Shaun Ellis, Penny Junor
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011
335 stron
Ocena 6/6
Żyjący z wilkami to świetna (auto)biografia człowieka, który poświęcił się realizacji pasji zrodzonej w dzieciństwie, spisana przez Penny Junor. Shaun Ellis, bohater i narrator tej niesamowitej historii, wiele lat przeżył wśród wilków, w tym kilka miesięcy dosłownie, jako członek wilczej watahy. Nikt przed nim nie dokonał chyba czegoś takiego. To nie jest opowieść o dziecku porwanym albo porzuconym i wychowanym przez wilki, Shaun Ellis świadomie, jako dorosły już człowiek, dokonał wyboru i dobrowolnie przystał do stada na prawach samca omega, czyli – jak się powszechnie uważa, ale co według niego rozmija się z prawdą – najniżej postawionego osobnika w wilczej watasze.
Nie byłoby to oczywiście możliwe bez odpowiedniego przygotowania, ale Shaun Ellis od najwcześniejszego dzieciństwa obcował z przyrodą i poznawał zwyczaje dzikich zwierząt. Od zawsze miał dobry kontakt ze zwierzętami, już wtedy, gdy nocą wymykał się z chałupy dziadków do lasu, żeby obserwować lisy. Późniejsze lata spędzone w jednostce komandosów i szkolenia, jakie wtedy przechodził, zahartowały go do trudnych warunków i nauczyły, jak przetrwać w lesie. Jeszcze podczas służby w wojsku każdą przepustkę spędzał jako pomocnik opiekunów w parku Dzikich Zwierząt Dartmoor niedaleko Plymouth w Anglii. Tam pierwszy raz wszedł do zagrody dzikich wilków i zbliżył się z nimi na tyle, że uznały go za swego.
Następnym krokiem był wyjazd w Góry Skaliste, do Idaho, gdzie w Centrum Edukacji i Badań nad Wilkami prowadzonym przez Indian z plemienia Nez Percé realizowany był program reintrodukcji wilka. Zgłosił się na staż, nie zarabiał, a ostatnie pieniądze wydał na samolot do Stanów, więc pierwsze tygodnie przeżył na darmowej kawie i żelkach, bo tylko na nie było go stać, ale był w swoim żywiole. Po kilku miesiącach zaczął pragnąć czegoś więcej, chciał dołączyć do dzikiego stada żyjącego na wolności. Mimo sprzeciwu biologów z Centrum zdołał przekonać do swojego pomysłu Leviego Holta – Indianina zarządzającego ośrodkiem – i ruszył w góry. Wiele miesięcy żył jak pierwotny człowiek, żywiąc się surowym mięsem upolowanych zwierząt, nie zmieniając ubrania i śpiąc pod gołym niebem, aż wreszcie udało mu się pozyskać zaufanie dzikiej watahy, która przyjęła go do stada i przebywał z nią kilka miesięcy. Nie opowiem, co go spotkało, przeczytajcie sami, to było niesamowite. Wrócił wycieńczony, ale z niezwykłymi doświadczeniami, niestety, biolodzy z programu reintrodukcji wilka nie byli nimi zainteresowani, uważając je za szkodliwe wręcz dla zwierząt i ich bezpieczeństwa.
Po powrocie do Anglii „dorobił się” starej przyczepy bez wygód, czworga kolejnych dzieci (pierwszą córkę miał jeszcze przed wojskiem) i stada swoich wilków. Chociaż chyba wymieniłam z w złej kolejności, jeśli brać pod uwagę hierarchię wartości bohatera. Z wielkim oddaniem wychował wilcze szczenięta, czego nie można powiedzieć o wychowywaniu jego własnych dzieci. Zawsze miał kłopoty z więziami międzyludzkimi, uświadomił to sobie, gdy rozpadł się jego kolejny związek, tym razem z kobietą, którą uważał za miłość życia. W książce Shaun Ellis szczerze opowiada o realizacji pasji, o swoim życiu wśród wilków i misji ratowania tych szlachetnych zwierząt, ale i o tym, jak wiele zyskał i co stracił, poświęcając się bez reszty swoim marzeniom:
„należę do dwóch światów, ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę z czegoś jeszcze tak długo przebywałem w świecie wilków, że prawie zapomniałem, jak to jest być człowiekiem. Moim celem było wzniesienie mostu łączącego te dwa światy. Szukałem akceptacji dla wilków w społeczeństwie, które ich nie chciało, które nie rozumiało ich roli w przywróceniu równowagi i obfitości w przyrodzie. Ale jak mawiają Indianie, nie ma sensu przemawiać w imieniu wilka, skoro nie umiesz porozumieć się z ludźmi, którzy mają cię słuchać. Zapomniałem, jak to się robi. Żyłem tak blisko z wilkami, że przestało do mnie docierać, po co właściwie w to wszedłem. Żeby naprawić ich świat, musiałem najpierw odzyskać przyczółek w swoim.”1
Żyjący z wilkami wciąga, miejscami jest jak najlepsza powieść przygodowa, a spostrzeżenia autora i opis wilczych zwyczajów odbiegają zarówno od oficjalnej wiedzy o tych zwierzętach, jak i od stereotypów. Nie wszystkie jego eksperymenty się powiodły, a większość wniosków nie znalazła uznania naukowców, ale to nie jest istotne dla mnie jako czytelnika. Ja po prostu z przejęciem czytałam o wszystkich wyrzeczeniach Ellisa i o tym, czego w zamian doświadczył.
