Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005
382 strony
Ocena 3/6
Właściwie nie czytuję thrillerów ani horrorów, więc moja ocena nie do końca jest miarodajna dla osób, które ten gatunek preferują. Na tę powieść się skusiłam tylko dlatego, że Miłoszewski jest autorem głośnego i sfilmowanego ostatnio Uwikłania, którego wprawdzie ani nie czytałam, ani nie oglądałam, ale przymierzałam się i do jednego i do drugiego. Trafił się Domofon, więc on poszedł na pierwszy ogień i niestety, w mojej ocenie nie wypadł najlepiej.
Domofon to thriller z elementami horroru. Akcja powieści rozgrywa się w starym wieżowcu na Bródnie i rozpoczyna, gdy do jednego z mieszkań wprowadza się młode małżeństwo Łazarków. Ich przybycie zbiega się z mocnym wydarzeniem. Gdy wchodzą do klatki, wita ich nieboszczyk w windzie towarowej, ale nie taki zwykły, zmarły sobie spokojnie, tylko nieboszczyk z urwaną w windowym wypadku głową. W trakcie śledztwa policyjnego wypływają jeszcze inne dziwne i tragiczne wydarzenia z niedawnej historii bloku. Do tego niezwykłe piwnice, podejrzanie dużo opuszczonych mieszkań, tajemniczy lokatorzy, w tym narrator/lokator jednego z nich i tytułowy domofon, który jest świadkiem i przekaźnikiem wielu informacji o tym, co dzieje się w budynku. To, co początkowo wydaje się tylko podejrzane, stopniowo staje się nie z tego świata i pewne jest już, że działają tu siły nadprzyrodzone. Kończy się oczywiście spektakularnie, wielkim wydarzeniem i wyjaśnieniem, kto jest kim w tej wymyślnej historii.
Nie wnikam i nie analizuję, czy opowieść ma sens, bo przy takim gatunku nie jest to konieczne. Czytało się zdecydowanie dobrze, powieść wciąga. Ale grozy jakoś nie doświadczyłam, choć takie uczucie powinno mi chyba towarzyszyć podczas czytania thrillera. Z tego powodu Domofon uważam za przeciętny, a już z pewnością nie narobił mi ochoty na sięganie po inne powieści tego typu, wręcz przeciwnie, utwierdziłam się w przekonaniu, że thrillery wolę oglądać niż czytywać.
Czytałam już dawno temu i też mnie nie zachwyciło. Zakończenie moim zdaniem mocno przesadzone i zbyt spektakularne. Też grozy i napięcia wielkiego nie doświadczyłam, a szkoda, bo historia ma potencjał.
OdpowiedzUsuńJa może się pokuszę? Nie mówię NIE
OdpowiedzUsuń