sobota, 28 maja 2011

Trzydziesty piąty i później

Anatolij Rybakow
Państwowe Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 1990
254 strony

Ocena 4/6

Książka jest kontynuacją i kolejnym tomem cyklu Dzieci Arbatu. Dalsze losy młodych ludzi z Arbatu Rybakow opowiada tutaj jednak jakby mimochodem, na drugim planie, w tle wielkiej polityki Stalina. To Stalin jest głównym bohaterem Trzydziestego piątego... i jemu poświęcone jest najwięcej miejsca.

Opętany żądzą władzy i podejrzliwością wobec wszystkich, nawet ludzi z najbliższego otoczenia, Stalin bezwzględnie i konsekwentnie postanawia dokonać rewolucji kadrowej i napisać nową wersję historii. Za najskuteczniejsze narzędzie w osiągnięciu tego celu uznaje zaprowadzenie powszechnego terroru. Nikt więc nie może czuć się bezpieczny, ani starzy bolszewicy, ani ludzie z jego najbliższego otoczenia i rodziny, ani nawet sprzątaczki na Kremlu. Nic nie chroni tego, kogo stalinowski aparat terroru uzna za wroga ludu, żadne deklaracje wierności i lojalności nie są wystarczające, gdy w głowie Stalina zrodzi się podejrzenie. Zagrożeni są przede wszystkim dawni opozycjoniści, teraz pokonani, zesłani do obozów, ale również wierni towarzysze partyjni. NKWD z sukcesem potrafi rozpracowywać nigdy nie istniejące spiski. Ludzie władzy, których Stalin uznał za zbyt mocnych, a więc zagrażających jego władzy, idą kolejno na śmierć. Tych nie zawsze można żałować, to często ludzie, którzy zaszli wysoko, bo stosowali metody, jakich później sami padli ofiarami. Ale i zwykły przeciętny człowiek nie może być pewny jutra. Nigdy nie wiadomo, czy nie zostanie uznany za wroga państwa radzieckiego, choćby za to, że słyszał dowcip i nie doniósł o tym. 
 
Wartością książki jest pokazanie mechanizmów, jakimi zaprowadzono rządy strachu.  Powszechna i wzajemna inwigilacja powodowała, że nikt nie tylko nie ważył się na krytykę czy na stawanie w obronie represjonowanych, ale wszyscy wręcz czuli się w obowiązku okazywać entuzjazm dla wszelkich poczynań władzy. Cały naród kochał więc wodza. Rybakow ;przedstawia nam Stalina, jako człowieka nie mającego złudzeń, skąd bierze się to uwielbienie, ale akceptującego i świadomie wywołującego taki stan rzeczy. 
 
Jednakże paradoksalnie sposób, jakim postanowił posłużyć się Rybakow, aby pokazać rodzący się terror, stanowi niestety minus powieści. Fikcja wciąż łączy się z historią i to ze szkodą dla fabuły, która staje się przez to mniej wciągająca niż w pierwszej części cyklu. Za dużo tu przemyśleń Stalina, za dużo nazwisk i polityki. Zwłaszcza, że czytelnik nie może mieć żadnej pewności i gwarancji, iż tak właśnie myślał i planował Stalin, jak opisuje Rybakow. Jeśli szukałabym wiedzy o Stalinie, wzięłabym biografię, a od powieści oczekiwałam czegoś innego.
 
Mimo to nie zniechęciłam się jeszcze do dalszych części Dzieci Arbatu. Może Strach będzie bliższy pierwszemu tomowi. Jak kiedyś znajdę w bibliotece i przeczytam, to opiszę dalej.

4 komentarze:

  1. Miałam tę książkę na liście wyzwania "Rosja w literaturze", niestety jeszcze jej nie przeczytałam. Uwielbienie dla Stalina o którym piszesz doskonale dało o sobie znać podczas II Wojny Światowej, gdy każdy kto żyw zapisywał się do wojska. Świetnie to zostało przedstawione w "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Aleksijewczi. Koniecznie muszę do książki Rybakowa sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. the_book
    No właśnie u Rybakowa zobaczyłam, jak tworzyło się to uwielbienie dla Stalina. Cały naród głośno mówił tylko o jego cudowności, a wszyscy nie mogą się przecież mylić. I ludzie, którzy widzieli inaczej, przeważnie w końcu wątpili w siebie. I tak to szło i zataczało coraz szersze kręgi, tylko nieliczni dali radę oprzeć się powszechnemu zaślepieniu. W recenzji do książki Aleksijewicz napisałaś, że nawet ci, którzy mieli bliskich w gułagach, bezkrytycznie ufali Stalinowi. U Rybakowa jest taki wątek, który i to wyjaśnia. Ludzie wierzyli bardziej władzy, niż bliskim. Przyjaciele Saszy, którego skazano na zesłanie, uznali, ze pewnie coś było na rzeczy, bo inaczej by go nie zesłano i że widocznie nie znali Saszy dość dobrze. Zwątpili w przyjaciela, ale nie we władzę radziecką. Właśnie to mi się podoba w Dzieciach Arbatu, że tak wiarygodnie pokazane jest, jak doszło do opętania całego narodu.
    Książki Aleksijewicz jeszcze nie czytałam, ale od dawna mam na nią ochotę. Czytałam za to Twoją recenzję zaraz po tym, jak ją zamieściłaś i właśnie jeszcze mnie w tym utwierdziła. Początkowo miałam zamiar czekać, aż książka będzie dostępna w bibliotece, ale później postanowiłam, że sobie kupię, jak nadejdzie termin zakupów w Świecie Książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieci arbatu cztalam. czytac te ksiazke czy nie warto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dużo więcej polityki i Stalina, ale książka ma swoje plusy. Skoro pytasz o radę, to powiem: czytaj, najwyżej porzucisz w połowie, jeśli nie będzie Ci odpowiadała.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...