poniedziałek, 11 października 2010

Nocna zamieć

Johan Theorin
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010
464 strony

Ocena 5/6

Po Zmierzchu spodziewałam się, że Nocna zamieć będzie klasycznym kryminałem. Okazała się czym innym, jednak byłam zachwycona. Mroczny klimat powieści, kolejno pojawiające się i wyjaśniane tajemnice, napięcie budowane z wykorzystaniem chwytów używanych raczej w książkach o siłach nadprzyrodzonych niż w kryminałach. Wszystko to spowodowało, że uznałam Theorina niemal za geniusza. Mój zachwyt ostudził dopiero niezbyt efektowny, choć nie rozczarowujący finał.
U brzegów Olandii w XIX wieku rozbił się statek, cała załoga utonęła, mieszkańcy wyspy nie mogli uratować nikogo. Na Olandii niewiele rośnie drzew i drewno jest zbyt cenne, aby hołdować przesądom, więc mimo wątpliwości Olandczycy z wyrzuconych na brzeg szczątków statku wybudowali domostwo dla latarników. Ale dom miał złą sławę, co kilka, kilkanaście lat ktoś z mieszkańców umierał w tragicznych okolicznościach, a ich duchy nie odchodziły, krążyły wokół domu, zbierały się w domu co roku w Wigilię. Gdy w 1995 (bodajże) roku do opuszczonego od wielu lat domu przeprowadza się ze Sztokholmu młode małżeństwo z dwojgiem dzieci, czujemy, że stanie się coś złego. I rzeczywiście, wkrótce po przeprowadzce rodzinę dotyka tragedia, Czy śmierć jest dziełem wypadku, czy zbrodniczego działania ludzi, a może to fatum prześladujące od lat mieszkańców? Policja oficjalnie uznaje zdarzenie za wypadek, ale młoda policjantka prowadzi niezobowiązujące dochodzenie, wspierana przez swojego stryjecznego dziadka Gerlofa, którego znamy już ze Zmierzchu.
Świat żywych przeplata się w tej książce ze światem duchów, ale opowieść skonstruowana jest mistrzowsko. Do końca nie wiemy, czy rzeczywiście ludzie obcują tu ze zjawami, czy to tylko ich i nasza wyobraźnia, podpowiadająca istnienie sił nadprzyrodzonych i wywołująca dreszczyk emocji. To duży plus książki. No i oczywiście świetnie odmalowany obraz społeczeństwa, co charakterystyczne dla wielu skandynawskich kryminałów i przysparzające im rzesze czytelników. Ale największy atut, to napięcie, jakie autor potrafił zbudować w iście hitchcockowskim stylu. Maleńkim minusem jest natomiast zakończenie, które mnie nie usatysfakcjonowało. Jednak o nim nie mogę napisać nic więcej bez zdradzania rozwiązania zagadki, a ten, kto ujawnia zakończenie kryminału, sam zasługuje na zostanie ofiarą morderstwa.
Mimo tej drobnej wady książka jak najbardziej godna polecenia – zapewnia kilka godzin silnych wrażeń.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...