środa, 6 października 2010

Zmierzch

Johan Theorin
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008
451 stron

Ocena 5,5/6

Zmierzch Johana Theorina to świetny, typowy kryminał, prawdziwa przyjemność dla wielbicieli czystego gatunku.
Jest 1972 rok, szwedzka wyspa Olandia. Mały Jens wykorzystuje chwilę swobody, gdy matka wyjechała, dziadek poszedł nad morze, a babcia zdrzemnęła się na chwilę. Przechodzi przez kamienny mur ogrodu przy letnim domku dziadków, ciekaw świata, jaki rozciąga się za murem. Gubi się w gęstej mgle spowijającej alvaret – bezkresną przestrzeń porośnięta trawą i jałowcami. Wtedy spotyka Nilsa Kanta, uosobienie olandzkiego zła i nasz trop na tym się urywa, a mieszkańcy Olandii wiedzą o zaginięciu jeszcze mniej. W poszukiwania dziecka włącza się cała społeczność okolicznych wiosek, ale dzieciak znika bez śladu. Po kilku dniach nikt już nie wierzy, że Jens żyje, najprawdopodobniej utopił się w zatoce. Tylko Julia, matka chłopca, nie chce się z tym pogodzić.
Po dwudziestu kilku latach anonimowa przesyłka, w której jest sandał Jensa, skłania Gerlofa - jego dziadka - do rozpoczęcia amatorskiego śledztwa. Gerlof ściąga na wyspę Julię, mieszkającą teraz w Göteborgu., aby wraz z nią i dwoma starymi przyjaciółmi odgrzebać starą historią, wsadzić kij w mrowisko. Robi to w nadziei, że jeśli wywoła zamieszanie wokół sprawy, zacznie się dziać coś, co doprowadzi do wyjaśnienia tajemnicy niszczącej przez lata jego rodzinę. I rzeczywiście nieliczni mieszkańcy wyludnionej po sezonie turystycznym Olandii powoli ujawniają swoje skrywane latami sekrety, czasami mroczne jak snute po zmierzchu opowieści o trollach i duchach. A wtedy uaktywnia się ktoś, komu bardzo zależy na ukryciu prawdy i dla osiągnięcia celu gotów jest do najgorszych czynów.
Powieść ma klimat. Jest tajemnica sprzed lat, jest zbrodnia, są detektywi amatorzy i ograniczony krąg podejrzanych, a wszystko to w nastrojowej scenerii największej bałtyckiej wyspy. Do ostatnich stron nie wiemy, co naprawdę przydarzyło się małemu Jensowi, czy nadal żyje, czy może ktoś zrobił mu krzywdę, a jeśli tak, to kto. Kiedy zaczyna klarować się nam jakaś teoria, pojawiają się nowe fakty i obalają ją. Nie spotkamy tu superbohaterów, supermenów ani genialnych hakerek. Występujące tu postacie, to zwykli ludzie, zachowujący się tak, jak my byśmy zachowali się na ich miejscu, gdyby tylko wystarczyło nam odwagi i determinacji. Nie są doskonali, ani tym bardziej nie mają nadprzyrodzonych umiejętności. Ich motywy i postępowanie są logiczne. Nawet niecodzienne wydarzenia i nieliczne zbiegi okoliczności autor potrafi na tyle uprawdopodobnić, że nie miałam wrażenia, iż lekceważy on inteligencję czytelnika.
Dawno nie czytałam tak dobrego i rzetelnego współcześnie napisanego kryminału. Szczerze polecam i myślę, że nawet zagorzali miłośnicy klasyki gatunku nie będą zawiedzeni.

Tę recenzję napisałam, gdy nie prowadziłam jeszcze bloga. Opublikowałam ja w Biblionetce. Umieszczam ją tutaj do kompletu, bo następna będzie o Nocnej zamieci tego samego autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...