Aryn
Kyle
Smak Słowa, Sopot 2009
tłumaczenie: Ewa
Penksyk-Kluczkowska
Na barki Alice Winston
spadło tyle, że i dorosły miałby co dźwigać, a Alice ma tylko
jedenaście lat. Wydaje się, że w Ameryce, jak mało gdzie na
świecie dzieci są zaopiekowane i beztroskie, no chyba, może z
wyjątkiem tych z patologicznych rodzin, bo i w kraju powszechnej
szczęśliwości patologia się zdarza. Rodzina Winstonów
patologiczna bynajmniej nie jest, ale dysfunkcyjna i niewydolna
wychowawczo (jak to mądrze nazywają w telewizji) już z pewnością
tak.
Pogrążona w depresji matka od lat nie opuszcza swojego pokoju,
ojciec stara się utrzymać podupadające ranczo. Hoduje konie,
wystawia je na zawodach ujeżdżania i oferuje lekcje jazdy, tylko
uczniów brak. To dobry, porządny człowiek, ale niepoprawny
marzyciel, który każdy większy grosz pakuje w jakieś rewelacyjne
przedsięwzięcie, które ma przynieść rodzinie dostatek, a kończy
się zawsze finansowym fiaskiem.
Winona, starsza siostra Alice,
piękna i posiadająca wrodzony talent jeździecki, niegdyś chluba i
nadzieja rodziny, wyrwała się z domu przy pierwszej okazji –
uciekła z nowo poznanym kowbojem. Od tego czasu moc domowych
obowiązków musiała przejąć Alice. Po szkole pomaga ojcu w stajni
i w domu, jednak nie zastąpi siostry w jednym: nie umie jeździć
tak jak Nona. Choćby nie wiem, jak się starała, zawsze czuje się
tą gorszą, zawsze w cieniu uzdolnionej siostry. Obarczona
obowiązkami ponad jej możliwości i nad wiek dojrzała, przez to
też samotna dziewczynka znajduje sobie wreszcie dwójkę bardzo
nietypowych przyjaciół, ale nadal z nutką zazdrości spogląda na
szczęśliwe dzieciństwo rówieśnic.
Autorka subtelnie, z dużą
dozą wrażliwości pokazała proces dojrzewania dziecka, które
powinno jeszcze pozostawać beztroskie, a jednak musi stawić czoła
troskom zdecydowanie ponad swój wiek. To również powieść o tym,
jak cudze życie, często niesłusznie, wydaje nam się doskonalsze,
ciekawsze, lżejsze, Powieść o odkrywaniu prawd o sobie i świecie,
o niezamierzonym okrucieństwie, jakiego może dopuścić się
najlepszy nawet, najszlachetniejszy człowiek z głupoty, niewiedzy,
w emocjach, ale też o wybaczaniu innym i o tym, jak trudno wybaczyć
samemu sobie.
Bóg zwierząt to
debiutancka powieść Aryn Kyle, jednak życzyć każdemu pisarzowi,
żeby tak debiutował. Książka była międzynarodowym
bestsellerem, w Ameryce obsypana nagrodami, u nas przeszła niemal
niezauważona, a szkoda.
Towarzyszące temu
tekstowi zdjęcia nie pochodzą, jak się domyślacie z rancza
Winstonów. Te śliczne koniki hoduje się u nas w kraju, w Janowie
Podlaskim.
Twoja recenzja jest tak ciekawa i zachęcająca, że na pewno przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Uwielbiam konie (konie i psy).
Cieszę się, że Cię zachęciłam.
OdpowiedzUsuńPsy też lubię, owczarki przede wszystkim. Komisarz Alex to dla mnie największy bohater pozytywny polskich seriali :)