W książce jest też wątek polski, bo autor był kilkakrotnie w naszym kraju i dzieli się z czytelnikami spostrzeżeniami nie tylko na temat polskich wilków. Jest też o tresurze psów i o jak trafnie dobrać pupila, trzeba tylko brać pod uwagę, do jakiej roli przeznaczony byłby pies, gdyby przyszło mu żyć w psim stadzie.
Channel Five zrobił o Shaunie Ellisie dwugodzinny film, a Animal Planet serial złożony z dwunastu półgodzinnych odcinków. W książce mowa o tym, jak kręcono zdjęcia i jak to się skończyło dla bohaterów. Podobno niedawno serial był emitowany u nas, bodajże na Discovery, ale niestety nie trafiłam na niego, bardzo tego żałuję, może powtórzą.
Czułam, że ta książka mi się spodoba, gdy tylko przeczytałam o niej w zapowiedziach na jednym z książkowych portali internetowych. Kupiłam ją i choć przy obecnych cenach nowości nieczęsto zdarza mi się uznać, że książka warta była wydanych pieniędzy, to w tym przypadku tak właśnie jest, zarówno ze względu na treść, jak i poziom wydania. Kilka pięknych i rozczulających zdjęć, powoduje, że chciałoby się obejrzeć jeszcze więcej. Ale najpiękniejsza w tym wszystkim jest dla mnie opowieść o wilkach i o człowieku, który pokochał je tak, że postanowił żyć razem z nimi.
1s. 321.
Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam, że recenzujesz książkę dotyczącą tego pana.
OdpowiedzUsuńZnam go bowiem, z kanału przyrodniczego.
Odcinki serialu oglądam z nie małym zainteresowaniem, jednak nie wiedziałam, że została wydana przez niego książka.
Sięgne po nią z pewnością !!!:)
Pasją, którą ma w sobię ten pan można obdarować cały świat :D
Wspaniała recenzja, bardzo zachęcająca do przeczytania tej książki. I oczywiście temat równie ciekawy i poruszający. Mąż powiedział, ze prawdopodobnie widział któryś z odcinków w telewizji i naprawdę warto bliżej przyjrzeć się tej pozycji. Jak ją gdzieś dostanę na pewno przeczytam. Mąż też.
OdpowiedzUsuńTeż byłam oczarowana ksiażką i oczywiście na długo przyssałam sie do zdjeć. Są przesłodkie. A czytając o autystycznym człopcu się popłakałam, co jest rekordem bo zeby tak szybko...
OdpowiedzUsuńbiedronka i Balbina64
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zwróciłam Waszą uwagę na tę książkę, mam nadzieję że spodoba się Wam tak jak mnie.
Kasiek
Fakt, wzruszający moment. Choć na mnie największe wrażenie zrobiły rozdziały o tym, jak przyłączył się do dzikiej watahy, gdy go przyjęły w końcu jak swojego.
Bardzo interesujące! Jeśli książka wpadnie kiedyś w moje ręce, z pewnością przeczytam! Może sprawię ją chłopakowi-biologowi w prezencie przy najbliższej okazji?:) Wtedy i ja będę miała do niej łatwy dostęp:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo do kupowania, to dzisiaj w księgarni widziałam, że właśnie zaczęła tanieć, a wyprzedaże dopiero się zaczynają.
OdpowiedzUsuńMówisz o jakiejkolwiek księgarni, czy może konkretnej, bo byłabym zainteresowana.
OdpowiedzUsuńA poza tym przeczytała Twój komentarz u Kalio i trafił mi bardzo do przekonania. Właściwie to też mogłabym się pod nim podpisać. Myślę podobnie, tylko Ty to tak ładnie ubrałaś w słowa.
Dodaję, że to co napisałam dotyczy ostatniej części twojego komentarza.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że wpisuję pod tym postem, ale chciałam byś to przeczytała.
Balbina64
OdpowiedzUsuńKsiążkę widziałam wczoraj obniżoną o 25 % w księgarni Matras w Pasażu Łódzkim koło Parku Poniatowskiego.
Masz zapewne na myśli uwagę o tym, co nam samym daje pisanie bloga. Wierzę, że recenzenci amatorzy głównie po to je prowadzą, nawet jeśli przy okazji niektórzy skuszą się na propozycje wydawnictw. Natomiast fabrykowanie bloga po to, żeby dostać darmo parę książek, wydaje mi się kuriozalne.
Oczywiście, o to właśnie mi chodziło, o pisanie dla siebie. Ale z drugiej strony to bardzo przyjemne uczucie jak ktoś jeszcze to nasze pisanie przeczyta.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację. Czyżbyśmy były z tych samych okolic, czy przypadkiem wstąpiłaś do Łodzi? W Pasażu Łódzkim jestem rzadko, ale do Matrasa w Manufakturze i na Piotrkowskiej wstępuję często. Muszę sprawdzić czy i tam jest ta książka w niższej cenie.
LUbię tego typu książki :) Fascynująca i nietypowa historia, jak on to mógł zrobić, że wilki uznały go za swojego? Wątek polski to miły dodatek.
OdpowiedzUsuńBalbina64
OdpowiedzUsuńJestem z Łodzi. Napisałam dokładnie, w której księgarni, bo podejrzałam na Twoim profilu, że Ty też :).
Aneta
W dodatku sympatycznie wspomina Polskę, To miłe, zwłaszcza, że przecież nie pisał książki z myślą o naszym rynku, więc nie można go posądzać o chęć przypodobania się czytelnikom.