisnęła piąstki:
Zamykam swoje oczy,
Litością byś otoczył,
Ochronił mnie w tę noc.
Anioła ześlij, Boże,
By czuwał nad mym łożem,
spokoju dał mi moc.”1
To wydarzyło się w lutym 1945 roku. 
Sześćdziesiąt jeden lat później tuż obok dawnego gospodarstwa stoi już nowy hotel. Właściciel urządził w nim ośrodek leczenia niekonwencjonalnymi metodami. Jednak w hotelu i okolicy straszy, więc właściciel chce wykazać, że kupiona działka ma wadę ukrytą. Ma pomóc mu w tym prawniczka Thora, z którą współpracował kupując teren. Wkrótce okazuje się, że na pobliskiej plaży popełniono okrutne morderstwo. Duchy są teraz niczym, żadnym problemem wobec faktu, że Jonas staje się głównym podejrzanym. Jedyna jego nadzieja w tym, że Thora znajdzie prawdziwego mordercę.

Prolog jest straszny, ale dalej nie jest już tak bardzo mrocznie, pomimo że w okolicy grasuje morderca i wkrótce dochodzi do kolejnej zbrodni, a i duchy nie odpuszczają. Intryga jest zawiła, ale dość solidnie i klasycznie zbudowana. Jest zamknięty krąg podejrzanych, wątki i ślady co i raz prowadzą do kogo innego, czytelnik nie jest nawet tak pewny niewinności Jonasa, jak jego prawniczka. W zasadzie kawał rzetelnego kryminału, choć wkradło się pisarce kilka drobnych nieścisłości w datach (a może to przeoczenia ze strony redakcji). No i błąd, na który jestem uczulona, bo nie po raz pierwszy się z nim stykam, choć nie wiem, czy w tej książce przytrafił się autorce, czy tłumaczowi: hetera to na pewno nie jędza, zołza, jak to wynika z kontekstu, w jakim użyto tego określenia, pewnie miało być – megiera. Ale to tak na marginesie, bo dla rozwoju wydarzeń nie ma to żadnego znaczenia.

Poza wątkiem małej Kristin książka nie zrobiła na mnie większego wrażenia pomimo sprawnie prowadzonej akcji i dobrze zakamuflowanego sprawcy. Ot, typowy skandynawski kryminał, jakich wiele napisano ostatnimi laty: prowincja, tym razem islandzka, mroczna tajemnica sprzed lat i całkiem współcześnie popełniona zbrodnia. Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie pierwszy taki kryminał, ale po kilku następnych ten wydał mi się już pospolity, żeby nie powiedzieć – sztampa. Niemniej jednak przeczytać można, zwłaszcza jeśli szuka się czegoś niezobowiązującego na urlop. I cena (15 zł w markecie) też jeszcze do przyjęcia, z tym, że książka nie jest nowością, bo pierwsze polskie wydanie było w 2008 roku.

1s. 13-14.

6 komentarzy:

  1. Książka może mi przypaść do gustu, dlatego wpisuję na listę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku czytając twoją recenzję lekko się przeraziłam.
    Stwierdziłam, że mogę nie sprostać morderstwie dziecka.
    Na szczęście uspokoiłaś mnie.
    Pomimo tego, że kryminał nazywasz sztampowym chyba po niego sięgnę.
    Zadecydowała może też to, że rzadko czytuję skandynawskie kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię kryminały, a tej autorki nie znam, więc czemu nie?
    Gdybym jeszcze spotkała ten kryminał w takiej cenie jak Ty, z pewnością bym kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedronko
    Pisząc o sztampie miałam na myśli pewien schemat, który się powtórzył w kilku czytanych przeze mnie kryminałach. Książka jest dobra, tylko tak się akurat złożyło, że ostatnio trafiłam na kilka wg podobnego scenariusza.

    Evita
    Przepłaciłabyś, tak jak ja, co widać z wpisu powyżej :)

    niedopisanie
    A myślałam, że zrobiłam dobry interes :) Mnie tez się ją dobrze czytało.

    OdpowiedzUsuń
  6. książka ląduje na mojej liście do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...