poniedziałek, 18 lutego 2013

Wrażeń z Kuby ciąg dalszy – teraz stare samochody i inne środki transportu

Jeśli ktoś myśli, że znajdujące się obok zdjęcie zostało zrobione w muzeum motoryzacji, to jest w grubym błędzie. Takie samochody stoją bowiem na każdym przeciętnym parkingu na Kubie, pełno ich na ulicach kubańskich miast i w wielu przydomowych podwórkach. Tak „na oko” są w różnym stanie technicznym, ale na ogół właściciele dbają o nie i to wcale nie z powodów kolekcjonerskich, ale czysto użytkowych. Wiele z nich służy do celów zarobkowych, a jeśli nawet nie, to przynajmniej do prywatnych. I choć benzyna jest na Kubie jest bardzo droga (ceny na podobnym poziomie, jak u nas) i można kupić ją tylko za peso wymienialne, to przy niedomaganiach transportu publicznego własny, choćby i 50-letni samochód jest tam naprawdę czymś, o co warto dbać. Są też i nowe samochody, głównie produkcji chińskiej, ale tych wydaje się być dużo mniej na hawańskich ulicach, że już o prowincjonalnych miastach na wschodzie Wyspy nie wspomnę. 

 



 


Turystom grupowym dość łatwo poruszać się po Kubie, bo biura turystyczne dysponują różnej wielkości autokarami produkcji chińskiej. Są nowe, zupełnie wygodne, z klimatyzacją, video i wc (przynajmniej te duże, takie, jakim jeździła nasza wycieczka).





Obywatele kubańscy podróżują zupełnie inaczej. Kolej na Wyspie jest, ale jakby jej nie było, podstawą jest transport samochodowy, ale i z tym nie jest różowo, więc ludzie przemieszczają się tak, jak mogą, zarówno w obrębie miast, jak i między nimi. Problemy komunikacyjne międzymiastowe rząd postanowił rozwiązać w dość specyficzny sposób. Na rogatkach miast i na skrzyżowaniach dróg stoją inspektorzy drogowi. Ich rolą jest zatrzymywanie wszelkich samochodów należących do instytucji publicznych i „dokwaterowywanie” pasażerów, czekających na „okazję” w kubańskim rozumieniu. Kierowcy samochodów na niebieskich tablicach muszą się zatrzymać i zabrać takich podróżnych, w przeciwnym przypadku będą musieli dobrze się tłumaczyć, dawniej nawet mogli z tego powodu stracić pracę, ale w ostatnich latach konsekwencje zostały nieco złagodzone. Niebieskie tablice rejestracyjne oznaczają samochód publiczny, żółte – prywatny. Jest jeszcze kilka innych kolorów: osobne dla samochodów będących własnością dyplomatów, cudzoziemców, wojska i jeszcze jakieś, których już nie pamiętam. Dominują oczywiście publiczne niebieskie i prywatne żółte.

Komunikacji miejskiej daleko do naszej, która – co byśmy o niej nie myśleli i ile „psów na niej nie powiesili”, w porównaniu z kubańską jest po prostu komfortowa. Jeśli spojrzycie na zdjęcia, to z pewnością zgodzicie się ze mną, że autobusy miejskie bardziej przypominają nasze samochody do przewozu koni i bydła, niż jeżdżące po polskich ulicach środki publicznego transportu. Nie jechałam takim „miejskim autobusem”, ale jeśli wziąć pod uwagę klimat, to przemieszczanie się w takich warunkach raczej do przyjemności nie należy. Dla kobiet z miejskim transportem łączy się dodatkowa nieprzyjemność – wszechobecne łapy współpasażerów (o czym wiem z opisanych we wcześniejszych postach książki i bloga Yoani Sánchez). A dla tych, którzy nie chcą korzystać z komunikacji miejskiej i których na to stać, są jeszcze rowerowe i motorowe riksze, albo taksówki – tu mój wpis zatacza koło i wraca do starych, ale wciąż sprawnych samochodów. Głównie poamerykańskich, lecz polskie „maluszki” 126p wcale nie są tu rzadkością, choć jako taksówki, to przyznaję, że żadnego nie widziałam. 


 Ale nawet  jak się nie ma samochodu, to wcale nie znaczy, że trzeba chodzić na piechotę.



4 komentarze:

  1. Świetny post. Ależ to były cacuszka .I jak wypieszczone.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, muszę przyznać, że robiły wrażenie i na początku przyciągały naszą uwagę bardziej, niż cokolwiek innego w Hawanie:)

      Usuń
  2. Prawie jak podróż w czasie. ;)

    Świetny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wycieczka w ogóle była trochę jak podróż w czasie, nie tylko z powodu samochodów i na tym m.in. polega turystyczna atrakcyjność Kuby. A z drugiej strony, gdybym była Kubanką, to wolałabym przenieść kraj w czasie do przodu, i tego im serdecznie życzę, bo na razie głupi toster jest trzy razy droższy niż u nas, przez co urasta do rangi towaru luksusowego.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...