poniedziałek, 29 czerwca 2015

Sucha biała pora

André Brink
Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 1989
tłumaczenie: Tomasz Wyżyński

Niedawno pisałam tu o książce świetnej południowoafrykańskiej pisarki Nadine Gordimer, a dziś powieść kolejnego wybitnego pisarza z RPA. I znów dowodząca, jak silnie polityczny ustrój tego kraju odcisnął się na losach zwykłych ludzi, a jednocześnie rzecz uniwersalna i ponadczasowa. Powieść dotykająca odpowiedzialności jednostki za to, czym jest człowieczeństwo.
„Ludzkość. Normalnie oznacza to tyle, co miłosierdzie, współczucie, dobroć, uczciwość. On jest taki ludzki. A może trzeba poszukać zupełnie innego zestawu synonimów: okrucieństwo, wyzysk, przemoc, bezprawie?”1
Bohater Suchej białej pory dojrzewał pięćdziesiąt lat do zadania sobie tego pytania. Ben du Toit długo wierzył, że społeczeństwo, w którym żyje, opiera się na porządku, logice i sprawiedliwości. Pewnie wierzyłby w to do końca życia, gdyby nie tragiczne wydarzenia, które rozegrały się tuż pod jego bokiem i obok których nie potrafił przejść obojętnie. Zapoczątkowało je zniknięcie nastoletniego Jonathana, syna czarnego woźnego z johannesburskiego liceum, w którym Ben był nauczycielem, aresztowanego podczas zamieszek ulicznych w Soweto. Już wtedy Ben angażuje się w pomoc rodzinie chłopaka, którego znał od dziecka. Po tym, gdy najpierw Jonathan, a później woźny Gordon (który za dużo pytał o śmierć syna) wracają z aresztu w trumnach, Ben wciąż ufa, że sprawa się wyjaśni, a zabójcy zostaną ukarani (bo nie wątpi, że przynajmniej w przypadku Gordona w areszcie doszło do zbrodni i prób jej zatuszowania). Dopiero wyrok sądu pozbawia go złudzeń i sprawia, że du Toit zaczyna rozumieć, iż sam musi dowieść prawdy. To wtedy po raz pierwszy stawia pytanie o zależność między działaniami jednostki a znaczeniem słowa „ludzkość”.
„Jestem Ben du Toit. Jestem t u t a j. Nie ma tu nikogo prócz mnie. Musi więc być coś, co mogę zrobić tylko ja – nie dlatego, że to ważne czy potrzebne, ale dlatego, że mogę to zrobić tylko ja. Powinienem to zrobić, bo jestem Benem du Toitem, bo nikt inny na świecie nie jest Benem du Toitem.”2
Decyzja o kontynuacji prywatnego śledztwa odmieni jego życie i narazi na konsekwencje, przed którymi w totalitarnym systemie nie ochroni go nawet kolor skóry. Czy była słuszna? Na to autor ma odpowiedź. Ale na pytanie o to, czy było warto, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Sucha biała pora ukończona została w 1979 roku. Inspirowana była autentycznymi wydarzeniami, a wiele pojawiających się w niej postaci ma swój pierwowzór i odpowiednik wśród współczesnych autorowi osób, a nawet osobistości życia politycznego. Nic dziwnego, że w ojczyźnie autora od razu znalazła się na indeksie pozycji zakazanych, podobnie zresztą, jak i wcześniejsze książki Brinka. Przewidując jednak taki obrót wydarzeń, postarał się on, aby powieść dotarła do czytelników jeszcze przed zakazem cenzury. Wydał ją w prywatnym wydawnictwie, dzięki czemu pierwszego nakładu władzom już nie udało się skonfiskować. Ostatecznie książkę z indeksu skreślono pod pozorem, że jest tak słaba, iż nie będzie cieszyła się zainteresowaniem. Tymczasem powieść ukazała się w wersji anglojęzycznej w tłumaczeniu autorskim (Brink pisał przeważnie w afrikaans) i rok później przyniosła autorowi prestiżową nagrodę Martina Luthera Kinga.3
 
Od wydania Suchej białej pory minęło więc już kilkadziesiąt lat i sytuacja polityczna w RPA uległa diametralnej zmianie. W dodatku demaskatorska warstwa powieści od początku nie mogła być tak wymowna dla przeciętnego zagranicznego czytelnika, jak w ojczyźnie autora, a dziś tym bardziej polski czytelnik nie rozszyfruje ukrytych pod powieściowymi postaciami znanych publicznie w RPA osób. Jednakże uniwersalne i zawsze aktualne będzie przesłanie powieści zawarte w cytowanych tu już słowach Bena du Toita.

Ta książka wywarła na mnie olbrzymie wrażenie. Jedna z dwóch najlepszych, jakie zdarzyło mi się w tym roku przeczytać. Taka, co to porusza sumienie i zmusza do refleksji nad odpowiedzialnością jednostki za moralne oblicze społeczeństwa i ludzkości w ogóle. U nas wydana chyba tylko raz i później nie wznawiana, ale jeśli nie czytaliście, to warto jej poszukać w bibliotekach albo antykwariatach, bo zapewniam, że czas jej poświęcony spożytkujecie lepiej niż na czytanie kolejnego hitu jednego sezonu.


PS. W 1989 roku książka została zekranizowana; Bena du Toita zagrał Donald Sutherland, a występujący w drugoplanowej roli Marlon Brando został za tę rolę nominowany do Oscara, Złotego Globu i BAFTY. 


1Str. 165.
2Str. 166.

3Podaję na podstawie posłowia tłumacza

18 komentarzy:

  1. Ależ ja to czytałam! Ale tak dawno temu, że już prawie nic nie pamiętam, oprócz tytułu. No i byłam naprawdę młoda, podejrzewam, że warstwa społeczna mi umknęła, a skupiłam się na dochodzeniu (swego czasu uwielbiałam kryminały). O nagrodzie nie wiedziałam, ani o okolicznościach wydania. Dziękuję, że naświetliłaś te szczegóły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba myślisz jednak o innej książce, bo to nie jest kryminał. Ostatecznie można by ją zakwalifikować jako thriller polityczny, ale nawet to byłoby wg mnie naciągane.
      Tę historię związaną z wydaniem opisał pan Wyżyński w posłowiu.

      A teraz już nie lubisz kryminałów? Ja się nimi zaczytuję, są przerywnikiem między czymś cięższym gatunkowo :)

      Usuń
    2. Nie nie, o tej. Po prostu to "dochodzenie prawdy" czyli jakby śledztwo kojarzyło mi się z kryminalnymi klimatami.
      A teraz też lubię, ale czytam ich zdecydowanie mniej. Chyba dlatego, że nie wszystkie mi odpowiadają, polubiłam jednych autorów, innych już nie tykam.

      Usuń
    3. To pewnie nie byłaś takim kryminałem zachwycona? :D
      Widzę, że czytasz dużo zagranicznych pisarzy, zwłaszcza Gardnera. A ja go w ogóle ne znam, muszę nadrobić:) Tylko że od paru lat wybieram głównie polskie kryminały, te niedawno napisane. Podobnie, jak Tobie podobały mi się książki Hady i Kwiatkowskiej.

      Usuń
    4. Och, przepadam za Gardnerem! Mam marzenie, żeby przeczytać wszystkie wydane w Polsce jego książki :)
      Z polskich kryminałów sięgnij jeszcze po Wrońskiego - naprawdę mi się podobały jego książki.

      Usuń
    5. Widziałam, że poszukujesz brakujących Gardnerów. Niestety, nie wspomogę, nie mam żadnej :(
      Czytałam "Morderstwo pod cenzurą", faktycznie dobre. A i pozostałych nie odpuszczę, bo jak Ty Gardnera, tak ja chcę przeczytać wszystkie kryminały, które były nominowane do Nagrody Wielkiego Kalibru. W ramach tego ostatnio wszystkie trzy książki Chmielarza łyknęłam pod rząd - świetne są.

      Usuń
    6. O, to miło słyszeć, to o Chmielarzu, bo niedawno zamówiłam sobie jego książkę :)
      Garderków szukam i po trochu znajduję. :)

      Usuń
    7. Ale wiesz, że wskazane jest czytanie po kolei, czyli od "Podpalacza"? To dość istotne, bo w następnych częściach są nawiązania do poprzednich. I dotyczy to nie tylko Mortki, ale także prowadzonych przez niego dochodzeń.
      Życzę sukcesów w poszukiwaniach :)

      Usuń
    8. O nie. Zamówiłam drugą z kolei. Nie połapię się?

      Usuń
    9. Połapiesz się bez problemu. Rzecz w tym, że jakbyś później chciała czytać "Podpalacza", to będziesz już sporo wiedziała. Głównie o policjancie, ale trochę też na temat samej zbrodni. Nazwisko tego "kto zabił" nie pada, jednak są pewne wskazówki.

      Usuń
    10. Dziękuję za wyjaśnienia. Muszę więc pomyśleć jednak nad pierwszą częścią :)

      Usuń
    11. Albo zaplanować "Podpalacza" na przyszły rok, jak już zapomnisz, co było w drugiej części :)

      Usuń
  2. Po tym jak zachwyciła mnie "Tamta strona ciszy" Brinka, trudno było mi znaleźć coś równie dobrego jego autorstwa. "Sucha.." czeka na swoją kolej od kilku lat, Twoja recenzja być może przyspieszy jej lekturę.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przedwczoraj wymieniłam "Suchą białą porę" na "Tamtą stronę ciszy".
    Dobrze było przeczytać, że jest tą, która Cię zachwyciła. Zapowiada się naprawdę ciekawie. Mam też nadzieję, że "Sucha biała pora" Cię nie rozczaruje :) Moim zdaniem to książka, która ma wszystko, co powinno być w dobrej powieści: wartą akcję, dobry styl i wartościowe przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, totalnie nic nie wiem o literaturze afrykańskiej. Muszę nadrobić zaległości w tej materii...

    Pozdrawiam i życzę Szczęścia w Nowym Roku 2016! :)
    (więcej życzeń u nas w blogu, więc się nie rozpisuję ;))
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam xxx lat temu wypożyczone z biblioteki. Chętnie za jakiś czas wrócę do tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...