Paweł Skawiński
Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2011
219 stron
Ocena 5/6
Reportaże Pawła Skawińskiego to druga książka w serii Lektury reportera, co powinno być dobrą rekomendacją dla pozycji z kategorii literaturę faktu. W przypadku tej książki rekomendacja jest w pełni uzasadniona.
Jest tak, jak obiecał wydawca na okładce: reportaże Skawińskiego nie mają nic wspólnego z pocztówką z egzotycznej wyprawy ani z kolorowymi folderami, są za to „skromni bohaterowie, którzy mimo wielu przeszkód uparcie walczą o lepszy świat wokół siebie.”1
Jeśli szukacie czegoś w rodzaju lekko strawnego przewodnika po Indiach, to nie ta książka. To nie obraz widziany oczami turysty. Skawiński opisuje Indie i Nepal z zupełnie innej strony. Pokazuje to, co w naszym pojęciu nędzne, brudne, podłe lub okrutne, ale nie chodzi bynajmniej o epatowanie czytelnika obrazami niewyobrażalnej biedy ani scenami upokarzania słabszych, choć w każdym z reportaży jest o przemocy, o różnych odmianach nadużywania przewagi silniejszych nad słabszymi. Skawiński szuka odpowiedzi na pytanie, czy i jak można ten stan rzeczy zmienić.
Zaczęło się od tego, że przyjechawszy do Indii, zobaczył to, co rzuca się w oczy każdemu przybyszowi z zewnątrz: nędzarzy żyjących na ulicach, brud i tłumy żebraków. A że pojechał tam na dłużej i w innym zgoła charakterze niż turystyczny, z czasem zaczął odkrywać stan rzeczy, o którym przeciętny urlopowy przybysz nigdy się nie dowie. Nie opowiadają o tym przewodnicy, nie „chwalą się” tym przed obcymi media. Wiedza zawarta w książce pochodzi z długich podróży autora do indyjskich miast, wiosek, Kaszmiru i Nepalu. Jednak same podróże to nie wszystko, potrzeba było czegoś jeszcze – pozyskania zaufania ludzi, którzy zechcieli opowiedzieć mu o prawdziwym obliczu tego kraju i wprowadzić go w świat niedostępny obcym. Beznich nie poznałby tych wszystkich historii.
A historie są przeróżne. O Andżu, czternastolatce wyrwanej ze slumsów Kamathipury - największej w Bombaju dzielnicy prostytucji. O kobietach z pozakastowej warstwy społecznej niedotykalnych, które utrzymują siebie i rodziny ze zbierania i segregacji śmieci. O okupacyjnej polityce Indii wobec ludności Kaszmiru i bezwzględności władzy w stosunku do własnych obywateli w obliczu konfliktu interesów ekonomicznych. O tym, dlaczego Arundhati Roy została indyjskim wrogiem nr 1 i o nepalskim święcie ku czci bogini Gadhimai, podczas którego składana jest największa na świecie krwawa ofiara ze zwierząt. Jest jeszcze wiele innych, z których wyłania się prawdziwy obraz współczesnego Nepalu i Indii, pełen tlących się ognisk zapalnych. I nie wiadomo, które i kiedy zapłonie pierwsze, a że zapłonie, to wydaje się być tylko kwestią czasu, jeśli nic się nie zmieni na lepsze. Wydawać by się mogło, że ci wszyscy na różne sposoby upodlani ludzi z pokorą znoszą swój los, ale to nieprawda. Biedni zaczynają się buntować, z północy na południe przecina Indie czerwony korytarz, w którym coraz większy posłuch zdobywa maoistowska partyzantka i kontroluje już administrację w kilkunastu dystryktach, a działa w stu osiemdziesięciu. Kaszmirczycy domagają się niepodległości, protesty się nasilają i przybierają formę siłową, są reakcją na okupację i represje, „W Kaszmirze mówią, że doszli już do ściany.”2. Wybuchają krwawe zamieszki na tle religijnym.
