poniedziałek, 30 czerwca 2014

Matka

Sewer (właśc. Ignacy Maciejowski)
UNIVERSITAS, Kraków 2003
projekt okładki serii Ewa Gray

Kto dziś wie, kim był Sewer i kto jeszcze czytuje jego dzieła? No dobra, ja przeczytałam. Jedno – Matkę. Dzięki temu Wy już nie musicie. Chyba, że że naprawdę nie macie wyjścia, bo do pracy magisterskiej na przykład jest Wam to potrzebne.
.
Powieściopisarz, nowelista, dramaturg i krytyk literacki okresu przejściowego między pozytywizmem a Młodą Polską - Ignacy Maciejowski - dziś jest niemal całkiem zapomniany, jeśli nie liczyć polonistów literackich zawodowców.
Facet tworzył powieści realistyczne o tematyce współczesnej i powieści z kluczem. Do tych drugich zalicza się Matkę, w której pierwowzorem bohaterki była Katarzyna Smaciarzowa, matka Władysława Orkana. Zawarta w książce historia wg zapewnienia samego autora jest opowieścią „prawdziwą, nawet w najdrobniejszych szczegółach”, Powieścią tą Sewer zapewne zamierzał oddać hołd tym wszystkim matkom, które wbrew przeciwnościom, wbrew nastawieniu otoczenia, pchały swoje dzieci do wiedzy. Matkom bowiem, ich zacięciu i wyrzeczeniom, co najmniej połowa (wg szacunków autora) włościańskiej młodzieży w Galicji zawdzięczała wyższe niż elementarne wykształcenie.
Dobrych intencji Sewerowi odmówić nie można, ale wyszło, jak wyszło. Jakby Orkan był takim dobrym synem, jak Katarzyna Smaciarzowa matką, to może doczekałaby się kobiecina lepszego uwiecznienia w literaturze. Ale to nie syn opisał jej poświęcenie, wyrzeczenia i upór, żeby mógł się kształcić. Zrobił to Maciejowski, jego pierwszy literacki opiekun i przyjaciel.

Wzorowana na matce Władysława Orkana Magda Smerczyńska, góralka z Poręby Wielkiej, sama niepiśmienna (choć potrafiąca czytać teksty drukowane), z uporem i poświęceniem dąży do wyedukowania dwóch synów. Sama stara się zebrać niezbędne na to środki, kwoty niebotycznie wysokie nawet na potrzeby kształcenia jednego, a co dopiero dwojga dzieci. Intuicja podpowiada jej, że nie tylko starszy Antoś zasługuje na szansę, bo w młodszym Władku tkwi potencjał i też trzeba pchać go wyżej do szkół. Przeciwko sobie ma męża, księdza i całą wioskową społeczność. O ile ludzie rozumieją i akceptują edukowanie jednego syna z zamiarem wykierowania go na księdza, to jednak dwóch jest już nie do przyjęcia, to już przesada i objaw pychy. Ojciec chłopców choć z oporami, ale na kształcenie jednego się godzi, drugiego jednak upatruje sobie na dziedzica ubożuchnego rodzinnego dorobku, a jednocześnie na opiekuna i zabezpieczenie starości. Ostatecznie jednak ustępuje, trochę z powodu niezłomnej postawy żony, ale bardziej - podstępem wzięty, dzięki czemu nie tylko Antoś, ale i Władek trafia do krakowskiego gimnazjum.
Czas pokazał, po czyjej stronie była racja. Franciszek Ksawery Smaciarz, znany jako Władysław Orkan był jednym ze znaczniejszych twórców literackich, jakich wydało Podhale. Zyskał uznanie także wśród swoich; gdy w rok po śmierci przewożono trumnę z jego ciałem z Krakowa do Zakopanego, pociąg zatrzymywał się ponoć na każdej stacji i całe Podhale żegnało dumaca z Gorców.1

Ale nie o sukcesach literackich Orkana jest powieść Sewera. Ta skupia się na Katarzynie Smaciarzowej (powieściowej Magdzie Smerczyńskiej) i, jak przypuszczam, w założeniu ma być peanem pochwalnym na jej cześć. Wydaje się oczywiste i bezapelacyjne,, że kobieta tak wytrwale dążąca do zapewnienia dzieciom lepszej przyszłości musi być postrzegana jako godna szacunku, najwyższej pochwały i naśladowania. Tymczasem w powieści Sewera Smerczyńska to osoba pyszna, przekonana, że samego Boga ma po swojej stronie i do Najświętszej Panienki się przyrównująca. Bezwzględna w dążeniu do celu, zafiksowana na swojej idei i jej realizacji gotowa podporządkować życie, poświęcić zdrowie swoje i dobro reszty rodziny, nawet w obliczu przedwczesnej śmierci zaharowującego się męża nie zdobywa się na żadną refleksję nad sobą. Doprawdy trzeba mieć „literacki talent”, żeby do postaci teoretycznie podręcznikowo wręcz pozytywnej wzbudzić w czytelniku niechęć i to, jak sądzę, w sposób absolutnie niezamierzony. Nie lepiej poszło Sewerowi z innymi bohaterami pozytywnymi, Antosiem i Władkiem. Całe trio, z ich nieustannym przytulaniem się (na 140 stronach uściskali się chyba z 70 razy), z tym wzajemnym potakiwaniem sobie, zachwytami i cukierkową wręcz dobrocią, jest raczej śmieszne i wkurzające niż godne podziwu. Zamiast pochwały dążenia do zdobycia wykształcenia wyszła parodia.

