niedziela, 12 grudnia 2010

Tego lata w Zawrociu

Hanna Kowalewska
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1998
224 strony

Ocena 4/6

Każdy chyba ma z jakieś wyobrażenia na temat krewnych pamiętanych tylko z dzieciństwa, ukształtowane czasami na podstawie własnych wspomnień, a może opowieściami rodziców. Bywa i tak, że jest obraz bliskich, z którymi zerwały się kontakty, zbudowany został z jakichś niedopowiedzeń, przemilczeń, prawdziwych lub urojonych krzywd. Tak było z Matyldą i jej babką Aleksandrą, bohaterkami powieści Tego lata w Zawrociu. Matylda niewiele wiedziała o swojej babce, widziała ją kilka razy w dzieciństwie, później słyszała o niej co nieco, gdy dziadek odwiedzał ją i matkę, z którą babka zerwała kontakty. Wprawdzie pojechała na pogrzeb Aleksandry, zresztą jako jedyna z tej gałęzi rodziny, ale dla niej był to pogrzeb zupełnie obcej osoby. Oprócz genów nic jej z babką nie łączyło, myślała o niej jako o złośliwej, oschłej i despotycznej wiedźmie. Nie spodziewała się czegokolwiek po niej odziedziczyć, jakież więc było zdziwienie Matyldy, gdy okazało się, że jest jedyną spadkobierczynią Zawrocia, rodzinnego majątku położonego na skraju prowincjonalnego miasteczka. Babka zapisała wszystko Matyldzie nie stawiając żadnych warunków. Nie dała nikomu innemu nawet jednego przedmiotu, nawet pamiątki. Dlaczego zostawiła cały majątek córce człowieka, przez którego zerwała na zawsze kontakty z rodzoną córką, a nie ukochanemu wnukowi Pawłowi? Czy to tylko „Śmieszny kaprys starej, złośliwej kobiety – tej suchej czarownicy”1, czy jest w tym może jakiś ukryty cel? To pytanie nie daje Matyldzie spokoju. Dziewczyna zostaje więc w Zawrociu, a znalezione w odziedziczonym domu pamiętniki dziadka, kontynuowane po jego śmierci przez Aleksandrę, pomagają jej nie tylko wyjaśnić zagadkę, ale lepiej poznać i zrozumieć babkę.
I choć opowieść nie jest jakaś szczególnie wybitna, a dialogi miejscami trąciły drewnem, to podobał mi się jej nastrój i styl, w jakim prowadzona była narracja. Przy tym z jednej strony upalna atmosfera sierpniowych dni na nagrzanej słońcem i pachnącej łąką prowincji, z drugiej – rodzinne tajemnice z przeszłości powodowały, że powieść doskonale wpisywała się w ten przedświąteczny zimowy okres. Być może dodało jej to uroku, a może książka sama w sobie jest wciągająca, niezależnie od tego, kiedy się ją czyta. Możecie sami się przekonać i ocenić. Ja sprawdzę to za jakiś czas sięgając po kolejną powieść o Zawrociu.
1s. 5.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...