Rząd Indii woli problemy ukrywać, zamiast szukać rozwiązań: „Nie stać nas na państwo socjalne, jest nas za dużo"3. W Nepalu podobnie. Na ulicach dzieci walczą o resztki z bezpańskimi psami. Organizacje pozarządowe krajowe i zagraniczne próbują coś zmieniać, ale to kropla w morzu potrzeb, brakuje ludzi i pieniędzy, a najbardziej, jak się wydaje, brakuje przychylności zarówno rządów, jak i bogatszych warstw społecznych. Na przeszkodzie stoją powszechna korupcja i zakorzeniona głęboko tradycja, której strzegą ci, co na niej korzystają.
„Konflikt między klasą średnią a resztą społeczeństwa się zaostrza. Wygląda na to, że tylko przemocą, drastycznymi krokami można w Indiach osiągnąć swój cel i obie strony – społeczeństwo i rząd – stosują tę taktykę.Demokracja w Indiach jest zagrożona. Podtrzymują ją jeszcze aktywiści, którzy codziennie walczą z systemem od środka. W burdelach Kamathipury, w slumsach Pune, w organizacjach praw obywatelskich i człowieka. Ci ludzie zmagają się z wielką skorumpowaną machiną, siecią niewidzialnych powiązań. Społeczeństwo obywatelskie istnieje w Indiach, mocno się rozwija i odnotowuje spore sukcesy.4.
Te słowa z epilogu wskazują, że pomimo tytułu, pod jakim wydano zbiór, Skawiński widzi nadzieję dla przyszłości indyjskiego społeczeństwa na pokojowe rozwiązanie problemów, że dla niego szklanka jest do połowy pełna. Dla mnie niestety, po przeczytaniu wszystkich reportaży, jest od połowy pusta. Zachęcam wszystkich do poznania Indii od tej strony, od której ukazuje je Skawiński i do wyrobienia sobie własnego poglądu. Zwłaszcza, że jak twierdzi autor:
„Los Indii nie powinien być nam, Europejczykom, obojętny. XXI wiek to stulecie Azji. Sposób postrzegania świata przez Chińczyków i Hindusów wpłynie na nasze życie. Azjaci za jakiś czas zaczną rządzić naszym globem, całkiem możliwe, że mają własne pomysły na nowy porządek na świecie. Ich dziedzictwo i kultura są starsze od naszych. Dlatego warto się im bliżej przyjrzeć.”5
1Z okładki
2s. 122.
3s. 97.
4s. 210.
5s. 211.
Może być niezłe. Niedawno rzuciła mi się w oczy książka "Lalki w ogniu" też o Indiach i miałam ochotę ją przeczytać, ale po Twojej recenzji chyba jednak sięgnę po "Gdy nie nadejdzie jutro", przynajmniej porównując opisy ta wydaje mi się mocniejsza, prawdziwsza, a tamta jednak bardziej przewodnikowa.
OdpowiedzUsuńObserwatorko
OdpowiedzUsuńTeż wypatrzyłam "Lalki...", ale na pierwszy ogień poszły te reportaże, bo Lektury reportera je polecały. Książka Skawińskiego jest dość poważna, porusza problemy polityczne i gospodarcze, a "Lalki..." to chyba opowieść o o sprawach, które dla Indusów są zwyczajną codziennością, a dla nas swego rodzaju egzotyką. Tak przynajmniej sądzę z opisu. To chyba dwie zupełnie różne książki.
Lektury reportera nie tylko polecały tę książkę, ale również brały udział w jej powstaniu i wydaniu :)
OdpowiedzUsuńAle polecamy również "Lalki w ogniu", o tu jest recenzja: http://www.lekturyreportera.pl/ksiazki/miedzy-krezusem-a-nedzarzem/
Podziękowania dla Ewy za recenzję i wysoką ocenę :)
Macieklew
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, potwierdzam, wszystko to prawda, co napisałeś. Widziałam wcześniej recenzję "Lalek w ogniu", opublikowaną na łamach Lektur reportera, chodziło mi tylko o to, że "Gdy nie nadejdzie jutro" zostało wydane w ramach serii Lektur, co wydawało mi się większym wyróżnieniem :).
A po "Lalki w ogniu" chętnie sięgnę, jak tylko nadarzy mi się okazja.