Jeśli inne utwory Sewera są równie udane i pisane w tym samym stylu, to nie ma co żałować, że Ignacy Maciejowski zniknął w mrokach zapomnienia, a jego twórczość nadaje się dziś co najwyżej do wznowienia w serii Klasyki Mniej Znanej. Po co więc w ogóle to współcześnie wydawać? Może choćby po to, żebyśmy na własne oczy przekonali się, że i takie utwory kiedyś powstawały, ale próbę czasu przetrwały tylko najlepsze, i że nikt nie ukrywa przed nami żadnych arcydzieł rodzimej literatury.

1wg Wikipedii

http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html

12 komentarzy:

  1. Ach, zobaczyłem tytuł 'matka' i już myślałem, że będzie o Gorkim :(
    Ja nie wiem, kim był sewer (chyba, że septymiusz sewer) ale skoro Ty to wiesz, to zakładam, że to właśnie do Twojej magisterki był potrzebny. Ależ jestem przenikliwy, musisz przyznać ;)
    Uścisk co dwie strony to dla mnie zdecydowanie za dużo, dzięki za ostrzeżenie, pana sewera będę się wystrzegał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu okazuje się, że Gorki to nie jedyny pisarz, który miał matkę:)

      Mogę przyznać, co mi szkodzi. Ale w tym przypadku dobrze, że nie obstawiałeś u bukmachera, bo magisterkę napisałam sto lat temu z wykonywania kary grzywny.
      Sewer przykleił się do mnie w bibliotece i nikt mnie niestety przed nm nie ostrzegł.

      Usuń
  2. No to całe szczęście z tym bukmacherem :p
    Trzeba było prosić panią bibliotekarkę o ratunek, może by Cię uwolniła zawczasu od pana sewera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenna rada! Od tej pory zawsze już będę wołała ją na pomoc. Na pewno skutecznie uwolni mnie od każdej książki, i od karty bibliotecznej także. Pozostanie mi czytanie po sto razy książek z własnych półek :)

      Usuń
  3. Osz Ty złośliwa ;p Ja to tak z serca o tych bibliotekach ;) Sam się do nich nie zbliżam; w gimnazjum dostałem 3 złote kary za przetrzymanie książki i boję się, że do dnia dzisiejszego odsetki by mnie zjadły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było złośliwe? :) Chyba muszę poważnie popracować nad swoim poczuciem humoru, bo jesteś którąś już z kolei osobą, dla której moje niewinne żarciki (albo to, co za nie uważam), bierze za złośliwość :)

      W takim razie lepiej nie napiszę tego, co mi się na klawiaturę ciśnie o tej karze i zjadających odsetkach, chociaż aż laptopa klawisze swędzą :)

      A tak serio, to zawsze wszystkich namawiam do korzystania z bibliotek, choć zdaję sobie sprawę, że biblioteczna oferta bywa różna, czasami nieco zleżała, co ludzi zniechęca.

      Usuń
    2. No co Ty, nie zmieniaj sobie poczucia humoru. Tak jest co prawda troszkę złośliwie, ale to takie przyjemne jest :)

      To, że w bibliotekach mają zleżałe książki mi akurat nie przeszkadza, wolę brać pewnych klasyków niż niepewnych, sezonowych bestselleropisów.

      Usuń
    3. Owszem, szkoda tylko, że na krótko, bo jak potem nikt nie chce się ze mną kolegować, to już tak przyjemnie mi nie jest :D

      A klasyków z biblioteki akurat nie bardzo lubię brać. Zazwyczaj są to lichej jakości wydania sprzed wielu lat, zakurzone i zniszczone.
      Nie należę do tych, co to książkę najpierw obwąchać muszą i farbę drukarską wciągnąć, nawet śmieszy mnie trochę, gdy słyszę, jak ktoś takie rzeczy opowiada. Jednak brudnawy, rozsypujący się, a czasami także pomazany egzemplarz potrafi skutecznie zniechęcić mnie do lektury.

      Usuń
  4. O kiepskiej książce ciekawy wpis. Przeczytałam z przyjemnością, a książkę ominę, jakby mi wpadła pod nogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak mi lepiej krytyka idzie niż pochwała, nawet myślę, czy to nie malkontenctwo:)
      Jednak jestem zdania, że nie należy rezygnować z wpisów na temat książek, które się nie podobały. A nuż odezwie się ktoś o innej opinii i będzie potrafił wskazać plusy, jakich sama nie dostrzegłam :)

      Usuń
  5. Yyyy... Ten... Tego... Raczej nie ma takiej siły, która mnie zmusi do przeczytania tej książki. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Nawet z przekory? :D
      No cóż, notka faktycznie mało zachęcająca do czytania Sewera.. Mam nadzieję, że z tą dziś publikowaną o Rudnickim będzie wręcz odwrotnie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...