Władimir Zazubrin
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2008
142 strony
Ocena 4/6
Zazubrin napisał Drzazgę już w 1923 roku, ale rewolucyjna czujność jego kolegów z redakcji „Sibirskich Ogni” zapobiegła opublikowaniu jej wtedy przez miesięcznik. I tak wycofane z publikacji opowiadanie ukazało się po raz pierwszy dopiero w 1989 roku.
Drzazga to opowiadanie o młodym inteligencie, przewodniczącym Czeki, Andrieju Srubowie. Wierny rewolucji Srubow bez wahania zwalcza wrogów, dla Niej podpisuje wyroki śmierci, dla Niej stoi na czele oddziału dokonującego masowych egzekucji, a gdy potrzeba - sam bez wahania strzela skazańcowi w potylicę. Dla Srubowa rewolucja to nie idea, nie bezcielesna, bezpłodna bogini o antycznych rysach, ale żywy organizm, brzemienna, szerokozada rosyjska baba, która „myśli wzniosłą myślą matki o poczętym, ale jeszcze nienarodzonym dziecku. Lecz oto wytrząsa swoją koszulę, zeskrobuje z ciała wszy, robaki i inne pasożyty – wiele ich się przyssało – i do piwnic, do piwnic”1 A on – Srubow – asenizator rewolucji – taką ją kocha. Nie stawia pytań, bo Czeka nie jest sądem, lecz orężem rozprawy klasowej. On wydaje się nie mieć wątpliwości, Winnych jest wielu, tego robactwa, tego gnoju, więcej, niż Czeka może przerobić w piwnicach swojego budynku. Praca jak przy taśmie: czytanie anonimów, słuchanie donosów, aresztowania, przesłuchania, wyroki śmierci, rzadko zwolnienia. Rozstrzeliwuje się ich piątkami, ciała wywozi nocą na ciężarówkach, a krew przysypuje wapnem. Czeka działa jak machina, fabryka śmierci, a pragnieniem Srubowa jest ją udoskonalić, rozbudować, dla Niej. Ale to także próba „oczyszczenia” poprzez odcięcie się od krwi, uprzemysłowienie zadawania śmierci, przerwania wyraźnej i czytelnej relacji kata i ofiary. Bo nie może pogodzić się do końca z nienawiścią, jaka go otacza, bo nie akceptuje pogardy ze strony tych, którzy oficjalnie pochwalają terror, ale brzydzą się nimi, czekistami, katami. I w końcu coś w nim pęka, prowadzi do szaleństwa. Nie udało się zagłuszyć sumienia. Prości czekiści - dawni robotnicy - mają swoją nienawiść, a inteligenci – filozofię. Tymczasem, jak mawiał czekista Piepieł: „Rewolucja – żadnych filozofiów”2.
W posłowiu tłumacz Henryk Chłystowski napisał, że za przyczyną odnalezienia po kilkudziesięciu latach Drzazgi literatura rosyjska odzyskała kolejnego wielkiego pisarza. Nie wiem, czy na aż takie zachwyty zasłużył Zazubrin, Drzazga nie jest bowiem jedynym utworem w jego dorobku literackim, a inne, choć opublikowane jeszcze za życia autora, nie postawiły go w szeregu wielkich pisarzy XX wieku. Niewątpliwie jednak opowiadanie ma swoje walory, w tym jako „jedyny w literaturze radzieckiej tak szczegółowy, przejmujący (...) opis „techniki pracy” czekistów”3. I choćby dla tej wiedzy, jak wyglądała codzienność Czeki, warto sięgnąć po opowiadanie Zazubrina.
1s. 37.
2s. 104.
3s. 138.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz